Garenge: Droga do ironman, maratonu i smukłej sylwetki 2012!
Moderator: infernal
- garenge
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 18 kwie 2011, 12:58
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: Jeszcze nie bieglem
Witam, nazywam się Mikołaj, mam 17 lat ( 1994). Swoją przygodę z bieganiem zacząłem w 2009 roku truchtając po max 3 km czasem wieczorem. Bez diety i podstawowej diety próbowałem schudnąć , w dodatku trenując codziennie 2 h pływanie.
Każdy powie, że przy takim wysiłku nie można być grubym. Jednak przy mojej diecie i tendencji do objadania się na noc było to jak najbardziej możliwe.
Nadal nie wychodziło, a jak wychodziło to jojo na zimę mnie miażdżyło i wracałem do punktu wyjścia. Gdy poszedłem do liceum pragnąłem za wszelką cenę nadal chodzić na basen. Po obozie treningowym z klubu różnica wagi w porównaniu z zimą była prawie 9 kg, więc byłem na dobrej drodze do dalszej redukcji i budowania formy. Niestety nowa szkoła stawiała o wiele więcej wymagań.Inaczej: To ja stawiałem sobie duże wymagania, aby dostać się na stomatologię albo lekarskie. Tak więc trening poszedł w zapomnienie, basen i bieganie odsunąłem. Brak ruchu spowodował zalanie tłuszczem i wagę w punkcie kulminacyjnym, czyli po Nowym Roku, styczeń 2011. Po powrocie z Niemiec gdy stanąłem na wadze i zobaczyłem 113, 2 kg przeraziłem się ! Było przecież już tak pięknie. W sierpniu ważyłem 98, coś jest nie tak. Zainspirowany filmikami Roberta Burneiki a'ka "Hardcorowy Koksu" zacząłem chodzić na siłownię i wraz z pomocą paru specjalistów z sfd na forum wspólnie ułożyliśmy mi dietę. Przerzucałem te ciężary i trochę kręciłem na rowerku stacjonarnym, po miesiącu jednak efekt był mizerny.
Zbliżały się ferie w szkole już luźniej, wpadłem na pomysł, czemu by nie odwiedzić mojego klubu pływackiego?
Zacząłem codziennie chodzić na basen, w ferie już dzienny kilometraż był ponad 7,5 km, kondycja szybko wracała, waga leciała w dół. Pod koniec ferii mogłem się pochwalić ( oczywiście to nie powód do dumy taka waga) wagą 106,4 kg.
Naprawdę już wkręciłem się w rytm treningowy na basenie znany mi z dawnych lat. Pech chciał, że na treningu po nawrocie dostałem z nogi od kolegi i pękła mi błona bębenkowa.
Efekt -> 4 tygodnie bez sportu!
W mojej głowie już natłok myśli ile to ja przytyję. No i przytyłem. Na szczęście tylko do 108,6kg.
Pod koniec marca zacząłem trochę truchtać. Truchtanie to zamieniło się potem w 3-4 km przebieżki, oczywiście bez niezbędnej wiedzy...
Na poważniej ( o ile można to tak nazwać) zacząłem myśleć o bieganiu, gdy kupiłem sobie krótkie getry rogelli z powodu obtarć ( Kwiecień 2011). Na chłopski rozum: obtarcia były od zbyt dużej wagi. Co zrobić? No nie jeść tyle. Po "takich dystansach" zaczęły mi dokuczać bóle piszczeli i obtarcia/odciski na stopach. Zapadła decyzja zmiany butów ( miałem buciki z Go Sportu- jakaś ich produkcja, nic specjalnego oczywiście). Z pomocą osób z działu BUTY wybraliśmy dla mnie ( wtedy już ważącego 105) ASICS GT-2150. Z początku występowały obtarcia, ale noga się przyzwyczaiła i był miód.
