Birdie - I just wanna run

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

5 lipca 2013 - piątek

Hej, no to w końcu zakładam tego bloga. Myślałam o tym już dawno, ale z różnych powodów do tego jakoś nie dochodziło. Trochę boję się że za dużo czasu mi to zajmie.. już i tak słyszę "Nie czytaj tyle, biegaj".Teraz oprócz czytania (wszystkiego możliwego) nt. biegania, dojdzie pisanie nt biegania. Ale co tam, mam wakacje tzn urlop akademicki ;) i jak nie teraz to kiedy ?

A dlaczego wlaśnie dziś zaczynam ?
Bo dziś jest STUDNIÓWKA :taktak:

Uczę się raz pilniej, raz mniej od ok 4 lat. Większość testów i sprawdzianów zdaję, raz z lepszym raz z gorszym wynikiem. Chyba więc jestem już gotowa do tego egzaminu dojrzałości biegaczki -
Za 100 dni mój pierwszy maraton - Poznań 2014.
Dlatego postanowiłam trochę popisać, głównie dla siebie (choć będzie mi miło, jeśli ktoś to będzie czytał ;) żeby potem do tego wracać i wspominać ten 'pierwszy raz'. A jeśli się coś po drodze wydarzy i nie uda się tym razem, to uda się następnym. Maraton marzy mi się już od dwóch lat, ale najpierw odkładałam ten deser celowo, a potem przyplątała się kontuzja i dlatego dopiero teraz. Nie żałuję, bo najwspanialsze jest czekanie i marzenie, ale potem będą następne biegi, więc zawsze będzie powód do radości.

Do tej pory przebiegłam
- 10 półmaratonów - życiówka 1:50 / Poznań 2012
- sporo dyszek - życiówka 0:50 /

Maraton chciałabym przebiec w całości i bez kontuzji. Taki mam plan. Oczywiście fajnie byłoby skoczyć go w dobrym czasie, ale ważniejsze dla mnie jest żeby nic mi się nie przyplątało po drodze. Wolę biegać wolno niż nie biegać wcale.

To tyle wstępu ;) Jutro 15km w Lubiewie. Żeby tylko nie było żaru z nieba...Ale i tak nie mogę już się doczekać :bleble:

No więc ponieważ jutro to Lubiewo, to dziś był tylko

Rozruch - niecałe 6 km, bardzo wolno. Na końcu 3 przebieżki
Średnie tempo 6:15
Średnie tętno : 75%

To tyle na ten pierwszy raz :) Jeszcze muszę dowiedzieć się, jak wstawić link do run-loga, komentarzy i inne takie, bo się niestety uczę dopiero.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

6 lipca 2013 - sobota - VI Ekologiczny Bieg Szlakiem Trzech Wież nad Borami

Ale to był fajowy dzień :taktak:
Bieg Trzech Wieź w Lubiewie na stałe wejdzie do mojego kalendarza ( a właśnie, gdzie te Trzy Wieże były ? - chyba za szybko biegałam)
Cudowna atmosfera imprezy w którą mieszkańcy wkładają serce i zaangażowanie. Zaczęło się od nietypowych pakietów z miodem, chlebem orkiszowym, galaretką w cukrze i wielkiej pepsi ;)
Co do samego biegu, to jak zwykle przy rozgrzewce czułam się jakbym nie umiała w ogóle biegać. Co ja tutaj robię...
Mam trzasnąć piętnastkę w takim upale ? Na dodatek Grzegorz dopiero w aucie wspomniał, że trasa jest DOŚĆ wymagająca. :bum: Czyli przed startem jak zwykle miałam 'wycofkę'. W takim upale powinno się chyba przed biegiem robić chłodzenie, bo rozgrzewanie jakby jest już w pakiecie. Może kiedyś ktoś na to wpadnie i napisze nowy poradnik biegowy;)
Nie powiem żeby biegło mi się komfortowo, ale nie po to tam pojechałam. Grześ na początku rzucał przez ramię - 'Za mocno', 'Za szybko' - i dzięki Bogu, bo pewnie bym poszła za mocno, co wiadomo jakby się skończyło. Szliśmy równo, ramię w ramię i fajnie mi się biegło bo miałam wolne od pilnowania czasu. Grześ kontrolował tempo a ja założyłam sobie ze biegnę razem z nim. Luz blues ;) No i rzeczywiście -trasa wymagająca, ale tym razem postanowiłam ze się nie dam na podbiegach ( nie tak jak w Unisławiu, gdzie górkę na 20kaemie potraktowałam przymusowym Galloway'em ;)) i pracowałam wg wyczytanych w mądrych książkach wskazówek. Rzeczywiście jak się rękoma mocniej pracuje i drobi kroczki pod górkę, to idzie lepiej :) Eureka...
Wody na trasie mnóstwo i kurtyny wodne dwie nawet. Na 13 kilometrze dojrzeliśmy koleżankę, więc była motywacja żeby do niej cisnąć. Udało się ją dogonić. Widziałam ze nie miała sił, więc dałam jej rękę co chyba jej pomogło bo przez kilometr biegliśmy we trójkę. Na końcu oczywiście ...jeszcze jeden mocny podbieg i upragniona meta :)

