16 marca 2015 Redakcja Bieganie.pl Sprzęt

Test Mizuno Wave Kazan


Kazan w języku japońskim znaczy wulkan i w zapisie kanji składa się z dwóch znaków oznaczających – ogień i górę. Wydaje się, że Mizuno nie przez przypadek właśnie tak nazwało jeden ze swych nowych modeli butów trialowych, które w ostatnim czasie miałem przyjemność testowa. Mizuno Wave Kazan to wg producenta idealny but na długie biegi w trudnym, w tym – górskim terenie. Czy tak właśnie jest? Po odpowiedź zapraszam do lektury.
Jeśli mowa o Mizuno w kontekście obuwia przeznaczonego do biegania po górach, to pewnie większość z Was kojarzy legendarny już model Mizuno Wave Ascend i jego liczne generacje. W bieżącym roku sytuacja uległa zmianie. Na naszym rynku pojawiła się nowa linia butów górskich i trialowych oferowana przez japońskiego producenta. Na półkach sklepowych możecie znaleźć takie modele jak: Wave Mujin (typowo górski but), Wave Hayate (niski, lekki but treningowy w teren), Wave Kien (uniwersalny but) oraz testowany Wave Kazan, który jest butem… no właśnie bardziej na leśne szosy, czy nadaje się też w góry?
Pierwsze wrażenie
Kazan jest dostępny w dwóch wersjach kolorystycznych: jedna z nich nawiązuje do lawy – różne odcienie żółci i czerwieni nie mogą zostać nie zauważone na trasie (w słoneczne dni istnieje nawet szansa na oślepienie nimi konkurencji); druga jest bardziej stonowana, w odcieniach szarości. Pierwsze wrażenie? Jak na buty terenowe wydają się niezwykle lekkie (270 g), elastyczne i jednocześnie solidne. Cholewka jest cienka i przewiewna, dodatkowo wzmocniona u nasady palców (choć ten element mógłby być zdecydowanie twardszy, o czym później). Są to również moje pierwszy buty trialowe, w których czułem się komfortowo i jakoś tak lekko już od pierwszego kilometra – zupełnie jakbym biegał w modelu przeznaczonym na asfalt (zazwyczaj mam tak, że do nowego obuwia terenowego przyzwyczajam się po kilkunastu kilometrach). Spadek buta wynosi 12 mm. Jeśli nie macie możliwości przymierzenia obuwia, to w moim przypadku rozmiar podany przez producenta w cm w pełni się zgadzał i idealnie się spasował (choć wcześniej już biegałem w innym modelu Mizuno, więc miałem dodatkową pewność).
zdjecie1 kazan
Wychodzimy w teren
W zwyczaju mam, że obuwie opisuję dopiero po pokonaniu w nim przynajmniej 150km, a jeśli jest to obuwie startowe, to jeszcze staram się ochrzcić je podczas jakiś zawodów. Nie inaczej było w przypadku Kazan. Zacznijmy od bieżnika i przyczepności. Podeszwa jest wykonana z bardzo trwałej i odpornej na ścieranie gumy (X10), a cały bieżnik składa się elementów w kształcie X . Te wyżłobione X-y są dość twarde, a ich ułożenie sprawia, że but na każdej nawierzchni inaczej pracuje. Naturalnym podłożem dla Mizuno są leśne dukty, lekko przybłocone ścieżki czy piaszczyste szlaki. Ku mojemu zdumieniu Mizuno Wave Kazan fenomenalnie wręcz sobie radzą w grząskim terenie, a w szczególności na podejściach. Agresywnie wbijają się w podłoże, a podczas podnoszenia stopy nie zabierają ze sobą masy ziemi, tylko wszystko elegancko odlepia się od podeszwy. Nawet na stromych podejściach nie tracą wigoru i dzielnie wspomagają we wspinaczce. Odpowiedzialna jest za to technologia Xtactic Ride, która w "czarodziejski" sposób adaptuje się do podłoża. Oczywiście wszystko ma swoje granice, więc gdy zdarzy nam się przeszkoda w postaci błota z dużą domieszką wody, to buty zachowują się na nim jak łyżwy na lodzie – zresztą jak każde inne. Na szczęście – jak już napisałem – szybko można się z nich pozbyć nadmiaru gleby. Kazan również dobrze trzymają na twardych, płaskich ale suchych powierzchniach (tyczy się to zarówno podbiegów jak i zbiegów). Największym minusem podeszwy Mizuno Kazan jest ich zachowanie na mokrej, twardej powierzchni (np. asfalt czy skały). Zdarzało mi się podczas treningów ślizgać w nich na mokrym asfalcie; podobnie jest zresztą podczas górskich zbiegów – rzecz jasna każdy but się ślizga na mokrym kamieniu, ale Kazan dodają od siebie dodatkowy zastrzyk adrenaliny dla biegacza (choć muszę tu sprawiedliwie oddać, że podczas Maratonu Beskidy, pomimo że trasa była mokra i padało, to biegło mi się w nich szybko i pewnie).
zdjecie2 kazan