Grając w kosza poślizgnąłem się i nadciągnąłem ścięgno boczne kolana. Ból z początku duży. Po tygodniu przeszedł, przez cały czas przykładałem kompresy. Boleć przestało to poszedłem biegać. Jak biegałem nie bolało, jak nie biegałem to bolało. Natrafiła się okazja, pobiegłem pierwsze zawody. 5 km, w czasie 23:24
Po 2 tygodniach od kontuzji poszedłem do lekarza. Zakazał biegania na okres 2 tygodni. W lato jakoś odstawiłem bieganie na rzecz jazdy na rowerze. Tak się tym zajarałem, że zacząłem intensywnie myśleć nad triathlonem. Zgadałem się z chłopakiem , który też jest z Inowrocławia, że wspólnie wystartujemy w 2012 w triathlonie. Natrafiła mi się okazja na kupno dobrego roweru szosowego, po minimalnym przebiegu, wartego ponad 4000zł, za 2500zł. Nie zastanawiając się kupiłem rower, strój, buty itp. Spodobało mi się to i zacząłem kręcić i kręcić. Dziennie wychodziło ponad 60 km. Pojechałem tradycyjnie w sierpniu na obóz pływacki z klubu, trochę pochlapałem. W weekendy śmigałem nadal na rowerku. Moja aktywność w październiku po dość ciężkim przeziębieniu znów spadła. Waga dobiła w połowie października do 108,3 kg !
Powiedziałem dość. Nie ma co samemu siebie oszukiwać. Dieta z internetu nic nie pomoże, z gazety tym bardziej.
Umówiłem się z byłym sportowcem, obecnie pasjonatem dietetyki, sportów siłowych i suplementacji na rozmowę na temat ew. współpracy w moim odchudzaniu i polepszaniu formy. Miło się nam mailowało, więc postanowiliśmy nawiązać dłuższą współpracę. Rafał ułożył mi dietę, trening siłowy wytrzymałościowy, ja zająłem się pływaniem, bieganiem i rowerem. Nabyłem trenażer do mojej szosówki, trochę pokręciłem na nim w zimne dni, ale znudziło się jeżdżenie w pokoju i kupiłem ciuchy do jazdy rowerem na zimę. Jako, że trener zakazał mi biegania z powodu zbyt dużej wagi, a byłem zgłodniały świeżego powietrza, bo uwielbiam biegać po parku, to cóż, no wstyd się przyznać, ale oszukiwałem i biegałem
I tak stało się. W grudniu 2011 roku waga pokazała magiczne cyfry. Mianowicie 95,2 kg. Schudłem 13,1 kg. Obecnie po Świętach jest gorzej, bo w 26 grudnia ważyłem 96,1 kg, ale w końcu to ŚWIĘTA Od jutra znów dieta, staram się zredukować do 85 kg, ale zobaczymy jak to będzie wyglądać. Po prostu ma być bez widocznej tkanki tłuszczowej
Z 2-gim stycznia zamierzam nieco ogarnąć moje treningi biegowe i z wybiegań i chaotycznych biegów, prób robienia tempówek, przerzucić się na trening opublikowany w nowym Runner's World, czyli maraton w 16 tygodni. Wierzę, że dam radę to zrobić, bo po miesiącu biegania na treningu pobiegłem całkiem dobrze półmaraton, nie biegnąć na maksimum.
W 2012 roku chciałbym zaliczyć:
* Półmaraton w Bydgoszczy Luty 2012 -> Cel to złamanie 1:40
* Maraton- kwiecień 2012-> byle przebiec poniżej 3:45
* Półmaraton - kwiecień 2012 - sprawdzenie formy przed Półmaratonem Piastowskim -> Poniżej 1:40
* Półmaraton Piastowski Kruszwica-Inowrocław - pobiec jak najlepiej-> 1:35 <marzy>
* Tour de Pologne amatorów - lipiec 2012 -> start dla zabawy, żeby poczuć emocje
* Ironman lub pół Ironman - lipiec,sierpień,wrzesień 2012, zobaczymy, kiedy będę miał czas. Dotrzeć do mety bez kontuzji !
* Triathlon dystans olimpijski -Środa Wielkopolska lipiec 2012 -> powalczyć z kolegą
Co do moich czasów, nie wygląda to zbyt dobrze.
5 km ( Maj 2011) -> 23:24
5 km ( Listopad 2011) -> 21:25
21,1 km ( Listopad 2011)-> na treningu, bez spiny => 1:46:31
Cele jasno określone.
W grudniu mój kilometraż ( od 1 do 26 grudnia) wynosi 140 km i stale się powiększa
Trening tria:
Bieganie-> Według przygotowań do maratonu
Pływanie-> To co trener z klubu przygotuje w planie treningowym
Kolarstwo-> Jak jest pogoda to wsiadam na rower, ciepłe ciuchy i kręcę przed siebie !