Czas - 1.20.38 czyli średnia 5.23/ km - jak na tę pogodę, całkiem ok
Wg mojego Polara: ( bez gps, czyli 'pykam' kaemy sama, jak je zobaczę)
1 - 5:24
2 - 5:25
3 - 5:24
4 - 5:21
5 i 6 - 10:41 - nie zauważyłam 6 kilometra i nie 'piknęłam'
7 - 5:06
8 - 5:19
9 i 10 - 9:50 - patrz wyżej ;)
11 - 5:46
12 - 5:29
13 - 5:20
14 - 5:10
15 - 6:13 ? coś mi sie nie zgadza. Przecież na koniec tak prułam ...

Także bardzo fajnie się z Grzesiem biega - dziękuję i polecam :)
A potem niekończące się losowanie nagród połączone z opalaniem. Chyba każdy coś wygrał - ja mam twarzowego, za dużego tiszerta, a mój biegowy kompan komplet naczyń z porcelany. A jak ;)

Po południu jeszcze spacer w lesie z mamą, która w nagrodę zrobiła mi ziemniaczki smażone, z jajkiem sadzonym i ogórkami kiszonymi
A teraz słucham sobie ukochanej Anity Baker, popijam Sommersby i wcinam drugie już yesterday-made cookie - praca nad wagą startową od jutra

A jutro chyba rozbieganie :)
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

7 lipca 2013 - niedziela

Ja to jestem, eufemistycznie mówiąc, lekko pokręcona. Wczoraj bieg zaczynał się o 11.00 i wielkie biadolenie 'Ale gorąco,prawda?" 'będziemy umierać'. A dziś ? Poszłam biegać dokładnie o tej samej godzinie :hahaha: Z własnego wyboru. No ale dziś to co inneeeego :ble: Dziś był w planach superlazy run, więc biadolenia nie było. No i wyszło ... bardzo wolno.

10km 800m
średnie tempo - 6:33

Teraz myślę że trochę za wolno ale co tam, za późno :)
Ale się za to w przerwie porządnie porozciągałam, poopalałam i zrelaksowałam.

Przy takim wolnym bieganiu, czasem słucham sobie radia. I dziś w Trójce trafiłam na fajną audycję "Znaki zapytania"
Dowiedziałam się ze nijaki dr Aubrey de Grey z UK pracuje nad szczegółowym planem dotyczącym kompleksowej naprawy wszystkich zniszczonych komórek organizmu ! Czyli, że będziemy jak auta, naprawialni :)
Szkoda ze urodziłam się w latach 70... Ci co urodzą się następnym stuleciu mają szanse na więcej lat biegania i 'wymianę części' :ech:

No i mam plan, że od sierpnia - YOGA ;)
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

9 lipca 2013 - wtorek

Sama tego chciałam. No to mam. Poprosiłam męża, triathlonistę żeby spojrzał swoim fachowym okiem na mój ambitnyplan na Poznań.
Spojrzał, pozmieniał - "tuzrobiszto, a tu nietotylkoto", trochę ponegocjowaliśmy. No i na koniec, na odchodne, dodał
-Aaa, jeszcze jedno. 4 kg mniej
Cóż za takt i delikatność :hahaha: Chciałam fachowej rady - no to mam. Prawdę mówiąc i tak mam nawet taki plan, ale żeby tak prosto z mostu, no beating about the bush ?

