Maurice - München Marathon 2:35

Moderator: infernal

Maurice
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 05 wrz 2009, 22:48
Życiówka na 10k: 33:59
Życiówka w maratonie: 2:38:40
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

.
Ostatnio zmieniony 29 cze 2013, 19:28 przez Maurice, łącznie zmieniany 12 razy.
New Balance but biegowy
Maurice
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 05 wrz 2009, 22:48
Życiówka na 10k: 33:59
Życiówka w maratonie: 2:38:40
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Zacznijmy jeszcze raz. Jako mały szkrab całymi dniami grałem w piłkę. Szkoła, obiad, piłka… Na tle swoich rówieśników byłem całkiem szybki. W wieku lat 13 (1995r.) ojciec zaprowadził mnie na stadion Startu na trening grupy biegowej p. Darka Mędrzyckiego. Do dziś pamiętam bluzę, w której przyszło mi przejść test 60m (towarzyszyła mi jeszcze przez kilka długich lat). Osiem i pół sekundy na stoperze – „Niech przychodzi!”. Trzy treningi w tygodniu: wtorki, czwartki, soboty. Z niecierpliwością wyczekiwałem każdej soboty, bo wybiegaliśmy wtedy dalej – do Parku Julianów. A po bieganiu był jeszcze basen. Po kilku tygodniach odbyły się szkolne zawody w biegach przełajowych w Grotnikach k/Łodzi. Starsi koledzy podśmiewywali się ze mnie, że na piaszczystą trasę jadę w szkolnych tenisówkach. Skutecznie zamknąłem im usta wygrywając bieg klas szóstych. W domu nie było za dobrej sytuacji finansowej – nie pojechałem na wymarzony obóz biegowy. Zimą (już w klasie 7) startowałem w zawodach na hali – dystans 300m, czas na mecie 45s. Trener był bardzo zadowolony, ja mniej bo nie wygrałem. W maju 1996 kolejne Grotniki i kolejny skalp – drugi złoty medal do kolekcji. Nie wiem, nie pamiętam czyja to była decyzja, ale przepisałem się z grupy sprinterskiej do średniodystansowców na łódzki AZS do p. Jurka Mańki. Biegaliśmy głównie po Parku 3 Maja, a niedzielami były wycieczki do Arturówka. Całą zimę 96/97 szykowałem się do wiosennych zawodów na 800m. Ważyłem 63kg, co przerażało moją troskliwą matkę. Nakręciłem wtedy 2:08 i czułem straszny zawód, że po tak ciężkiej zimie nie udało mi się lepiej pobiec. Już jako ósmoklasista pojechałem na kolejne Grotniki. Chwalony przez wuefistę, klepany po ramieniu przez kolegów, miałem bez problemu sięgnąć po hat-tricka. Tym razem się nie udało i do kolekcji medali doszedł co prawda kolejny, ale „tylko” srebrny. Powoli traciłem motywację, opuszczałem coraz więcej treningów. Dostałem się do niezłego liceum, czasu na bieganie było coraz mniej. Nadszedł dzień Biegu Sylwestrowego w Arturówku – 31.12.1997r. Nie pamiętam dystansu, pamiętam że były dwie pętle. Na pierwszej schowałem się w krzakach i wyskoczyłem z niej za czołówką na drugiej pętli. Wtedy na mecie podszedł do mojego trenera jeden z uczestników i kolokwialnie rzecz ujmując nakablował na mnie. Nie przyznałem się, zachowywałem się jak złodziej, którego złapano za rękę, a ten twierdził, że to nie jego ręka… Ze wstydu więcej nie przyszedłem na trening…

Lata leciały, biegałem tylko sporadycznie na WFie. Bez problemu wygrywałem coroczne testy Cooper’a. Po maturze zacząłem studia wojskowe w AMW w Gdyni. Kilka razy pojawiłem się nawet na zajęciach sekcji biegowej. Po kilku ciężkich miesiącach rzuciłem studia i wróciłem do Łodzi. Kolejny wybór studiów był bardziej trafiony i po 5latach miałem w kieszeni dyplom magistra geografii. Przez cały okres studiów przebiegłem może łącznie 100km. Były to jakieś tam krótkie zrywy, żeby powrócić do tego co kochałem i co dawało mi tak wielką satysfakcję. Niestety bardzo szybko traciłem motywację… Przyszła jesień 2009. Mieszkałem wówczas na Teofilowie, nieopodal stadionu z ziemną bieżnią. To był kolejny zryw, kupiłem nawet pierwsze profesjonalne buty do biegania. Do kwietnia kolejnego roku na bieganie wyszedłem w sumie 10razy. Klęska…. Któregoś wiosennego wieczoru (już po przeprowadzce na Stare Miasto) stanąłem na wadze, wyświetlacz pokazał brutalne i absolutnie nie do zaakceptowania cyfry: ósemkę z zerem. Przeraziło mnie to na dobre. Spojrzałem w lustro, jeszcze raz na wagę, znowu w lustro, ubrałem buty i wyszedłem do parku.