Siłownia-> jak nudno, to poćwiczę trochę, małe ciężary, minimum 15 powtórzeń w każdej serii. Głównie ćwiczę plecy, nogi, klatkę i triceps.
( max 2 x w tygodniu)
Tak wyglądałem w Maju 2011 na biegu na 5 km w Żninie ( akcja POLSKA BIEGA)
Tak wyglądałem w październiku 2011
I mój rowerek
Tak wyglądam teraz, no może bez tej czapki i nosa :D Taka tam akcja świąteczna
Każdy powie, że przy takim wysiłku nie można być grubym. Jednak przy mojej diecie i tendencji do objadania się na noc było to jak najbardziej możliwe.
Nadal nie wychodziło, a jak wychodziło to jojo na zimę mnie miażdżyło i wracałem do punktu wyjścia. Gdy poszedłem do liceum pragnąłem za wszelką cenę nadal chodzić na basen. Po obozie treningowym z klubu różnica wagi w porównaniu z zimą była prawie 9 kg, więc byłem na dobrej drodze do dalszej redukcji i budowania formy. Niestety nowa szkoła stawiała o wiele więcej wymagań.Inaczej: To ja stawiałem sobie duże wymagania, aby dostać się na stomatologię albo lekarskie. Tak więc trening poszedł w zapomnienie, basen i bieganie odsunąłem. Brak ruchu spowodował zalanie tłuszczem i wagę w punkcie kulminacyjnym, czyli po Nowym Roku, styczeń 2011. Po powrocie z Niemiec gdy stanąłem na wadze i zobaczyłem 113, 2 kg przeraziłem się ! Było przecież już tak pięknie. W sierpniu ważyłem 98, coś jest nie tak. Zainspirowany filmikami Roberta Burneiki a'ka "Hardcorowy Koksu" zacząłem chodzić na siłownię i wraz z pomocą paru specjalistów z sfd na forum wspólnie ułożyliśmy mi dietę. Przerzucałem te ciężary i trochę kręciłem na rowerku stacjonarnym, po miesiącu jednak efekt był mizerny.
Zbliżały się ferie w szkole już luźniej, wpadłem na pomysł, czemu by nie odwiedzić mojego klubu pływackiego?
Zacząłem codziennie chodzić na basen, w ferie już dzienny kilometraż był ponad 7,5 km, kondycja szybko wracała, waga leciała w dół. Pod koniec ferii mogłem się pochwalić ( oczywiście to nie powód do dumy taka waga) wagą 106,4 kg.
Naprawdę już wkręciłem się w rytm treningowy na basenie znany mi z dawnych lat. Pech chciał, że na treningu po nawrocie dostałem z nogi od kolegi i pękła mi błona bębenkowa.
Efekt -> 4 tygodnie bez sportu!
W mojej głowie już natłok myśli ile to ja przytyję. No i przytyłem. Na szczęście tylko do 108,6kg.
Pod koniec marca zacząłem trochę truchtać. Truchtanie to zamieniło się potem w 3-4 km przebieżki, oczywiście bez niezbędnej wiedzy...
Na poważniej ( o ile można to tak nazwać) zacząłem myśleć o bieganiu, gdy kupiłem sobie krótkie getry rogelli z powodu obtarć ( Kwiecień 2011). Na chłopski rozum: obtarcia były od zbyt dużej wagi. Co zrobić? No nie jeść tyle. Po "takich dystansach" zaczęły mi dokuczać bóle piszczeli i obtarcia/odciski na stopach. Zapadła decyzja zmiany butów ( miałem buciki z Go Sportu- jakaś ich produkcja, nic specjalnego oczywiście). Z pomocą osób z działu BUTY wybraliśmy dla mnie ( wtedy już ważącego 105) ASICS GT-2150. Z początku występowały obtarcia, ale noga się przyzwyczaiła i był miód.