Wczoraj ćwiczenia siłowe na nogi, brzuszki, pompki itd.
Nie miałam w planach biegania, wiec (w ramach pracy nad planem wspomnianym wyżej) poszłam na 3 godziny do fitness clubu. Pierwsza godzina- zdrowy kręgosłup i rozciąganie. Druga - ciężarki i stepy a trzecia - zumba. Pierwszy raz byłam na czymś takim i trochę ze śmiechu nie mogłam się skupić na 'układach'. Wolę bieganie..
Na koniec nagroda - pani zapytała czy jesteśmy siostrami tzn- moja 16letnia córka i ja - warto było pójśc :hahaha:

Dziś w planie dyszka, w środku 2x4km/5:30.
Zobaczymy
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No to pierwszy trening wg planu do maratonu za mną :ble: Nie będę się rozpisywać nt problemów z gps i innymi superfunkcjami zegarka specjalnie na dzis pozyczonego od Ironmana. Miało być wszystko dobrze wybiegane wg planu, zeby potem przeanalizować w domu i ewentualnie skorygować conieco. No i dobrze ze na moich wspanialych wałach wiślanych są slupki co 100 metrow...bo niestety na wspaniały sprzęt liczyć nie mogłam. Tylko mi tętno podniósł :hejhej:
Gdybym miała lepszy rzut, znalazłyby się w Wiśle.
Będę biegać z ulubionym Polarem bez gps i liczyć sobie słupki jak zawsze.
Miało być po rozgrzewce 2x4km po 5:30. Najważniejsze było tętno. No i niestety za wysokie :ojnie:
Oba tempa w okolicach 90% :tonieja: a na odpoczynkowym kilometrze tetno spadlo tylko do 86% (tempo 6:16)

Także...jest dobrze, jest dobrze, ale nie najlepiej jest :)

Upał byl jeszcze o 18.30 i trochę zakwasy po wczorajszych wygibasach - na pewno to dlateeeego :hahaha:

A po treningu - domowa krio czyli super zimny prysznic :taktak: I love it
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

10 lipca - środa

Najpierw niebiegowy wstęp - po co wyglądać ok, jak można wyglądac beznadziejnie...Poprosilam fryzjerkę, żeby moją dluższą grzywkę lekko naturalnie przyciemniła. No i zrobila tak, ze kontrast mam jak ta pani. Ona ma przez srodek, a ja grzywę ciemną. Ale co tam, czasem trzeba się trochę oszpecić, żeby ludzie spokojnie po ulicy mogli chodzić :oczko: Wazne ze jestem zdrowa i mogę biegać... :hahaha:

A teraz do sedna - dziś trening jak w zegarku.
8 km - 6:00/km
tętno średnie 82%

Potem 2 km przebieżek - 10/100 metrów

Czyli wniosek taki, ze maraton (jak na dziś) w tempie 6'00/km, czyli w okolicach 4:15. I to jesli wszystko pojdzie ok :echech:

Po przedwczorajczych wygibasach dziś w lewej nodze megazakwasy, biegalo mi sie jakbym miala nogę z drewna.
Ale pogoda świetna. Poszlam biegać dopiero ok 19 i było boooosko. Do tego stopnia, ze po treningu zamiast zawsze dobiec do domu z wałów, szłam sobie spacerkiem upajając się latem.

A pan Słowik słodko ćwierka:
"Wybacz, moje złoto, Ale wieczór taki piękny, że szedłem piechotą!"
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

11 lipca 2013 - czwartek

Ja wiem że jestem emocjonalna, ale dziś sama siebie zaskoczyłam...
Zacznę od tego, że fajnie się biegło. Trening miał być znowu idealnie jak w zegarku. Chodzi o to, żeby po tym tygodniu testowym, wiedzieć na czym 'stoję' tzn 'jak biegam' :ble:. Więc żeby prywatny trener i sponsor nie kręcił nosem, rozpisałam sobie co 100 metrów (czyli co słupek) jak mam biec, żeby było równo 5'45/km. I biegłam z taką fluorescencyjną pomarańczową karteczką, co stówkę sprawdzając czy jest ok :hej: Musiałam fajnie wyglądać. Ale za to mamy teraz idealny materiał do analizy :bum:
Tętno, kurka, znowu nie takie jak bym chciała....
Czyli:
Total : 12.5 km
Warm up: 1km - 6'15 -śr tętno 78%
Potem : 10 km - 5'45 -śr tętno- 85-88% :echech:
Cool down 1,5 - juz nie mierzyłam

