adampl - od tuńczyka do maratończyka ;)

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
adampl
Wyga
Wyga
Posty: 63
Rejestracja: 01 mar 2013, 12:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Hej,
Mam na imię Adam, mam 29 lat, 176cm wzrostu oraz ważę 92kg, moje BMI wynosi prawie 30.

Pracuję przy biurku, co w połączeniu ze złą dietą oraz brakiem ruchu sprawiło, że zostałem grubasem. Za problemami z wagą przyszły kolejne: utrata pewności siebie oraz problemy w życiu prywatnym i zawodowym. Przestałem wychodzić do ludzi, pochłaniałem kolejne kartony pizzy popijając Coca Colą, ponieważ dzięki dużej dawce węglowodanów czułem się lepiej. Moja waga w najgorszym momencie sięgała 108kg, a BMI wynosiło prawie 35. Niestety nikt nie wyciągnął do mnie pomocnej dłoni, wprost przeciwnie wzrosły wobec mnie oczekiwania otoczenia, a ja sam nie radziłem sobie ze schudnięciem. Próbowałem różnych diet i ćwiczeń, ale nic nie pomagało po chwilowym sukcesie, kilogramy wracały w jeszcze większej ilości niż wcześniej, tzw. efekt yoyo. Ćwiczenia nie przynosiły efektów, co sprawiało, że traciłem motywację i wracałem do starych nawyków.

Na szczęście w pewnym momencie przyszło opamiętanie i wyrzuciłem moje dotychczasowe życie na śmietnik. Spędziłem dziesiątki godzin na czytaniu o diecie i zdrowym odżywianiu, zacząłem z głową uprawiać sport. Zmieniłem priorytety w życiu i postawiłem przed sobą nowe cele. Zacząłem od diety nisko-węglowodanowej oraz ćwiczeń z hantlami, poza tym zacząłem jeździć na rolkach. Przez ostatnie miesiące zgubiłem kilkanaście kilogramów nadwagi. Chudnę powoli, z głową, a waga nareszcie utrzymuje się na stałym poziomie, nie ma efektu yoyo. Odzwyczaiłem się od węglowodanów, zacząłem czerpać przyjemność z aktywności fizycznej, która wcześniej kojarzyła się tylko z potem, zmęczeniem i bólami mięśni.

Chciałbym podkreślić, że nie zacząłem biegać żeby schudnąć. Wprost przeciwnie chudnę żeby biegać. Wstanie od komputera i wybranie się na dwór przy temperaturze 0 stopni to dla mnie wyzwanie, a ja potrzebuje wyzwań, żeby odzyskać wiarę w siebie. Chcę biegać, żeby udowodnić sobie, że mogę coś osiągnąć dzięki systematycznej pracy i pielęgnowaniu motywacji. Chcę biegać dla samego siebie, nie robię tego dla mamy, taty czy żeby mieć powodzenie u płci przeciwnej. Chcę dzielić się moimi doświadczeniami, żeby podtrzymać swoją motywację oraz dać wskazówki osobom, które będą zaczynały bieganie z dużą nadwagą.

Nazwa bloga wzięła się z tego, że jednym z ważnych składników mojej diety jest tuńczyk oraz mam za cel zostać w tym roku maratończykiem :)

Obrazek
Moim głównym celem jaki postawiłem sobie w tym roku jest zrzucenie zbędnych kilogramów oraz ukończenie 35. Maratonu Warszawskiego. Pośrednim celem w najbliższej perspektywie jest przebiegnięcie 10km na ORLEN Warsaw Marathon.

Obrazek
Posiadam buty LunarGlide+ 4, komplet ubrań termoaktywnych na różną pogodę oraz aplikację Endomondo PRO na Androida.

Obrazek
Jestem na diecie nisko-węglowodanowej: 160g węglowodanów, 60g tłuszczu, 200g białka. W diecie korzystam z suplementacji białkowej za pomocą koncentratu białka serwatkowego oraz suplementacji witaminowej Centrum. Dieta nie jest przygotowana przez dietetyka tylko przeze mnie osobiście, ale idealnie sprawdza się w moim przypadku, jest sycąca, stosunkowo łatwa w przygotowaniu i nie mam na niej efektu yoyo. W swojej diecie stosuję co tydzień tzw. cheat day kiedy to pochłaniam większe ilości węglowodanów (np. pizza, kebab, piwo) żeby nie przyzwyczaić organizmu do zmniejszonej ilości węglowodanów i kalorii oraz nie rezygnować z życia towarzyskiego.

Obrazek
Na razie korzystam ze zmodyfikowanej wersji treningu: Od zera do bohatera - czyli w miesiąc od 0 do 10 km. Mój trening różni się od tego ze strony tym, że startuję z wyższego pułapu niż 2 minuty, trenuję 5 razy w tygodniu, ale zachowuję podobny wzrost objętości treningowej oraz poprawiam sprawność za pomocą dodatkowych ćwiczeń.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie, zapraszam do czytania i komentowania :)
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
adampl
Wyga
Wyga
Posty: 63
Rejestracja: 01 mar 2013, 12:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Hej,
Nie odzywałem się od dawna, ale też nie było o czym pisać. Zmagałem się z paskudną grypą, a w efekcie prawie nie biegałem.

W trakcie choroby, gdy tylko poczułem się troszkę lepiej od razu szedłem pobiegać. Podczas jednego z tych treningów przebiegłem 3km ciągłym biegiem w czasie ponad 20 minut, nawet sobie nie wyobrażacie jaki byłem z siebie dumny :hejhej: Niestety niezaleczona choroba ciągle wracała, co poskutkowała tym, że mój plan treningowy upadł. Jednak nie zrażam się tym i będę próbował dalej, ponieważ postępuję wg zasady, że po drodze do sukcesu trzeba odnieść niezliczoną ilość porażek. :bum:

Moją zmorą są piszczele, które zaczynają boleć po przebiegnięciu około 1km. Ból jest tak duży, że bieg staje się niemożliwy, nawet marsz sprawia ból. Muszę się zatrzymać i po chwili mogę znów biec odcinek bez bólu. W marcu udało mi się je rozbiegać, ale teraz po przerwie od treningów ból wrócił ponownie. Przeczytałem dziesiątki postów na ten temat w których każdy pisze coś innego :ble: mam mętlik w głowie i nie wiem jak sobie z tym poradzić.

Na razie to tyle, trzymajcie za mnie kciuki :hej:
ODPOWIEDZ