Grając w kosza poślizgnąłem się i nadciągnąłem ścięgno boczne kolana. Ból z początku duży. Po tygodniu przeszedł, przez cały czas przykładałem kompresy. Boleć przestało to poszedłem biegać. Jak biegałem nie bolało, jak nie biegałem to bolało. Natrafiła się okazja, pobiegłem pierwsze zawody. 5 km, w czasie 23:24
Po 2 tygodniach od kontuzji poszedłem do lekarza. Zakazał biegania na okres 2 tygodni. W lato jakoś odstawiłem bieganie na rzecz jazdy na rowerze. Tak się tym zajarałem, że zacząłem intensywnie myśleć nad triathlonem. Zgadałem się z chłopakiem , który też jest z Inowrocławia, że wspólnie wystartujemy w 2012 w triathlonie. Natrafiła mi się okazja na kupno dobrego roweru szosowego, po minimalnym przebiegu, wartego ponad 4000zł, za 2500zł. Nie zastanawiając się kupiłem rower, strój, buty itp. Spodobało mi się to i zacząłem kręcić i kręcić. Dziennie wychodziło ponad 60 km. Pojechałem tradycyjnie w sierpniu na obóz pływacki z klubu, trochę pochlapałem. W weekendy śmigałem nadal na rowerku. Moja aktywność w październiku po dość ciężkim przeziębieniu znów spadła. Waga dobiła w połowie października do 108,3 kg !
Powiedziałem dość. Nie ma co samemu siebie oszukiwać. Dieta z internetu nic nie pomoże, z gazety tym bardziej.
Umówiłem się z byłym sportowcem, obecnie pasjonatem dietetyki, sportów siłowych i suplementacji na rozmowę na temat ew. współpracy w moim odchudzaniu i polepszaniu formy. Miło się nam mailowało, więc postanowiliśmy nawiązać dłuższą współpracę. Rafał ułożył mi dietę, trening siłowy wytrzymałościowy, ja zająłem się pływaniem, bieganiem i rowerem. Nabyłem trenażer do mojej szosówki, trochę pokręciłem na nim w zimne dni, ale znudziło się jeżdżenie w pokoju i kupiłem ciuchy do jazdy rowerem na zimę. Jako, że trener zakazał mi biegania z powodu zbyt dużej wagi, a byłem zgłodniały świeżego powietrza, bo uwielbiam biegać po parku, to cóż, no wstyd się przyznać, ale oszukiwałem i biegałem
I tak stało się. W grudniu 2011 roku waga pokazała magiczne cyfry. Mianowicie 95,2 kg. Schudłem 13,1 kg. Obecnie po Świętach jest gorzej, bo w 26 grudnia ważyłem 96,1 kg, ale w końcu to ŚWIĘTA Od jutra znów dieta, staram się zredukować do 85 kg, ale zobaczymy jak to będzie wyglądać. Po prostu ma być bez widocznej tkanki tłuszczowej
Z 2-gim stycznia zamierzam nieco ogarnąć moje treningi biegowe i z wybiegań i chaotycznych biegów, prób robienia tempówek, przerzucić się na trening opublikowany w nowym Runner's World, czyli maraton w 16 tygodni. Wierzę, że dam radę to zrobić, bo po miesiącu biegania na treningu pobiegłem całkiem dobrze półmaraton, nie biegnąć na maksimum.
W 2012 roku chciałbym zaliczyć:
* Półmaraton w Bydgoszczy Luty 2012 -> Cel to złamanie 1:40
* Maraton- kwiecień 2012-> byle przebiec poniżej 3:45
* Półmaraton - kwiecień 2012 - sprawdzenie formy przed Półmaratonem Piastowskim -> Poniżej 1:40
* Półmaraton Piastowski Kruszwica-Inowrocław - pobiec jak najlepiej-> 1:35 <marzy>
* Tour de Pologne amatorów - lipiec 2012 -> start dla zabawy, żeby poczuć emocje
* Ironman lub pół Ironman - lipiec,sierpień,wrzesień 2012, zobaczymy, kiedy będę miał czas. Dotrzeć do mety bez kontuzji !
* Triathlon dystans olimpijski -Środa Wielkopolska lipiec 2012 -> powalczyć z kolegą
Co do moich czasów, nie wygląda to zbyt dobrze.
5 km ( Maj 2011) -> 23:24
5 km ( Listopad 2011) -> 21:25
21,1 km ( Listopad 2011)-> na treningu, bez spiny => 1:46:31
Cele jasno określone.
W grudniu mój kilometraż ( od 1 do 26 grudnia) wynosi 140 km i stale się powiększa
Trening tria:
Bieganie-> Według przygotowań do maratonu
Pływanie-> To co trener z klubu przygotuje w planie treningowym
Kolarstwo-> Jak jest pogoda to wsiadam na rower, ciepłe ciuchy i kręcę przed siebie !
Siłownia-> jak nudno, to poćwiczę trochę, małe ciężary, minimum 15 powtórzeń w każdej serii. Głównie ćwiczę plecy, nogi, klatkę i triceps.