Zaczęlam od tego że zaskoczyłam sama siebie dziś...Ostatnio coraz częściej, w czasie biegania myślę o maratonie. No i dziś też tak mnie wzięło. Najpierw myślałam sobie o tym, że trening treningiem, siła biegowa, rozciąganie itd. będę starać się robić wszystko idealnie. Ale czy ja jestem gotowa psychicznie, czy głowa da radę pokonać megakryzys ? A jak się załamię ? No i takie myśli miałam właśnie, nie pierwszy raz oczywiście. Nieee, no muszę dać radę, nie będę sama, nie raz już miałam kryzysy na połówkach...
No a potem zaczęły się myśli jak to będzie na mecie :hejhej: Za każdym razem jak o tym myślę, wzruszam się bardzo. Ale dziś tak w ten stan 'weszłam', tak to widziałam oczami wyobraźni że łzy się w oczach zakręciły..
I biegnę taka naładowana emocjami a tu w słuchawkach leci jak na zawołanie Nie wolno Ci się bać, wszysko ma swój czas. No i pobeczałam się jak prawdziwy sportowiec :hejhej:Myślcie co chcecie ale odebrałam to jak znak z GÓRY.. Dobrze, że nikogo nie było w okolicy, to się wzięłam w garść i dokończyłam porządny trening.
Ale na koniec tego emocjonalnego biegu, wyszukałam sobie z playlisty to.. A co :)

No to koniec tego babskiego gadania..Idę płukać moją ciemną grzywę. Który raz ? Setny raz ! Coś czuję, że jak mnie niedługo w Anglii zobaczą, to stwierdzą że 'plotki nt. ładnych Polek są mocno przesadzone'
Żeby tak się oszpecić na własne życzenie i za własne pieniądze !!! niemałe

Jutro podbiegi ..Uwielbiam... :wrr:
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

13 lipca 2013 - sobota

Nie wiem jak u Was, ale u nas leje od dwóch dni. Wczoraj miałam robić podbiegi ale tak padało, że nie znalazłam w sobie silnej woli i przełożylam je na jutro. Dziś też lało, ale jakoś inny nastrój już miałam, a poza tym gdybym dziś nie pobiegała, to dni w tygodniu by mi zabrakło na przekładanie.
A dziś dłuższe wybieganie. To znaczy średnie, bo w porównaniu z tym co będę biegać za miesiąc i dwa, to 16,5 km jest normalnym treningiem. Ja wiem, że na tym forum 10 km w strugach deszczu (bo potem Góra się zlitowała i przestało) nie zrobi na nikim wrażenia, ale na ludziach na moim osiedlu robiłam wrażenie ogromne. Faktycznie w pewnym momencie zastanawiałam się czy na pewno to dobry pomysł, ale za daleko już było od domu na zamianę decyzji

Chciałam pobiegać na ulubionych wałach, ale po takich deszczach mogło to być bieganie ekstremalne, więc zrobiłam Tour de Osiedle.
Km/ czas / Sr tetno
1. 06:18 151
2. 05:53 164
3. 05:59 157
4. 06:05 162
5. 06:01 163
6. 05:50 158
7. 06:09 154
8. 06:11 157
9. 06:12 160
10. 06:05 157
11. 06:10 157
12. 06:15 153
13. 06:15 160
14. 06:12 159
15. 05:57 163
16. 05:58 166
17. 05:57 brak

Wnioski : Tętno w okolicach 82% czyli ciezka praca przede mną przez najlbiższe 3 miesiące zeby po 6'00/km przebiec 42km...
Dziś był projekt GMO - czyli odgrzewanie Georga Micheala, w młodości często go słuchałam i niektóre kawałki bardzo mnie ruszają, wiec wrzuciłam na playlistę i przetestowałam. No powiem że to zostaje na playliscie na stałe i i to też, koniecznie no i Faith, Amazing, Too Funky - ma trochę tych hitów. Careless Whisper sobie daruję
Po 13 km miałam ochotę zboczyć na wały, zobaczyć jak się błotko ma i troche pobiec po miękkim. Już się cieszyłam na ten fajny pomysł, kiedy kątem oka dostrzegłam trzech młodych 'sportowców'. Byli podobnie ubrani, mieli markowe buty sportowe Najki, czapeczki z daszkiem białe jak ja.. tylko twarze zmęczone czymś chyba innym niż sport :hahaha:
To się scykałam i w tył zwrot. Dyskretnie wyjęłam słuchawki z uszu. Biegną czy nie biegną za mną ? Za biegaczkę się uważam, ale do sprinterki mi daleko..Nie biegli. Ufff. Nie cierpię takich momentów i zawsze żaluję że nie mam dużego psa.. No to sobie nie pobiegałam po wałach, ale za to w całości :oczko:

