Chcieć to móc czyli Leemoncowy bieg po zdrowie

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

Kilka słów o mnie:

Wzrost: 164
Waga :77 (docelowo 65)
Wiek: 32 lata

Moja przygoda z aktywnością zaczęła się 4 miesiące temu. Musiałam schudnąć, więc przeszłam na dietę i zaczęłam ćwiczyć fitness. Waga poleciała w dół,mięśnie zaczęły się kształtować, kondycja się poprawiła,ale....brakowało mi świeżego powietrza.
Zazdroszcząc mężowi, który zaczął biegać, postanowiłam maszerować, i w końcu poczułam to coś.....zmęczenie mięśni, dotleniony organizm i endorfiny!
Przez 10 dni maszerowania zastanawiałam czy spróbować ....potruchtać. I tak posiłkowana wzrastającym podziwem dla męża i sąsiada (którzy przygotowują się do maratonu :szok: )rozwijała się myśl....spróbuj. Spróbowałam i wsiąkłam!!!
Pierwszy trucht 3 min na 2 marszu odbył się na początku lutego. Trzy tygodnie z planem PUMY, przeplatane fitnessem i pływaniem pozwoliły mi przetruchtać 10 minut bez odpoczynku. Pracuję nad wydolnością organizmu, chudnę i modeluję sylwetkę i
CHCĘ BIEGAĆ!


Obrazek


Do 10 marca przetruchtać 5 kilometrów bez odpoczynku.

Przebiec z mężem 10 km
Przebiec z sąsiadem 20 km





Plan na obecny tydzień:
PN: basen
WT: trucht - 5 km 8 min/ 2 min
ŚR: godzina fitness z Mel B.
CZW: trucht - 5 km min/2 min
SO: trucht - 5 Km 8 min/2 min
N: trucht - 5 km 8 min /2 min

Jestem otwarta na wskazówki, podpowiedzi i komentarze.
Ostatnio zmieniony 27 lut 2013, 10:22 przez Leemonca, łącznie zmieniany 3 razy.
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

26.02

Dzisiejszy trening wyszedł tak jak zakładałam. 3 x 8/2
Jestem jak J.Kowalczyk - podbieg wolę na początku...więc zaczęłam spokojnie (oczywiście i tak zbyt szybkim tempem) lekko pod górkę, a potem było już coraz lepiej. Prawie równe tempo (chyba zaczynam kumać o co biega :bleble: ), zapanowałam nad oddechem i po prostu truchtałam. W połowie trasy wysiadły baterie w mp.3 więc byłam tylko ja, ulica... auta na ulicy, piesi, psy za płotem...jednym słowem - tłok.
W drodze powrotnej oberwałam mokrą śnieżką od dziewuchy (tak na oko coś koło 10-12 Lat). Do niewybrednych komentarzy "panów" już się przyzwyczaiłam, ale dziecko??
Organizm coraz lepiej radzi sobie z wysiłkiem, poprawia się wydolność....czuję, że już niedługo pobiegam.



Obrazek

5,05 km - 36:10
Śr. tempo 7:09 min/mk

Międzyczasy:
1 km - 6:50
2 km - 7:37
3 km - 7:30
4 km - 6:52
5 km - 7:02
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

Obrazek

45' fitness z Mel B
15' cardio - rozgrzewka
10' trening pośladków
10' trening brzucha
10' trening ramion

Dziś nie jest dzień biegowy, ale jest to blog treningowy, więc będę wpisywała wszystkie swoje treningi.
Dzisiaj trening dywanowy. Co nie znaczy, że lżejszy. Czuję wszystkie mięśnie, które ćwiczyły, ale o to właśnie chodzi.
Ambitnie rozpoczęłam ćwiczyć ze sztangielkami (2 kg) ale już po 10 minutach zmieniłam je na buteleczki z wodą (2x750gm), ćwiczenia są dość energiczne i machanie dwukilogramowym gryfem zrobiło się niebezpieczne. Z osłabionych rąk łatwo wypuścić ciężarek....i zniszczyć coś w domu. Albo co gorsza....uszkodzić psa, który zawsze z zaciekawieniem mi się przygląda, licząc, że może jednak pani rzuci ten kijek i będzie można go aportować....
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

