2 września 2014 Redakcja Bieganie.pl Sprzęt

Testujemy New Balance MR00v2


Co zero drop, to zero drop. Po recenzjach dwóch bardziej zachowawczych wersji Minimusów (MR10v2 i MT10v2) nadszedł czas na prawdziwe bieganie naturalne, czyli New Balance MR00v2.

P5120723

Patrząc na „Dziesiątki” i „Zerówki” można odnieść wrażenie, że są to prawie identyczne buty, ale Minimusy Zero to w moim odczuciu zdecydowanie wyższa półka. W zasadzie od pierwszego założenia czułem, że Zero pasują jak ulał – trzymają tam, gdzie trzymać powinny i dają luz tam, gdzie jest potrzebny. To takie kapcie, w które można wskoczyć i z miejsca pobiec długie wybieganie albo interwały.

Minimusy Zero są przede wszystkim bardzo lekkie – w standardowym rozmiarze ważą zaledwie 162 gramy bijąc na głowę większość konkurencji. Z popularnych modeli z Minimusami konkurować mogą chyba jedynie Pumy Faas 100R i Nike Free 3.0. Niska waga w połączeniu z bardzo elastyczną podeszwą daje nam buty, o których łatwo możemy w czasie biegu zapomnieć, ale jednocześnie buty wymagające technicznie, które niewprawionemu aparatowi ruchu mogą dać w kość.

Po doświadczeniach z „Dziesiątkami”, głównie szosowymi, byłem odrobinę sceptyczny wobec Minimusów Zero, ale są to buty, w których naprawdę ciężko się czegokolwiek uczepić i których ciężko nie lubić, jeżeli jest się entuzjastą biegania naturalnego.

Podeszwa na okrągło

Podeszwa zbudowana z heksagonalnych paneli to chyba najbardziej charakterystyczny element Minimusów. W modelu Zero sześciokąty jednak się zaokrągliły, nadając podeszwie trochę nowocześniejszy wizerunek. Jeżeli chodzi o funkcjonalność to ciężko tutaj mówić o jakiejś innowacyjności. W końcu od podeszwy w butach przeznaczonych do biegania ulicznego oczekujemy przede wszystkim, żeby zbyt szybko się nie ścierała i nie ślizgała. Z obu tych zadań MR00v2 wywiązuje się bardzo przyzwoicie.

P5120736 P5120740 P5120730

Jeżeli chodzi o przyczepność to trzymam się opinii, że kluczowa jest tutaj technika biegu i jak najmniejsze odpychanie się od podłoża. Niemniej, podeszwa NB fajnie łapie nawet mokry asfalt, dzięki czemu można spokojnie robić w nich nawet szybsze treningi.

W kwestii trwałości projektanci New Balance również odrobili zadanie domowe. W miejscach, gdzie kontakt z podłożem jest największy podeszwa wykonana jest z trwalszej gumy, która rzeczywiście skutecznie stawia opór przecieraniu.

Podeszwa w Minimusach Zero ma bardzo niski profil, stopy znajdują się blisko ziemi. Dobrze czuć w nich podłoże, ale nie są to buty ekstremalne, w których poczujecie każdy kamyk pod stopą. Oczywiście podeszwa MR00v2 jest bardzo wymagająca technicznie, ale zapewnia również odrobinę amortyzacji, przez co jest bardzo uniwersalna i równie dobrze sprawdza się na szybkich treningach jak i na długich wybieganiach. Powiedziałbym, że jest to taka podeszwa, którą polubią zarówno zagorzali minimaliści jak i nowi adepci sztuki biegania naturalnego.

Cholewka jak skarpeta

Nie lubię biegać bez skarpetek. Po prostu. Nawet w butach, które teoretycznie przeznaczone są do noszenia bez skarpetek uważam, że ta dodatkowa warstwa się przydaje. W Minimusach Zero z ich bezszwową cholewką Fantom Fit również biegam w skarpetkach, ale próbowałem bez i muszę przyznać, że są to najlepiej nadające się do tego buty, jakie kiedykolwiek miałem.

P5120738 P5120732 P5120739

Wnętrze jest dobrze wykończone przyjemnym w dotyku materiałem i faktycznie nie za bardzo mogłoby nas tam coś obetrzeć. Do tego cholewka zapewnia całkiem przyzwoitą oddychalność, więc nadmierne pocenie się stóp również nie jest problemem.

Cholewka nie zaskakuje żadnymi innowacyjnymi rozwiązaniami, ale jest bardzo dobrze i solidnie wykonana. Pięta i śródstopie (szczególnie śródstopie) są dobrze trzymane, dając poczucie stabilności, a przód buta jest szeroki i nie krępuje palców. Cholewka w żadnym miejscu nie jest usztywniana, a materiał, zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz, jest solidny i się nie przeciera.

Poza tym, mamy tutaj częściowo zintegrowany język w kształcie burito, co bardzo sobie cenię. Dzięki temu lepiej dopasowuje się on do kształtu stopy i przyjemnie ją otula.
Krótko i na temat

Ciężko znaleźć w Minimusach Zero cokolwiek, co można by skrytykować. A to dlatego, że są to buty naprawdę minimalistyczne, czyli proste, nieprzekombinowane. Nie ma w nich żadnych fajerwerków i to jest ich siła. Buty w 100% utrzymane w duchu minimalizmu. Buty bardzo wygodne, które zawsze chętnie zakładam, kiedy mam przed sobą kilometry na twardej nawierzchni.

Buty są bez fajerwerków i ta recenzja też nie ma hurraoptymistycznego tonu, ale moim zdaniem Minimusy Zero to jedne z najlepszych butów minimalistycznych na rynku i w tej chwili jedne z moich ulubionych butów!

Paweł Ignac

Możliwość komentowania została wyłączona.