( max 2 x w tygodniu)
Tak wyglądałem w Maju 2011 na biegu na 5 km w Żninie ( akcja POLSKA BIEGA)
Tak wyglądałem w październiku 2011
I mój rowerek
Tak wyglądam teraz, no może bez tej czapki i nosa :D Taka tam akcja świąteczna
- garenge
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 18 kwie 2011, 12:58
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: Jeszcze nie bieglem
Dzisiaj rano wyszedłem na trening i wróciłem po 15 minutach, bo widocznie naciągnąłem sobie ścięgno dużego palca stopy. Prawdopodobnie za dużo km w płetwach...
No nic, smarujemy i czekamy, aż przejdzie. Zobaczę jak wieczorem będzie po basenie
No nic, smarujemy i czekamy, aż przejdzie. Zobaczę jak wieczorem będzie po basenie
- garenge
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 18 kwie 2011, 12:58
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: Jeszcze nie bieglem
Tragedia !
Wróciłem od lekarza, stwierdził u mnie suche zapalenie prostownika palucha.
Dał 3 tygodnie przerwy od biegania i pływania. Naciskałem, żeby pozwolił jeździć chociaż na rowerze. Zaraz jadę się przejechać czy w butach szosowych pracuje prostownik, zrobię je na sztywno i nie powinien.
Pozostaje siłownia i nadzieja na rower.
Wróciłem od lekarza, stwierdził u mnie suche zapalenie prostownika palucha.
Dał 3 tygodnie przerwy od biegania i pływania. Naciskałem, żeby pozwolił jeździć chociaż na rowerze. Zaraz jadę się przejechać czy w butach szosowych pracuje prostownik, zrobię je na sztywno i nie powinien.
Pozostaje siłownia i nadzieja na rower.
- garenge
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 18 kwie 2011, 12:58
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: Jeszcze nie bieglem
Siłka:
ściąganie wyciągu górnego za kark
4 x 15 x 20 kg
4 x 15 x 30 kg
2 x 15 x 35 kg
ściąganie wyciągu górnego do klatki
5 x 15 x 20 kg
5 x 15 x 30 kg
Klatka maszyna wyciskanie
5 x 15 x 20 kg
5 x 15 x 25 kg
rozpiętki maszyna
5 x 15 x 10 kg
5 x 15 x 15 kg
Wyciskanie ławka płaska
2 x 15 x 20 kg
4 x 15 x 30 kg
Wyciskanie ławka skośna
4 x 15 x 30 kg
ściąganie wyciągu górnego za kark
4 x 15 x 20 kg
4 x 15 x 30 kg
2 x 15 x 35 kg
ściąganie wyciągu górnego do klatki
5 x 15 x 20 kg
5 x 15 x 30 kg
Klatka maszyna wyciskanie
5 x 15 x 20 kg
5 x 15 x 25 kg
rozpiętki maszyna
5 x 15 x 10 kg
5 x 15 x 15 kg
Wyciskanie ławka płaska
2 x 15 x 20 kg
4 x 15 x 30 kg
Wyciskanie ławka skośna
4 x 15 x 30 kg
- garenge
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 18 kwie 2011, 12:58
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: Jeszcze nie bieglem
Dzisiaj rower
47,58 km w czasie 1:46:18
hr avg 161
hr max 183
v-max 49
v avg w strone Torunia 38- 41km/h
v avg z powrotem 19-22 km/h
spalone kcal 1730... oczywiście w to nie wierzymy ;p
47,58 km w czasie 1:46:18
hr avg 161
hr max 183
v-max 49
v avg w strone Torunia 38- 41km/h
v avg z powrotem 19-22 km/h
spalone kcal 1730... oczywiście w to nie wierzymy ;p
- garenge
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 18 kwie 2011, 12:58
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: Jeszcze nie bieglem
Miał być rower, ale znów sypał śnieg
Siłka:
Ściąganie wyciągu górnego za kark
4 x 15 x 20 kg
2 x 15 x 30 kg
Ściąganie wyciągu górnego do klatki
4 x 15 x 20 kg
Rozpiętki maszyna
4 x 15 x 15 kg
Wyciskanie maszyna siedząc