Obrazek

dystans - 5,36 km
czas - 38:24
średnie tempo - 7:10 min/km

Dzisiejszego truchtania nie zaliczam do przyjemnych i to mimo pięknej słonecznej pogody.
Na trening wybrałam się zaraz po powrocie ze spotkania biznesowego, po wiejskich drogach mojej miejscowości, chciałam skorzystać z pierwszego wiosennego dnia. Niestety początek truchtu wypadł pod wiatr, czego nie lubię (nie umiem oddychać pod wiatr) i pod słońce, które mimo okularów padało pod takim kątem, że kompletnie nic nie widziałam. Chciałam tak szybko pokonać feralny odcinek (postanowiłam lekko zmienić trasę), że narzuciłam sobie zbyt szybkie tempo (pierwszy kilometr 6:25 :orany: ).
Głodna i spragniona (miałam na koncie normalne śniadanie ok 350 kcal i 300 ml płynów,a minęła już pora obiadu) męczyłam te kilometry. Przetruchtałam swoje a już po powrocie okazało się, że stanowczo przesadziłam (7:10 min/km to wciąż zbyt wiele, zwłaszcza, że są to marszobiegi 8/2).
Ambicja i ego pchają, a organizm nie nadąża :ojnie:
Muszę zwolnić tempo.
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

Obrazek

trucht - 67,72 km
marsz - 27,93 km
pływanie - 3,38 km
treningi fitness - 305 minut
waga -2,5 kg

Luty wyszedł całkiem przyzwoicie :taktak: Jest to pierwszy miesiąc w którym zaczęłam uczyć się truchtać.
Pierwszy trucht średnie tempo - 8,09 min/km
Ostatni trucht w miesiącu tempo - 7,10 min/km

Obrazek

W marcu mam zamiar skupić się na bieganiu. A raczej nauce biegania, bo jeszcze wiele pracy przede mną.
Chcę swobodnie przebiec 5 km, więc chyba powinnam skupić się na tym dystansie. Trzeba nabrać siły biegowej i może zacząć pracować nad czasem....
Oczywiście dalszy ciąg modelowania sylwetki
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

02.03.2013

Obrazek km

Dystans -4,91 km
Czas - 35:38
Średnie tempo - 7:15 min/km

Trucht o mojej ulubionej porze dnia - poranku.
Wstałam wcześnie, nawet jak na mnie, bo już przed szóstą i korzystając z wolnego poranka (mąż w pracy) postanowiłam wyjść potruchtać jeszcze przed wizytą w firmie. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po godzinie 6 drogą przed bramą mojego domu przebiegły 3 obce osoby (obce czyli nie ze wsi, a sołectwie biega na czworo. Sąsiad, jego bratanek, Tomasz i od niedawna ja. A tu obcy, wcześniej niż ja.....po drogach mojej wsi....ależ dało mi to kopa. Bardzo szybko wyrobiłam się ze wszystkim, ubrałam buty i pojechałam truchtać.
Zaczęłam sprzed domu mojej mamy, pod słońce lekko z górki, nie myślałam zupełnie jak biec, po prostu biegłam. W uszach brzmiała muzyczka http://www.youtube.com/watch?v=fCebJodm0lY
Pierwszy kilometr jest zawsze najmniej przyjemny, później, kiedy mięśnie się rozgrzały, spokojnie, w miarę jednostajnym tempem potruchtałam przez lasek. Później polna droga wzdłuż torów, szczery las (bo chyba zapędziłam się zbyt daleko i napotkałam ogrodzenie :bum: ), znów asfaltowa droga i znalazłam się pod bramą skąd wyruszałam, po sprawdzeniu na telefonie, że zaliczyłam 4 kilometry potruchtałam jeszcze drogą leżącą nieopodal rodzinnej posesji, obszczekana przez psy dawnych sąsiadów, szczęśliwa, zakończyłam niecałymi 5 kilometrami i wpadłam do mamy na herbatkę i ochłonięcie przed wizytą w pracy.