Siódmego maja 2010roku założyłem blog na portalu bieganie.pl. Genialne narzędzie motywacyjne. Ukręciłem sam na siebie wspaniały bat. Pierwszy miesiąc zakończyłem ze 116km na liczniku. Jaki ja byłem z tego dumny… Za cel obrałem sobie rozprawienie się z barierą 40minut w ważnym dla mnie z wielu względów Biegu Sylwestrowym. Sierpień i wakacje na gorącym Krymie nie pozwoliły na treningi. Po trzech tygodniach trzeba było ostro ruszyć do przodu, by ratować oddalający się cel. Za namową życzliwych czytelników bloga, zdecydowałem się na wcześniejsze starty na dystansie 10km. Swój debiut zaplanowałem na Bieg Solidarności w Jedliczach k/Grotnik. Na asfaltowo-crossowej trasie nie udało mi się nawet rozmienić 42minut (rzeczywisty dystans wyniósł 10,2km). Jak na kolkę i 14.miejsce na mecie byłem jednak zadowolony. Po tygodniu kolejny sprawdzian, tym razem już na szybkiej trasie w Uniejowie. Co prawda znowu dorwała mnie nieszczęsna kolka, ale czas 40:10 na mecie pozwolił mi chodzić z dumnie podniesioną głową. Moje dalsze perypetie są znane czytelnikom bloga. Pozwolę sobie wypunktować najważniejsze fakty:
- BILANS 2010r (od maja) - 1500km
- marzec 2011r. – szokująca życiówka na 10km: 36:34 netto na Maniackiej (3,5minuty lepiej niż w Uniejowie)
- kwiecień 2011r. – debiut w półmaratonie: 1h23m48s w Pabianicach
- wrzesień 2011r. – życiówka na 10km: 36:05 w Biegu Fabrykanta w Łodzi
- październik 2011r. – start na mocno crossowej trasie w Półmaratonie Szakala w Łodzi: 1h22m04s (aktualna życiówka)
- BILANS 2011r. – 2800km
- styczeń 2012r. – debiut na 15km na Chomiczówce: 55:40
- luty 2012r. – początek biegania pod okiem Jacka Chmiela w ŁKB Na Zdrowie
- kwiecień 2012r. - debiut w maratonie 2:45:58
- maj 2012r. - życiówka na 10km: 35:45 w Biegu ulicą Piotrkowską
- wrzesień 2012r. - życiówki na 21km w Pile i 10km w Łodzi
- 2poł. września - obóz biegowy w Szklarskiej
- październik 2012 - maraton Poznań 2:41 PB, koniec treningów z trenerem
- od 11.listopada roztrenowanie ...


***************

Park 3Maja, godz 10
15km lekkiego rozbiegania [5:26/km]

---
jutro 20km OWB1/2 [4:15], ostateczny test napojów i żelów

Zdrowych, radosnych i spokojnych!
Ostatnio zmieniony 27 lis 2012, 21:33 przez Maurice, łącznie zmieniany 1 raz.
Maurice
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 05 wrz 2009, 22:48
Życiówka na 10k: 33:59
Życiówka w maratonie: 2:38:40
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Sokolniki k/Łodzi
rozgrzewka 2km [4:45/km] - 130bpm
spr 10` + 2x120R
20km OWB1/2 [4:13/km] - 150bpm (75% HRmax)
wytruchtanie 2km

Planowałem trening w godzinie maratonu, ale termin świąteczny mi to uniemożliwił i wyszedłem dopiero przed 12. Warunki pogodowe były bardzo zmienne, od całkowitego zachmurzenia, przez piękne słoneczko, a na małej śnieżycy kończąc. Biegałem po pętli 1,8km (40% asfalt, 60% droga gruntowa). Test napojów i żelów wypadł bardzo pozytywnie.
---
bilans tygodnia: 111km (6tr)
---
jutro 15km lekkiego rozbiegania
Maurice
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 05 wrz 2009, 22:48
Życiówka na 10k: 33:59
Życiówka w maratonie: 2:38:40
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Arturówek, 10:30
piękna słoneczna pogoda, rześko
15km [5:15/km]

---
jutro ostatni akcent przed maratonem - 10km BC2
Maurice
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 05 wrz 2009, 22:48
Życiówka na 10k: 33:59
Życiówka w maratonie: 2:38:40
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Stadion KS Start, bieżnia ziemna (żużlowa)
rozgrzewka 2,8km [5:00] - 133bpm
spr 5` + 100R
8km BC2 [4:05] - 162bpm
wytruchtanie 2,8km