No a jak przyszłam czekały na mnie naleśniki z korzennymi powidłami śliwkowymi :sss: I to zrobił je Ten, co kazał mi do maratonu trochę się skurczyć !!! Potem będzie na mnie

Od jutra, przez dwa tygodnie nadaję z Londynu. Tym razem, zwiedzanie mam zamiar zacząć od znalezienia:
- ścieżki biegowej
- może jakiś podbieg się znajdzie
- najbliższego parku, na długie niedzielne wybieganie
- sklepu z Shock Absorberami :hej:
etc

A rano, przed odlotem, jeszcze te podbiegi zaległe ..... :echech:
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

15 lipca 2013 - niedziela

I’m so excited and I just can’t hide it ..


No to nadaję Londynu. Mialam rano przed wylotem zrobić trening z podbiegami, ale nie wyszło. Z różnych względów. No i od razu miałam wyrzuty sumienia ale okazało się że nie na długo…
Nie znałam wcześniej okolicy w której będę mieszkać przez najbliższy tydzień, wiec pierwsze pytanie do gospodarzy – - Gdzie tu jest najbliższy park ?
- Ok 2 km, ale niestety continuous uphill :echech:
- Uphill :hahaha: Really, that's fantastic !
Spojrzała na moją radość i stwierdzila ‘You are nuts’.
Jak tylko chwilkę odetchnęłam po podróży, wybrałam się na zwiedzanie okolicy, oczywiście w kierunku parku, oczywiście w włączonym gps ;)
Rzeczywiście, cały czas pod górke. A po dwóch km park Hampstead Heath - rewelacja. A w środku - surprise - stadion z profesjonalną bieżnią !!! Szkoda czasu na spacer. Szybki powrót, przebierka i lecę z powrotem w gatkach Kalenji, uchachana od ucha do ucha :hejhej: Tego mi było trzeba...

Dzis wyszlo tylko 10k ale większość takie podbiegi ze jutro chyba z metra nie wysiądę. No i tak mi się ta okolica spodobala, ze ja może w czasie tego pobytu, nie będę zwiedzać Londynu, tylko zostanę w tym parku…Podbiegi, kąpiel w stawie, poleżę na trawie, kilka okrążeń na stadionie, kąpiel, pobiegi, poleżę itd. ..Od jutra, tygodniowe szkolenie, wiec trzeba będzie do centrum się przebić, ale next week, zmieniam miejsce i przez tydzień tylko biegam, biegam.. no trochę po sklepach też ;) Aaa ..i zapisałam się na Wimbledon Halfmarathon next Sunday..
Yes, I am a bit nuts :hahaha: You are, probably, too :oczko:
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

18 lipca 2013 - czwartek

Ale trafiłam :echech: Cieszyłam się, że będę w Anglii przez dwa tygodnie, gdzie raczej nie trzeba martwić się upałami. A tu prosz.. Majorka - najgorętsze lato od 250 lat. Ludzie pływają w nieklimatyzowanym metrze i w mieście gdzie tłumy są na każdym kroku, 31 stopni odczuwa się 2 razy gorzej. Nie żebym narzekała, ale masakra ... :hahaha:
We wtorek - 10 km, tempo - żółwie, bo cały czas te pobiegi. Dobiegłam do stadionu, a tu okazało się że nie ma wejścia bo są zajęcia klubu biegowego. Popatrzyłam sobie co robią, i zostały mi znowu podbiegi.