Bardzo lubię wczesną porę dnia, jestem porannym ptaszkiem. I taki trening zwłaszcza na przedwiośniu jest bardzo przyjemny.
Radość psuje tylko późniejszy ból odbitej, lewej pięty. Problem zaczął się już w ubiegłym roku, kiedy to doprowadziwszy swoje ciało do stanu jakiego wolę nie wspominać (90 kg), nadmiernie obciążona pięta, w modnych balerinach zaczęła protestować bólem. I zawsze po biegu lub długim chodzeniu - przypomina mi jak ją załatwiłam. Na drugi dzień odpuszcza i wszystko wraca do normy. Zastanawiam się kiedy jej przejdzie....

Wieczorkiem wybraliśmy się z Tomaszem na basen. Na godz. 20, bo wtedy pływa najmniej osób. Zaliczyłam swój cotygodniowy kilometr, troszkę wolniej, bo organizm nie zdążył się zregenerować po porannym truchtaniu.

Tygodniowy plan treningów zrealizowany w 90%.
Dziś kompletnie nie chce mi się truchtać. Więc dzisiejszy trening przekładam na jutro.

Plan na przyszły tydzień:

poniedziałek - trucht ok 5 km 9/1
wtorek - fintess ok 50 min
środa - trucht ok 5km 9/1
czwartek - fitness ok 50 min
sobota - trucht ok 5 km 9/1
niedziela - może moje pierwsze 5 km bez przerwy??
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

04.03.2013

Obrazek

Dystans - 5,05 km
Czas - 36:06
Tempo - 7,09 min/km

Cały dzień siedząc w biurze i spoglądając przez okno, nie będę oryginalna mówiąc, że myślami byłam na treningu.
Piękne słońce, lekki wiaterek.....przedwiośnie!
Udało mi się wyjść ok godz 14. Na parkingu zrobiłam krótką rozgrzewkę, rozciągnęłam lekko mięśnie łydek i potruchtałam. Trasa ta chyba stanie się chwilowo moją ulubioną.
Lekki podbieg, i słońce w oczy, ale uzbrojona w okulary przeciwsłoneczne, ubrana lekko (nareszcie), walcząc z wciąż wypadającymi, za dużymi słuchawkami :wrr: (koniecznie muszę poszukać takich z możliwością założenia uchwytu za ucho i muszą być regulowane, bo dużą to mam tylko d.... a uszy jakieś małe :niewiem: ) potruchtałam.
Postanowiłam nie patrzeć na telefon i to co wykazuje endo, pobiec intuicyjnie słuchając swojego ciała.
I wyszło całkiem fajnie. Przebiegłam cały dystans z jedną tylko przerwą na marsz :hej:
Okazuje się, że dziewczyny miały racje. W głowie siedzą blokady, a ciało może więcej.
Chyba zaczynam wierzyć w siebie.

Gęsi wracają....znaczy się wiosna tuż, tuż!
Czekam na chwilę kiedy na leśnych ścieżkach obeschną kałuże i będę mogła pozwiedzać leśne trasy :taktak:
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

05.03.2012

Dzisiaj dzień bez biegania, co nie znaczy, że bez treningu.
Pierwszym treningiem było mycie okien, którego niestety nie da się przeliczyć na dystans :ble:
Ale połowa okien w domu lśni, więc słońce może wpadać bez przeszkód do środka...
Jako, że nie chciało mi się ćwiczyć fintess, pojechałam na basen.