4 x 15 x 25 kg
Wyciskanie ławka skośna
4 x 15 x 30 kg
Wyciskanie ławka płaska
4 x 15 x 30 kg
Wyciskanie francuskie same talerze
2 x 15 x 10 kg
2 x 15 x 20 kg
Uginanie przedramion same talerze
15 x 10 kg
3 x 15 x 15 kg
Siłka:
Ściąganie wyciągu górnego za kark
4 x 15 x 20 kg
2 x 15 x 30 kg
Ściąganie wyciągu górnego do klatki
4 x 15 x 20 kg
Rozpiętki maszyna
4 x 15 x 15 kg
Wyciskanie maszyna siedząc
4 x 15 x 25 kg
Wyciskanie ławka skośna
4 x 15 x 30 kg
Wyciskanie ławka płaska
4 x 15 x 30 kg
Wyciskanie francuskie same talerze
2 x 15 x 10 kg
2 x 15 x 20 kg
Uginanie przedramion same talerze
15 x 10 kg
3 x 15 x 15 kg
- garenge
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 18 kwie 2011, 12:58
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: Jeszcze nie bieglem
Dzisiaj to nie wiadomo co było :D
Raz słoneczko i 7*C , a jak zachodziło to śnieg i 1*C, więc często się warunki zmieniały
W planach było ~90km, ale jak zobaczyłem czarno-białe chmury nad innym miasteczkiem to postanowiłem wracać do Inowrocławia, bo łańcuchów na koła nie miałem :mrgreen:
Musiałem sobie na 50 km zrobić przerwę na herbatkę na stacji, bo oczywiście ochraniacze i ciuchy zimowe jeszcze nie doszły, a przewiało przez 2 pary skarpet narciarskich. No ale jak dojdą to w końcu profeska będzie chociaż pod względem ubioru :roll:
Szosa
temp. 1-7 *C wahało się
Wiatr 4 m/s
Dyst. 66,67 km
Czas 2:29:27
AVG Speed 26.77
MAX Speed 44.52
AVG Cad 81
AVG HR 156
HR Max 177
Spalone kcal wg pulsometru: 2380 kcal
Do siego roku
Raz słoneczko i 7*C , a jak zachodziło to śnieg i 1*C, więc często się warunki zmieniały
W planach było ~90km, ale jak zobaczyłem czarno-białe chmury nad innym miasteczkiem to postanowiłem wracać do Inowrocławia, bo łańcuchów na koła nie miałem :mrgreen:
Musiałem sobie na 50 km zrobić przerwę na herbatkę na stacji, bo oczywiście ochraniacze i ciuchy zimowe jeszcze nie doszły, a przewiało przez 2 pary skarpet narciarskich. No ale jak dojdą to w końcu profeska będzie chociaż pod względem ubioru :roll:
Szosa
temp. 1-7 *C wahało się
Wiatr 4 m/s
Dyst. 66,67 km
Czas 2:29:27
AVG Speed 26.77
MAX Speed 44.52
AVG Cad 81
AVG HR 156
HR Max 177
Spalone kcal wg pulsometru: 2380 kcal
Do siego roku
- garenge
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 18 kwie 2011, 12:58
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: Jeszcze nie bieglem
Gorzej być nie mogło !
Rano słoneczko, pogoda cudo, ja pełen optymizmu zaczynam planować. Poszedłem do Kościoła, obmyśliłem trasę, wyszło 108 km. Trasa Inowrocław-Złotniki Kuj.-Bydgoszcz-Barcin-Pakość-Inowrocław. To miała być wspaniała niedziela, wyszła dupa !
Pogoda popsuła się zaraz po powrocie z Kościoła, z zapowiadanych 6*C nagle zrobił się 1 *C i mżawka, ale mówię co tam, to nie wymówka. 3 pary skarpet, okulary i w drogę.
Pod koniec 27 km nagle psssssssssssssst. Stało się. Strzeliła dętka, w miejscowości bez stacji benzynowej, w dodatku w święto, gdzie warsztaty pozamykane. Ja bez pompki, bo swoja super sigme jet, która urywa i krzywi wentyle zostawiłem w domu. Dętkę miałem, ale po co mi to...
Jedyna rzecz jaką mogłem zrobić to dzwonić po serwisową Skodę i czekać...
Zanim przyjechała to minęło 35 minut, załadowaliśmy rower i do domu. Zmarzłem jak cholera czekając na auto, ale potem się w środku wygrzałem.