A dziś, niestety lekka porażka. Co prawda miałam problemy ze snem i spałam tylko 3 godziny, ale dzielnie o 6.00 już czekałam na łaskawy gps sygnał przed domem. Niestety z pewnych fizlogiczno- logistycznych powodów trening nie wyszedł tak jak planowałam ( dlatego nie lubię biegać rano :wrrwrr: ) i wyszło tylko 8 km w tempie sr 6.30, bo jak juz wspominałam, uprawiam tu raczej uphill running ;)

Oczywiście w okolicach 7 rano, park pełen biegaczy.
Shock Absorber nowiutki, różowiutki zakupiony, także jestem on cloud nine :hej:

A to moje aktualne tereny biegowe
2013-07-14 17.38.54.jpg
2013-07-14 19.35.38.jpg
2013-07-14 18.19.12.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

20 lipca 2013 - sobota

Biegania w tropikalnym Londynie ciąg dalszy. Niestety nie trzymam się mojego planu, bo nie ma aktualnie na to szans. Przy takim urozmaiceniu terenu, nie mam gdzie robić tempa. Nie mam czasu, żeby poszukać w okolicy w miarę płaskiego terenu, więc biegam pod górę, a to z tempem jakby się rozmija :)
Wczoraj pobiegałam z zamiarem odkrycia całego parku, ale jest tak ogromny że się pogubiłam. Ale za to odkryłam Ladies Pond - czyli plażę do kobitek only :) Zdjęć NIE załączam :hahaha:

Workout summary : 12 km
Total time : 1:15
Avg pace : 6:16

Także tempo-masakra, ale szybciej nie daję rady. Na końcu każdego podbiegu sapię jak stary dziad :echech: i prawie umieram..
Wczoraj 'ścigałam' się po drodze do parku z rowerzystą. Razem pod górę. Widzę że ledwo jedzie więc (udając oczywiście że go nie widzę) dobiegam do niego i biegnę obok. Ledwo oddycham ale nie daję się. No i pan....nagle musiał się na chwilę zatrzymać i sprawdzić coś w telefonie :hahaha: Znamy te numery :hahaha:

Zaraz jadę do Królewskich Ogrodów Botanicznych To dopiero byłby teren na bieganie.
A jutro się przenoszę na tydzień w inne miejsce i znowu zacznę od spaceru z gps'em. Bo jutro mam w planie długie wybieganie...
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

22 lipca 2013 - niedziela

If you are tired of London, you're tired of life - tak powiedział Mark Twain - jeśli to prawda, to coś jest ze mną nie tak. Chciałabym już do domu :grr: Pobiegać na moich wałach, albo gdzieś w lesie. W ciszy i spokoju. Wiedziałam, gdzie jadę, ale nie spodziewałam się że nie będzie mnie to cieszyć :)
Wczoraj biegałam ostatni raz w parku Hampstead Heath i tym samym zakończyłam 'obóz przetrwania' z podbiegami w roli głównej.
Dziś przeprowadzka do centrum Londynu a jak niedziela, to długie wybieganie. Miałam w planach minimum 16 km. Jak tylko dotarłam na nowe miejsce, wiedziałam już że z bieganiem będzie kiepsko. Światła na każdym kroku, ruch, ulice itd. Najbliższy park do obiegnięcia w 3 minuty - 16 km ?? Chyba bym dostała zawrotów głowy. Patrzę na mapę - Hyde Park jest największy, ale z moim totalnym brakiem orientacji, mogłoby by wyjść niespodziewanie 42km a na to jeszcze nie jestem gotowa.
Więc w autobus i do parku..

Wyszło 18km
1 - 5'46
2 - 5'29
3 - 5'57
4 - 5'47
5 - 6'02
6 - 5'47
7 - 5'54
8 - 5'48
9 - 6'03
10 - 5'53
11 - 5'59
12 - 5'40
13 - 5'44
14 - 6'08
15 - 5'42
16 - 6'09
17 - 5'50
18 - 5'43

Czyli średnio - 5'50
Tętno - 159
Z tempa jestem nawet zadowolona, zwłaszcza że wczoraj cały ogród botaniczny Kew Gardens przeszłam we wszystkie możliwe strony, a to podobno największy botanik na świecie.