Dziś było sporo ludzi (a miałam nadzieję, że o godzinie 20 będzie nas niewielu, niestety nie tylko ja tak pomyślałam :zero: ),
przepłynęłam zwyczajowy kilometr w czasie ok 35 minut w dwóch cyklach 20 x 25 m
Jest coraz lepiej, wydolność się poprawia, kondycja też. Liczę na to, że proporcjonalnie do wzrostu wydolności waga będzie spadać..
W planach mam jutro truchtanie o poranku. O godz 6 chciałbym wyjść z domu... Więc teraz uciekam do łóżka :chrap: :chrap: :chrap:
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

06.03.2013

Obrazek

Dystans - 5,12 km
Czas - 35:57
Tempo - 7,01 min/km

Jak postanowiłam tak zrobiłam.
Wstałam wcześnie raniutko (chociaż dla endo i run-loga w nocy :hej: ) bo ok 5:30 i o szóstej umyta i ubrana zrobiłam rozgrzewkę. Hmmm, nie umiem rozciągnąć pewnych mięśni łydek :ojnie: (tego od wewnętrznej strony, od kostki do mięśnia brzuchatego łydki)
Włączyłam telefon, ale postanowiłam nie kontrolować niczego...potruchtałam.
Wspaniała pora dnia, we wsi cicho, słychać było tylko ptasie trele, słońce jeszcze nie wzeszło, więc panowała taka niepowtarzalna trochę niesamowita atmosfera.
Najpierw pobiegłam przez wieś, później kawałek ulicą i skręciłam nad Wisłę. Tam wyjęłam słuchawki z uszu i napawałam się poranną ciszą.
W głowie złośliwy głosik powtarzał -czas na marsz, odpocznij.... Poddałam mu się :chlip: , kawałek trasy przeszłam i wróciłam dokładnie tą samą trasą, tylko, że tym razem lekko z górki. Byłam świadkiem jak zza rzeki wstawało słońce...leniwie, jeszcze nie całkiem rozbudzone, więc zirytowane i pomarańczowe....
Zmartwił mnie tylko lekki, kłujący, odzywający się co ileś set metrów - ból w lewej kostce. Nie był nieznośny, tylko lekko drażniący, mam nadzieję, że do piątku minie.

Po przejrzeniu treningu okazało się, że przeszłam dokładnie 200 m. Obawiam się, że to blokada w mojej głowie :sss: Postanowiłam, że następny bieg postaram się zrobić w całości, ewentualny marsz zrobię na koniec ( a przecież jak będę widziała w oddali dom, to przetruchtam resztę też - taką mam nadzieję :ble: )

Poranek to stanowczo to co lubię! Później szybka toaleta, śniadanie i jeszcze pełna endorfin i adrenaliny pojechałam do firmy.
Endorfiny jakoś szybko się ulotniły na widok pełnej skrzynki pocztowej.
Dzień zaliczam do udanych.
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

08.03.2012


Spodobało mi się poranne truchtanie, więc dziś ponownie wstałam o 5:30 i o 6 rozciągałam mięśnie na podwórku.
Kolejna rudna wokół wsi, na której wciąż wieje wiatr (którego nie znoszę). Temperatura w okolicach zera, więc postanowiłam założyć tylko koszulkę term. i wiatrówkę. To był dobry wybór, na głowie opaska, słuchawki w uszach i z mocnym postanowieniem przebiegnięcia 5 km wyruszyłam przez wieś. Początkowo poboczem drogi, później obok gospodarstwa, w którym hodują świnki ( ehh, ten zapach), psy dziś zaspały - nawet mnie nie zauważyły (nie żebym tak szybko biegła :nienie:) i wybiegłam na drogę wzdłuż wału lekko pod górkę i z wiatrem od czoła :wrrwrr: , ale nic....truchtam sobie wolnym tempem...i moim oczom ukazał się lekko zamazany samochód (nie założyłam okularów, stąd ten rozmazany widok :bum: ) - kolor znany, auto jakby też - Tomasz - wracał z nocki, pomachaliśmy sobie i z lekką nonszalancją (przecież patrzy na mnie) skręciłam w kierunku Wisły. Boczny wiatr prawie mnie przewrócił, ale myślę sobie - dziś się nie poddam. Później lekko z góry (w drodze powrotnej będzie pod górkę :orany: ) i wybiegłam na polną drogę z wiatrem w twarz. Truchtałam sobie powoli, kontrolując tylko tempo (coby nie za szybko - musiałam dziś dać radę )
Słońce tez zaspało, nie potrafiło wygrzebać się z chmur, woda silnie wzburzona - bo wiatr. Przeszukałam kieszenie za chusteczkami - oczywiście nie zabrałam! Więc już lekko zasmarkana zbliżyłam się do momentu, w którym zazwyczaj zaczynał się marsz, i załączył się głosik - zwolnij, jesteś zmęczona, ale dziś ja wygrałam. Pobiegłam, oddech miałam dość spokojny, tylko łydki lekko zaczęły dawać o sobie znać. W słuchawkach zaczął się jeden z moich ulubionych kawałków Sabatonu http://www.youtube.com/watch?v=ovlvjOoTi7s Nie potrafię przy nim odpuścić, pobiegłabym na połamanych nogach :hej: I tak przebiegłam kryzysowy kawałek, potem było już lepiej, skoro złamałam się to postanowiłam skończyć!
Niestety, zsuwając rękawiczkę, włączyłam pausę na telefonie, więc endo zaliczyło mi tylko 4,7 km.