Dawno mnie nie było na tym stadionie, powycinali nieco chwastów, także okrążenie już ma niewiele ponad 400m (401-402?)- wcześniej aby nie biec po zielonym kółko wychodziło 405m. Przyjmijmy że było jednak dzisiaj równe 400... BC2 skróciłem z 10 do 8km i tempo też obrałem niższe, bo biegło mi się źle (co widać po wysokim pulsie). Dziś mam drugi dzień diety nisko węglowodanowej - odczuwam to nie tylko przy treningu, ale i "cywilnie" (jestem ospały i słaby). Wiało dziś momentami porywiście, a i buty oszczędzając okostną wolałem ubrać treningowe (nie startowe). W związku z powyższym z tempa, dystansu i pulsu jestem umiarkowanie zadowolony :)

---
jutro 12km wolnego rozbiegania... i trzeci (ostatni) dzień bez pieczywa, makaronu, ryżu, kaszy, ziemniaków, cukru, ciast, słodyczy etc :sss:
Maurice
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 05 wrz 2009, 22:48
Życiówka na 10k: 33:59
Życiówka w maratonie: 2:38:40
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Park Staromiejski, pętla 1km
10km leniwego rozbiegania [5:10] - wyszło 2km mniej, z braku czasu

przedziwne uczucie -z jednej strony czułem się jakbym truchtał powyżej 6:00 (zawrotna prędkość przemieszczania się),a z drugiej (wysiłkowo) zasuwałem gdzieś po 4 z hakiem
chyba wstanę jutro wcześniej by wreszcie zatopić zęby w kromce chleba z dżemem :spoko:

---
jutro 15km OWB1
Maurice
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 05 wrz 2009, 22:48
Życiówka na 10k: 33:59
Życiówka w maratonie: 2:38:40
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Park Staromiejski, pętla 1 km
15km OWB1 [4:53/km]

Na śniadanie wchłonąłem 5 kanapek z powidłami :) koniec głodówki i nie wiem na ile to możliwe, ale już idąc do pracy czułem niezłego powera :hej: . Po pracy naleśnik ze szpinakiem i kurczakiem. W międzyczasie kanapki, banany i vitargo.
Musiałem dziś mocno hamulec zaciągać, strasznie mnie nogi nosiły. Okostna dzięki Voltarenowi i chwilowemu zejściu z asfaltu naprawdę ma się dobrze. Cóż, jestem antagonizmem DOM, której jak zawsze pójdzie wspaniale mimo narzekań. Ja czuję się wyśmienicie :oczko: - oby tylko nie przeszarżować w niedzielę...
---
Jutro wolne, a właściwie WOLNE, bo nawet urlop w pracy wziąłem. W sobotę delikatny rozruch. Zapowiadają chłodną i deszczową niedzielę. Jeszcze tylko żeby nie wiało i będzie naprawdę git. Czuję, że 5,5 m-ca wielu wyrzeczeń i ciężkiej pracy zmierza wreszcie ku końcowi. A z jakim efektem? Przekonam/-y się już za kilkadziesiąt godzin.
Maurice
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 05 wrz 2009, 22:48
Życiówka na 10k: 33:59
Życiówka w maratonie: 2:38:40
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

rozruch w godzinie maratonu, czyli skromne 4 kaemy z dwoma rytmami
waga mi szaleje, we wtorek 66,5kg, dziś było 69 :zero:

dziś były IDEALNE warunki do biegania - 7C, zachmurzenie, cisza wietrzna...
jutro temp odczuwalna na pewno niższa, bo wiatr się wzmoże

no to FAAAAAAAAAAAAJEEEEEEEEEEEEEEEER !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Maurice
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 05 wrz 2009, 22:48
Życiówka na 10k: 33:59
Życiówka w maratonie: 2:38:40
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Obrazek
Maraton Łódzki