Jedyne czego żałować to tego, że nie dojechałem całego treningu, bo drogi były puściutkie :-x
Dist. 26.86 km
Time: 48:44
AVG speed 33.09
Max speed 51.94
AVG Cadence 86
AVG HR 141
MAX HR 159
Spalone 605 kcal
Rano słoneczko, pogoda cudo, ja pełen optymizmu zaczynam planować. Poszedłem do Kościoła, obmyśliłem trasę, wyszło 108 km. Trasa Inowrocław-Złotniki Kuj.-Bydgoszcz-Barcin-Pakość-Inowrocław. To miała być wspaniała niedziela, wyszła dupa !
Pogoda popsuła się zaraz po powrocie z Kościoła, z zapowiadanych 6*C nagle zrobił się 1 *C i mżawka, ale mówię co tam, to nie wymówka. 3 pary skarpet, okulary i w drogę.
Pod koniec 27 km nagle psssssssssssssst. Stało się. Strzeliła dętka, w miejscowości bez stacji benzynowej, w dodatku w święto, gdzie warsztaty pozamykane. Ja bez pompki, bo swoja super sigme jet, która urywa i krzywi wentyle zostawiłem w domu. Dętkę miałem, ale po co mi to...
Jedyna rzecz jaką mogłem zrobić to dzwonić po serwisową Skodę i czekać...
Zanim przyjechała to minęło 35 minut, załadowaliśmy rower i do domu. Zmarzłem jak cholera czekając na auto, ale potem się w środku wygrzałem.
Jedyne czego żałować to tego, że nie dojechałem całego treningu, bo drogi były puściutkie :-x
Dist. 26.86 km
Time: 48:44
AVG speed 33.09
Max speed 51.94
AVG Cadence 86
AVG HR 141
MAX HR 159
Spalone 605 kcal
- garenge
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 18 kwie 2011, 12:58
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: Jeszcze nie bieglem
Poniedziałek:
Ściąganie wyciągu górnego za kark
4 x 15 x 20 kg
4 x 15 x 25 kg
4 x 15 x 30 kg
4 x 15 x 35kg
4 x 15 x 37,5 kg
Rozpiętki maszyna
4 x 15 x 10 kg
4 x 15 x 20 kg
Klatka maszyna wyciskanie siedząc
4 x 15 x 20 kg
4 x 15 x 25 kg
4 x 15 x 30 kg
4 x 15 x 35 kg
Środa
Ściąganie wyciągu górnego za kark
4 x 15 x 20 kg
4 x 15 x 25 kg
4 x 15 x 30 kg
4 x 15 x 35 kg
4 x 15 x 40 kg
Nogi uginanie atlas
4 x 15 x 10 kg
4 x 15 x 20 kg
4 x 15 x 25 kg
Wyciskanie klatka atlas siedząc
4 x 15 x 20 kg
4 x 15 x 25 kg
4 x 15 x 30 kg
Plany na weekend: Jeździć , jeździć i się uczyć !
Ściąganie wyciągu górnego za kark
4 x 15 x 20 kg
4 x 15 x 25 kg
4 x 15 x 30 kg
4 x 15 x 35kg
4 x 15 x 37,5 kg
Rozpiętki maszyna
4 x 15 x 10 kg
4 x 15 x 20 kg
Klatka maszyna wyciskanie siedząc
4 x 15 x 20 kg
4 x 15 x 25 kg
4 x 15 x 30 kg
4 x 15 x 35 kg
Środa
Ściąganie wyciągu górnego za kark
4 x 15 x 20 kg
4 x 15 x 25 kg
4 x 15 x 30 kg
4 x 15 x 35 kg
4 x 15 x 40 kg
Nogi uginanie atlas
4 x 15 x 10 kg
4 x 15 x 20 kg
4 x 15 x 25 kg
Wyciskanie klatka atlas siedząc
4 x 15 x 20 kg
4 x 15 x 25 kg
4 x 15 x 30 kg
Plany na weekend: Jeździć , jeździć i się uczyć !