Dziś przebiegłam swoje pierwsze 5 km bez przerwy. :hejhej: :hej: :hejhej:
Jestem dumna.
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

09.03.2013

Obrazek

dystans : 1km
czas : 35'

Po piątkowym spotkaniu w damskim gronie, sobota minęła leniwie. Nie zaplanowaliśmy sobie kompletnie nic, pogoda była mocno zniechęcająca (silny, zimny i przenikliwy wiatr) więc cały dzień czekaliśmy aż nadejdzie wieczór i pojedziemy na basen.
Wieczorne pływanie jest bardzo przyjemne.
Przepłynęłam 1000 m w 4 cyklach 10 x 25 m. Pływanie po prostu zaliczyłam. Nie było ani przyjemne, ani nieprzyjemne.
Woda była ciepła (bo nie zawsze tak jest) za to w korytarzu i szatniach raczej chłodno :grr: Warunki sanitarne są koszmarne, ale na szczęście już latem odbędzie się modernizacja.

10.3.2013

Obrazek

dystans: 5,15 km
czas: 35:40
tempo: 6,56 min/km

Niedzielny poranek minął bardzo przyjemnie. Zaplanowaliśmy sobie z Tomaszem pierwszy wspólny trening.
Oczywiście mój dystans i moje tempo :hej: więc dla Tomka w ramach rozgrzewki.
Z racji tego, że warunki pogodowe były niesprzyjające, wiejący zimny wiatr i padający śnieg, wybraliśmy się w moje okolice biegowe :usmiech: (czyli zalew i las), gdzie jest ciszej i spokojniej.
Potruchtaliśmy we trójkę (przyłączył się do nas piesek i dzielnie przebiegł z nami 5 km, wcale mocno nie wyciągając nóg :jatylko: )
Ja nadawałam tempo, więc mnie biegło się fajnie :hej: . Kawałek drogi z wiatrem i śniegiem od czoła, ale już po chwili osłoniły nas drzewa i śnieg z lekka tylko zacinał w twarz. Leżący śnieg nie utrudniał biegu, chociaż chwilami zasłaniał nierówności na drodze.
Okazuje się, że moje tempo jest tempem konwersacyjnym, chociaż zbyt wiele nie rozmawialiśmy.
Bieganie w pojedynkę jest inne. Wtedy wyłączam się, jestem sama ze sobą, mam chwilę na relaks. A biegając z kimś, nie mogłam "odlecieć, wciąż czułam i słyszałam Tomka obok.
Dlatego tylko czasem będziemy biegać razem.
I niestety bieganie i rozmawianie podczas wiatru nie wyszło mi na zdrowie :sss:
Wieczorem zaczęło boleć mnie gardło. Dziś było już tylko gorzej. Lekarz niestety kazał zażywać witaminę C, A+E i tabletki do ssania :lalala:
Witaminę C przyjmuję codziennie w postaci szklanki świeżego soku z pomarańczy i grejpfruta, więc sztuczna z tabletki niewiele więcej pomoże, do tego herbata z miodem i sokiem z limonki :hej:
Niestety, kilka dni (mam nadzieję, że do soboty) muszę zrobić przerwy :chlip:
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

