14 października 2011 Redakcja Bieganie.pl Sport

Uzależniony od zawodów


 doartwojciechowski1.jpg

 

To było niemal dokładnie dwa lata temu – 18 października 2009 roku. Damian Wojciechowski, uczestnik zajęć BiegamBoLubię w Katowicach po raz pierwszy stanął na starcie biegu – i to od razu półmaratonu! Dziś ma na koncie 30 startów w różnych zawodach – począwszy od 5 km, a na maratonie skończywszy. – Zasmakowałem w rywalizacji i teraz jestem już uzależniony od zawodów – mówi.

Nigdy nie byłem typem sportowca. Rodzice i koledzy raczej widzieli we mnie naukowca. Nigdy nikt nie zaciągnął mnie na stadion, nie pokazał jakie to fajne. Ja sam też nie umiałem zmusić się do regularnych treningów jakiejkolwiek dyscypliny. Dlatego nic nie trenowałem. Ale serce do sportu miałem zawsze… – opowiada Damian.  – Sportem zainteresowałem się na początku 2009 roku. Miałem wtedy 28 lat. Ruch miał mi pomóc w pozbyciu się kilku zbędnych kilogramów. Wtedy rozpoczęły sie moje pierwsze treningi – dodaje.

Zaczęło się od siłowni i roweru. Potem doszła jeszcze bieżnia mechaniczna. Stopniowo zwiększał kilometraż. Kiedy schudł ok. 10 kg postanowił zacząć biegać na świeżym powietrzu. – Przypadkiem usłyszałem, że jakiś chłopak na siłowni przygotowuje się do 8-kiloetrowego biegu w Katowicach. Niedługo potem mój przełożony w pracy opowiedział, jak to pokonał pierwszy maraton. Powiedziałem wtedy do kolegi, że za rok ja też pobiegnę maraton i zaczęło się intensywne bieganie – mówi Damian.

Jak opowiada, w pierwszych zawodach – półmaratonie w Katowicach, wziął udział dopiero wtedy, kiedy był w stanie przebiec 18 km i wrócić o własnych siłach do domu. – Ten pierwszy start dał mi tyle radości! Pokochałem rywalizację. Coraz częściej trenowałem. O bieganiu dowiadywałem się coraz więcej, a każdy start w zawodach motywował mnie i napędzał do dalszych treningów – podkreśla.

 

doartwojciech2.jpg

 Damian trenuje minimum pięć razy w tygodniu

Pierwszy maraton przebiegł w maju 2010 roku. – Założyłem sobie, że pokonam go w 3:30. Większość osób mi kibicowało, ale pukali się w czoło. A ja nieświadomy, czym jest dystans 42 km, połowę odcinka biegłem zgodnie z planem – na 3:30. Potem oczywiście zgniótł mnie brak doświadczenia i skończyłem w 3:58 z groszami. Cieszyłem się na mecie, ale czułem niedosyt – opowiada.

Stąd kolejny maraton – w Krakowie. Mimo, że udało się poprawić poprzedni wynik, do granicy 3:30 brakowało ponad 11 minut. – Chciałem za wszelką cenę „złamać” 3:30. Dlatego dwa tygodnie później wystartowałem w kolejnym maratonie – w Katowicach. Zrobiłem 3:28. Wiedziałem, że powtórzę dotychczasowy plan treningowy, ale jeszcze ostrzej. Teraz mój cel to ok. 3:10. Mam nadzieję, że uda się go osiągnąć w niedzielnym maratonie w Poznaniu. Jeśli tak, na wiosnę muszą „pęknąć” 3 godz.! – mówi Damian.

Damian podkreśla, że bieganie jest dla niego najważniejszym elementem codzienności.  – To źródło radości, energii i motywator do zdrowego trybu życia. Biegam, bo dzięki temu mogę jeść kebaby – żartuje. Dzięki bieganiu poznałem dziesiątki świetnych ludzi. Bieganie dodało mi pewności siebie – dodaje.

Damian nie tylko sam biega, ale też zachęca innych do biegania. W pracy założył specjalną grupę biegową. Czasami startuje w zawodach pod jej szyldem. I wszystkich dookoła przekonuje, że na to, by zacząć biegać, nigdy nie jest za późno.

Możliwość komentowania została wyłączona.