- garenge
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 18 kwie 2011, 12:58
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: Jeszcze nie bieglem
Założenia spełnione, choć na 10 km przed domem spotkałem innego kolarza na singlu i się trochę z nim wlekłem. Kadencja była dzisiaj 86-94
Dst. 68.19 km
AVG speed : 27,10
Max Speed 47,34
czas : 2:30:59
Avg Cad 81 ( 87)
Przewyższenie 80 m
temp. 4 * C
wiatr 15 km/h
Zaliczone 3 fajne góreczki, wiadomo, nie takie jak macie w górach, bo to się nie umywa, ale 3 największe w okolicy 40 km
Dst. 68.19 km
AVG speed : 27,10
Max Speed 47,34
czas : 2:30:59
Avg Cad 81 ( 87)
Przewyższenie 80 m
temp. 4 * C
wiatr 15 km/h
Zaliczone 3 fajne góreczki, wiadomo, nie takie jak macie w górach, bo to się nie umywa, ale 3 największe w okolicy 40 km
- garenge
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 18 kwie 2011, 12:58
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: Jeszcze nie bieglem
Dst. 75.19 km
czas : 2:40
AVG speed 28.19
Max speed 46.92
AVG Cad 87
Przewyższenie 75 m
Hr Max 183
Hr Avg 153
Spalone kcal 2205
3 "większe" górki, w tym jedna sprint
Temp. 4*C
Wiatr 20 km/h
czas : 2:40
AVG speed 28.19
Max speed 46.92
AVG Cad 87
Przewyższenie 75 m
Hr Max 183
Hr Avg 153
Spalone kcal 2205
3 "większe" górki, w tym jedna sprint
Temp. 4*C
Wiatr 20 km/h
- garenge
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 18 kwie 2011, 12:58
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: Jeszcze nie bieglem
Bieganie po 2 tygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją stopy
Zacząłem plan RW do maratonu
1200m luźny bieg rozgrzewka
9.8 km bieg tempo 75-85 % 45 minut
wykonane 9.8 km
45:07
tempo 4:37/km
Hr Avg 172 (88%) za szybko pobiegłem, pomyliłem strefy :D
Hr Max 182 (94%)
Spalone 708 kcal podczas głównego zadania
rozciąganie 11 minut
Zacząłem plan RW do maratonu
1200m luźny bieg rozgrzewka
9.8 km bieg tempo 75-85 % 45 minut
wykonane 9.8 km
45:07
tempo 4:37/km
Hr Avg 172 (88%) za szybko pobiegłem, pomyliłem strefy :D
Hr Max 182 (94%)
Spalone 708 kcal podczas głównego zadania
rozciąganie 11 minut
- garenge
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 18 kwie 2011, 12:58
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: Jeszcze nie bieglem
Trenażer
Trochę górek dzisiaj, w tym jedna 10 minut na 5 obciążeniu, reszta na 3.
Dst 28,38km
czas 1:04:01
Avg Speed 26.69
Avg Cad 87
temp 17 *C
Hr Max 168
Hr Avg 144
Spalone kcal 841
Jazda przy Mission Impossible Ghost Protocol
Trochę górek dzisiaj, w tym jedna 10 minut na 5 obciążeniu, reszta na 3.
Dst 28,38km
czas 1:04:01
Avg Speed 26.69
Avg Cad 87
temp 17 *C
Hr Max 168
Hr Avg 144
Spalone kcal 841
Jazda przy Mission Impossible Ghost Protocol
- garenge
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 18 kwie 2011, 12:58
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: Jeszcze nie bieglem
Dzisiaj trenażer- kończenie Mission Impossible 4 i 18 Etap TdF, urywanie się Schlecka
Cała jazda na obciążeniu 3/5 + duży blat i jedynie zmiany na kasecie.
Dyst. 34.14 km
Czas: 1:15:02
Avg Speed 27.32
Max Speed 37.83
AVG Cad 91
AVG HR 133
MAX HR 168
Spalone 906 kcal
temperatura 17 * C
Cała jazda na obciążeniu 3/5 + duży blat i jedynie zmiany na kasecie.
Dyst. 34.14 km
Czas: 1:15:02
Avg Speed 27.32
Max Speed 37.83
AVG Cad 91
AVG HR 133
MAX HR 168
Spalone 906 kcal
temperatura 17 * C
- garenge
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 18 kwie 2011, 12:58
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: Jeszcze nie bieglem
Trenażer regeneracyjnie, ogólnie się szykowałem na 1:45 i obejrzenie całego 18 etapu TDF '11, ale net się zaciął i lipa.
DST 16.17 km
Czas 35:20
AVG speed 27.50
AVG Cad 91
AVG HR 134
Max HR 151
Spalone 427 kcal
Temp 18*C
DST 16.17 km
Czas 35:20
AVG speed 27.50
AVG Cad 91
AVG HR 134
Max HR 151
Spalone 427 kcal
Temp 18*C