Wczoraj wieczorem zasnąłem już przed 22, ale o północy obudził mnie ból głowy. Byłem załamany, płakać mi się chciało.. Przez godzinę wierciłem się w łóżku łudząc się, że może uda się zasnąć bez prochów. Niestety w ruch poszły mocne tablety musujące, bo zwykłe słabe na mnie już nie działają. Jakoś odpłynąłem przed 2 i budzik postawił mnie na nogi 5.30 - 5,5 godziny snu. Nie jest źle. Ból ustąpił, byłem tylko lekko otumaniony, jak po 1 piwku.. Zdecydowałem się pobiec na krótko, ale zadbałem jednocześnie o rękawiczki, opaskę na głowę i rękawki kupione dzień wcześniej - zaryzykowałem zawody z nietestowanym gadżetem, dobrze na tym wyszedłem. Nie traciłem energii na dogrzanie organizmu.
Planu wynikowego nie chciałem zdradzać publicznie, coby nie zapeszyć. Chciałem polecieć na 2:45 (tempo 3:55/km). Zacząłem jednak bardzo ostrożnie, aż jak nie ja :nienie: .. Biegło się świetnie, organizm się dogrzał i już na 7km stworzyliśmy 3-osobową grupkę. Bardzo sprawnie współpracowaliśmy przy porywistym momentami wietrze. Pierwszy kryzys dopadł mnie na 12km (lekka kolka i paniczny strach żeby się nie rozwinęła... Dopiero jak wróciliśmy na Mickiewicza (ok 17km) wszystko wróciło do normy. Dobrze że chłopaki nie rwali tempa i mogłem się z nimi utrzymać. Wbiegając na Piotrkowską poczułem niesamowitego kopa energetycznego po zażytym chwilę wcześniej żelu :), ale tandem mnie hamował - może i słusznie... Czas na połówce 1:23, także raptem tylko pół minuty straty. Podjąłem męską decyzję o podkręceniu tempa i odłączeniu się od chłopaków. Dwudziesty czwarty kilometr w 3:44 nie zrobił na mnie większego wrażenia. Było naprawdę super. Wypatrywałem na horyzoncie samotnych biegaczy i obierałem ich sobie za cel. Jeden za drugim :hejhej: . Dominikę dojrzałem przed 30km, a udało mi się do niej dojść na 34km. Nie sądziłem że od razu polecę do przodu, ale czułem straszne parcie na metę :usmiech: I nadszedł 35 kilometr, który łyknąłem w 3:39, co okazało się chyba moim najpoważniejszym błędem dzisiaj. Pojawiły się pierwsze ostre skurcze łydek. Saszetka Mg-K nic nie pomogła. Zacząłem biec z pięty, bo tylko tak mogłem utrzymać sensowne tempo.. Za nawrotką na Maratońskiej dostałem centralny mordewind. Tempo siadało, było coraz gorzej.. Czterdziesty kilometr w 4:16, a kolejny w 4:30 ... Zacząłem się oglądać i ujrzawszy za plecami świeżość goniącego mnie biegacza wykrzesałem resztki energii i 42kilometr łyknąłem w 4:04 nie dając się ostatecznie wyprzedzić. Radość była olbrzymia. Banan długo nie schodził mi z twarzy. Kolejny maraton w Poznaniu! :usmiech:

5km - 19:49
10km - 39:24 (19:35 )
15km - 59:04 (19:40)
20km - 1:18:57 (19:53)
HM ~1:23:05
25km - 1:38:00 (19:03)
30km - 1:57:36 (19:36)
35km - 2:16:45 (19:09)
40km - 2:36:46 (20:01)
42,195km - 2:45:58

miejsce 22/1011
12 Polak - 11 bez Agnieszki Gortel, 10 bez naturalizowanego (?) Białorusina :oczko:
1 Łodzianin
7m w kat. M30

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Maurice
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 05 wrz 2009, 22:48
Życiówka na 10k: 33:59
Życiówka w maratonie: 2:38:40
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

żyję, mam się coraz lepiej :usmiech:

wczoraj piwo i solanka
dziś odnowa na basenie (sauna parowa, fińska, czerwona, basen 200m, bicze wodne)
jutro 10km truchtu

Obrazek
Maurice
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 05 wrz 2009, 22:48
Życiówka na 10k: 33:59
Życiówka w maratonie: 2:38:40
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

8km truchtu, z czego pierwsze 3 z żoną :orany: :spoko:

3km [7:22/km]
5km - [5:52/km]
---
Nogi dalekie od świeżości, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej.
Maurice
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 05 wrz 2009, 22:48
Życiówka na 10k: 33:59
Życiówka w maratonie: 2:38:40
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

10km OWB1 - 49:46 - 140bpm (70% HRmax)
nogi przy chodzeniu i bieganiu OK, aczkolwiek próba skipowania podczas biegu zaniechana - jeszcze kilka dni... myślę, że trening wznowię w poniedziałek
Maurice
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 05 wrz 2009, 22:48
Życiówka na 10k: 33:59
Życiówka w maratonie: 2:38:40
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

WB Arturówek
14,08km [5:06/km] - 131bpm

jutro wolne
ndz 18-20km
Maurice
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 05 wrz 2009, 22:48
Życiówka na 10k: 33:59
Życiówka w maratonie: 2:38:40
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

sauna czerwona 2x15`
basen 500m
Maurice
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 05 wrz 2009, 22:48
Życiówka na 10k: 33:59
Życiówka w maratonie: 2:38:40
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

10km
Buddy zabronił mi biegać więcej :spoko:

pierwsze 3 z małżonką - 6:44/km
siódemka solo - 4:55/km
ODPOWIEDZ