Mizuno Wave Kazan całkiem nieźle wypadają również pod względem amortyzacji. Przyznam szczerze, że po pierwszych oględzinach obuwia lekko wątpiłem, że buty te dadzą komfort podczas długich i/lub stromych górskich zbiegów, ale po pierwszym wypadzie w teren wszelkie wątpliwości prysnęły. Mamy tu do czynienia z flagową technologią Mizuno, czyli Wave oraz U4IC. Obie odpowiadają za absorpcję wstrząsów i trzeba przyznać, że nawet w trakcie kilkugodzinnego biegu nie odczuwałem jakiegoś dyskomfortu przy pięcie czy w okolicy kolan. Natomiast podeszwa na wysokości śródstopia i palców jest stosunkowo cienka i trzeba się przyzwyczaić, że w kamienistym terenie na stopach odbije nam się całe podłoże (co boleśnie odczułem biegnąc z Łysej Góry na Łysicę). Kolejny element, o którym wspomniałem już wcześniej, to wzmocnienie u nasady palców na cholewce. Jest ono raczej iluzoryczne, guma jest za miękka. Zahaczenie o jakikolwiek korzeń lub kamyk zwyczajnie będzie boleć. A że nie potrafię sobie przypomnieć zawodów, na których o coś bym nie zahaczyłem, to nie wiem, czy zdecydowałbym się biegać w nich w Tatrach albo innych wyższych górach. Ponadto Mizuno Kazan mają dość nisko osadzoną cholewkę przy kostce w stosunku do innych butów trialowych/górskich. Odniosłem wrażenie, że słabiej od innych stabilizują staw skokowy – nie wiem na ile jest wynik przewrażliwienia po kontuzji, a na ile stan faktyczny. Każdy będzie musiał sam to ocenić.
Pisząc o zbiegach, muszę jeszcze wspomnieć o stabilizacji stopy w bucie. W Kazan zastosowano rozwiązanie DynamotionFit, które odpowiada za dopasowanie się wkładki do pracy stopy (podobne rozwiązanie stosuje m.in. Salomon – SensiFit). I faktycznie, przy dobrze dobranym rozmiarze stopa nie przesuwa się w cholewce, bez względu na to po jakim terenie się poruszamy. Jest to również zasługa dobrego wiązania i języka, które szczelnie otulają nasze stopy. Co do sznurowadeł – Mizuno nie zastosowało tu żadnego specjalnego systemu – wiążemy tradycyjnie, a podczas zawodów na dwa razy, bo zdarza się, że sznurowadła się rozwiązują. Z wentylacją (system AIRMesh) buta też jest nie najgorzej. Przy wyższej temperaturze Kazan sprawdzają się tu znacznie lepiej choćby od Salomon XT-Wings 3, przy ujemnych nie wiem, nie było mi dane dobrze tego przetestować (biegałem w okolicach -3 C i było w porządku).
zdjecie3 kazan
Podobnie jak Montrail Masochist, tak i Mizuno Wave Kazan dobrze sobie radzą z odprowadzaniem wody z buta, co w naszych warunkach klimatycznych jest pożądaną cechą. Co najważniejsze, kiedy już dojdzie do kontaktu z wodą – czy to podczas biegu w deszczu, czy też po wbiegnięciu w jakiś strumyk, kałużę – stopa nie tonie w bucie. Tak szybko jak woda dostaje się wewnątrz (a w przypadku Kazan dostaje się bardzo szybko, wystarczy przebiec dosłownie kilka metrów w zroszonej trawie), tak też błyskawicznie owe wnętrze opuszcza. Dodam jeszcze, że stopa się nie ślizga w bucie, a przy użyciu dobrej skarpety można ciągle zachować wysoki komfort podczas biegu.
Podsumowanie
Pojawia się pytanie w jakiej kategorii oceniać Mizuno Wave Kazan – czy jako but górski, czy też jako trialowy? Wydaje się, że są to raczej buty do biegania w terenie z lekkim zacięciem górskim. Są lekkie, przewiewne, bardzo wygodne i mają świetną podeszwę w teren. Dzięki komfortowi, które zapewniają dobrze się sprawdzą na dystansach ultra zarówno w lecie jak i w nieco chłodniejsze i deszczowe dni. Z powodzeniem można je również zabrać w niektóre nasze pasma górskie: w Góry Świętokrzyskie, Bieszczady, Beskid Żywiecki Góry Sowie czy inne o podobnej charakterystyce. Nie jest z pewnością to obuwie przeznaczone do biegania po wysokich górach lub kamienistych szlakach z dwóch powodów: niewystarczającej osłony stopy oraz niezbyt dobrej przyczepności na twardych i płaskich powierzchniach. Kazan dobrze się sprawdzają zarówno jako but startowy jak i treningowy. Zatem jeśli szukacie jakiegoś rozwiązania między obuwiem przeznaczony na asfalt a tym dostosowanym do ganiania po górach, to może warto rozważyć opcję japońskiego producenta?
Buty do testów dostarczył dystrybutor Mizuno na Polskę firma PPH Fordex.
zdjecie4 kazan

Możliwość komentowania została wyłączona.