16.03.2013

Zwariuję!
Choroba nie odpuszcza, wręcz przeciwnie, rozwija się w najlepsze :sss: Brakuje mi biegania i pływania. Do tego stopnia mam deficyt aktywności, że wczoraj nie wytrzymałam...i włączyłam fitness z Mel B. Dałam radę 20 minut (10 na pupę i 10 na nogi) i nareszcie poczułam to przyjemne zmęczenie. D...a piecze :hej:
Jestem co prawda wycieńczona chorobą, ale zaczynam odbudowywać formę.

Dziś będzie kolejne 20 minut z Mel B + rower stacjonarny.
Nie wiem kiedy wyjdę pobiegać :echech: Mam nadzieję, że w poniedziałek.
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

20.03.2013

dystans - 750 m
czas - 30 min

Choroba odpuściła, ale pojawiła się @ :bum:
Dziś wybrałam się na 20 na basen. Było tłoczno i zimno. Woda chłodna, powietrze również, :grr:
Przepłynęłam 750 m w 6 cyklach 5x x 25 m. Pływało się średnio, wciąż trzeba było mijać "święte krowy", które w ogóle nie patrzą co się wkoło nich dzieje. Ale psychiczne poczułam się lepiej, znów to ja rozdaję karty....

21.03.2013

Obrazek

dystans - 3,32 km
czas - 21:56
śr. tempo - 6,36 min/km

Wstałam wcześnie rano. Po porannej toalecie zjadłam zbyt słodki serek homogenizowany (wg, Skarżyńskiego autora "Biegiem przez życie" wieloletniego maratończyka, przed porannym bieganiem powinno zjeść się lekką, słodką przekąskę aby organizm szybko "obudził" się po nocnym odpoczynku) i o 6 rozgrzewałam się na podwórku.
Miałam zamiar sprawdzić jak choroba spustoszyła organizm. Wybrałam prostą trasę do portu na Wiśle. Liczyłam na odśnieżoną i osłoniętą przed wiatrem drogę.
Włączyłam endo, ale nie sprawdzałam jak mi idzie. Po prostu potruchtałam. Było całkiem dobrze,
ale miałam wrażenie, że moje płuca o połowę zmniejszyły pojemność :orany:
Niestety droga dość śliska, zalega ujeżdżony śnieg.
Dopiero w domu sprawdziłam jak wyszło i jak zwykle przesadziłam z tempem (czy ja się kiedyś nauczę opanowania :nienie: )
Kolejny trucht w sobotę. W planach mam zaliczenie "swojej" piątki w miarę możliwości bez przerwy na marsz...
Przez chorobę zrobiłam pół kroku w tył :chlip:
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

23.03.2013

Obrazek

dystans - 5,82 km
czas - 39:29
śr. tempo - 6,47 min/km


Kolejny trening z Tomkiem.
Miałam zamiar sprawdzić w jakiej formie jestem po chorobie. Czy dam radę przetruchtać "swoje" 5 km? Tomasz po kontuzji musi zwolnić tempo i się rozbiegać, więc dołączył do mnie. Ze mną szybko nie pobiega :hej:
Rano wstaliśmy wcześnie, zjedliśmy lekkie śniadanie, podjechaliśmy do firmy i pojechaliśmy nad zalew nad Wdą. Trasa jest tam częściowo osłonięta przez las, więc nie wieje tam tak mocno ( nie znoszę wiatru).
Termometr wskazał rano -12 stopni :bum: wiosna w najczystrzej postaci.
Na parkingu zrobiliśmy lekką rozgrzewkę i potruchtaliśmy. Na drodze leżał ujeżdzony śnieg, miejscami pokryty warstwą lodu, musiałam biec bardzo ostrożnie, więc początkowe tempo spacerowe. I wiatr od czoła :grr:
Na szczęście po kilkuset metrach droga skręciła między drzewa. Muszę przyznać, że sceneria zimowa przepiękna. Ośnieżone drzewa, leśna droga i słońce prześwitujące między drzewami. Bajkowo. W słoneczku całkiem ciepło. Przebiegliśmy do końca drogi leśnej i normalnie w tym miejscu zawróciłabym, ale Tomek zaproponował pobiegnięcie jeszcze kawałek ulicą (pod górkę :orany: ). Zgodziłam się i potruchtaliśmy. Było całkiem znośnie, zwłaszcza z powrotem, z górki musiałam hamować... Zamiast ja hamować Tomka, to on wyciągnął mój dystans....
ok 5 km zaczęłam odczuwać zmęczenie, na szczęście nie nóg. Muszę popracować nad rozbudowaniem bazy tlenowej...
Całą drogę byłam w stanie rozmawiać :hej:
Endorfiny znieczuliły mnie na cały dzień. Fantastyczne uczucie!!
Całe popołudnie typowo przedświatecznej pracy. Sprzątanie, mycie i czyszczenie.

24.03.2013

Obrazek

dystans - 1 km
czas - 35 min

Kolejny dzień rozpoczął się bardzo wcześnie, bo już o 5:30. Odkąd zaczęłam zdrowo żyć, nie mogę dospać :bum: Ale dzięki temu mam więcej czasu, więc nie ma tego złego....
Dziś znów raniutko pojechałam do firmy,. (zaczynam stresować pracowników tymi wczesnymi wizytami, ale "...kontrola podstawą zaufania..."
Na 10 pojechaliśmy na basen. (Coraz więcej tych wspólnych treningów :hahaha: )
Znów było kilku ludzi...znów chłodno, ale przyjemnie.
Jutro raniutko kolejny bieg....
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

25.03.2013

Obrazek

dystans - 5,07 km
czas - 32:35
śr. tempo - 6,26 min/km

Poranne wstawanie to już norma.
Dziś wstałam o 5. Wieczorna temperatura nie zapowiadała takiego mrozu. Dziś znów -12. Bardzo szybko świat zalała gęsta mgła (co było nawet dobre, bo oznaczało, że nie wieje wiatr)
Po szybkim śniadanku, wyszliśmy z Tomaszem na szybką rozgrzewkę przed domem. Dziś znów runda wkoło naszej wsi. Znów wspólnie.
Dla mnie wynikają z tego same korzyści (chyba). Biegając z Tomaszem biegam trochę szybciej, chociaż ja wolałabym teraz zacząć powoli powiększać dystans.
Oczywiście znów zaczęłam zbyt szybko. Stanowczo. Ok. pierwszego kilometra Tomasz mnie uświadomił, że biegniemy tempem 5:30 :orany: :szok: :orany:
Starałam się zwolnić do ok. 6:40, ponieważ szybko zaczęłam odczuwać zbyt szybkie tempo. Zmęczenie przyszło już w połowie dystansu, i wszystko zaczęło mi przeszkadzać....chrzęszczący śnieg pod nogami, gile z nosa :hej: , rękawiczki. I chochlik w głowie, podpowiadający, żeby zwolnić i kawałek odległości pokonać marszem.
Ale postanowiłam się nie poddać i dokończyć tym tempem.
Dziś mgła i wczesna pora spowodowały, że psom sąsiadów nie chciało się wystawić nosa z budy, więc w ciszy, białej mgle, mrozie malującym drzewa, rzęsy i brwi szadzią na skrzyżowaniu do portu rozstaliśmy się z Tomaszem. Ja potruchtałam do domu, on do portu.
Dopiero w domu okazało się, że znów udało mi się pokonać 5 km z lepszym czasem.
Teraz zaczynam treningi z planem 10 km w 60 minut. Muszę ponownie uważnie przestudiować odpowiednie działy z książki "Biegiem przez życie" Chyba trzeba zacząć budować kondycję, jeżeli chcę biegać dalej i może troszkę szybciej....

Przydało by mi się kilka wskazówek.... Mam nadzieję, że ktoś coś podpowie!
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
ODPOWIEDZ