Także chyba ten Hyde Park będzie przez tydzień 'przerabiany', bo nie mam czasu na analizę innych tras, a jak mam biegać przy Big Benie, potykając się o turystów, to wolę wracać autobusem spocona, bo tu i tak nikt dziwnie nie wygląda :bum:
Chociaż.... dziś wywołałam zdziwienie pytając strażników w Hyde Parku, czy zamykają bramy i o której. Tak mi się wydawało, że te większe parki są zamykane :taktak:. Ale po reakcji pierwszego a potem drugiego strażnika, doszłam do wniosku, że chyba mogę biegać do woli ;)

Ale i tak już nie mogę doczekać się ...powrotu :hahaha: Nie pomyślałabym kiedyś, że to powiem
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

24 lipca 2013 - wtorek

Oh My! Niebiosa się rozstąpiły, zagrzmiało na cześć potomka królewskiego.Dzięki Bogu, bo w końcu trochę popadało w nocy. Ale i tak caly czas fatalnie tu gorąco. Rano wycieczka do Hyde Parku z planem 2x3 km w T10. Bardzo się staralam, ale na tempo dyszki nie bylo szans
1.Za gorąco
2.Za gorąco
3.Chodzę spać o nieprzyzwoitych porach
4. Londyn pieszo codziennie daje się we znaki
5. Za gorąco

Ale robilam co moglam i wyszlo

Total : 9km
1km- rozgrzewka
3km - sr 5'05-5'10
1km odopczynek
3km- sr. 5'15-5'30
1km -odpoczynek

Nie bylo latwo, a tempo wcale nie szalone. Jestem chyba zmęczona i ta pogoda mnie wykończy :)
Fajnie bylo w parku. Sami biegacze i rowerzyści. Po treningu trochę rozciągania i odpoczynek na trawce. Musiałam lekko odsapnąć, bo powrót znowu autobusem. Trzeba było wrócił do jako-takiego wygladu.
Dziwne to uczucie przejeżdżać koło Parlamentu i Opactwa Westminsterskiego w spoconych spodenkach i wlosach jak spod prysznica :hahaha:
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

27 lipca 2013 - sobota

To, że nie pisałam ostatnio, nie znaczy że nie biegałam. Nadal nadaję że Londynu, ale już tylko 2 dni i wracam home. Bardzo mi się już tęskni. Nie biegam, niestety, tak dokładnie jak w planie. Wczoraj i przedwczoraj po 12 km, z czego środkowe 10 km probowalam po 5'40-5'45. Nie powiem żebym miala siły podśpiewywać sobie w czasie tej dyszki. A powinno być na lajcie raczej :echech:
No ale jak ja mam biegać szybciej, jak od dwóch tygodni pielgrzymuję po Londynie.Przez ostatnie dwa dni łaziłam nawet więcej, bo już wiem, że szybko tu nie wrócę :hej: I'm fed up ...
Dziś na przykład byłam na Notting Hill. Niestety nie spotkałam Hugh, ale za to milion turystów i zjadłam najdroższą w życiu sałatkę. Ale co tam, jak wspomniałam, szybko tu mnie nie zobaczą ponownie, wiec raz można, na pożegnanie :oczko:

No a jutro - Wimbledon Common Half-Marathon. Jestem ciekawa jak będzie. Dostałam już dwa maile od organizatorów z przypomnieniem żeby wziąć wodę, bo będzie gorąco :grr:
Mam nadzieję, że trafię do tego parku i autobusy mi się nie pomylą. Będzie ciepło, więc raczej nastawiam się na 'przygodę'. Czyli na wolne tempo. Na walkę przyjdzie czas ( na przykład w Pile)
A dziś miałam Chinese Pasta Party. Moja chińska koleżanka uczyła mnie zasad chińskiej kuchni. Chciałam nauczyć się gotować ryż po chińsku, ale plan runął już na pierwszym etapie- wrzuć ryż do maszynki pt. Computer Rice Cooker..I zaskoczona był,a że ja takiej nie mam w domu :hahaha:

A propos jedzenia. Dziś usłyszałam, że najlepsza jest 'seafood diet' (a wlasciwie 'seefood) - when I see food, I eat it. No to taka dieta by mi odpowiadała :sss:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

28 lipca 2013 - niedziela
Wimbledon Common Half Marathon

Ale super dzień :)
Zaczęło się od tego że lało w nocy i rano wcale nie było upału. Good :)
Potem trochę przesiadek autobusowo-pociągowych i już byłam w parku Wimbledon. Bardzo runner-friendly park :) 'trawiasty Wimbledon' był lekko mokry i miękki, wiec dla nóg ok ale dla tempa mniej :) A jeśli nie trawa to żwirek. Taka trasa nie na życiówkę a raczej na miłe, niedzelne wybieganie - czyli tak jak planowałam.
Atmosfera trochę inna niż na naszych lokalnych biegach, bo mimo że było ok 700 osób, to mało ludzi się znało. To w końcu London :spoko: Sprawny odbiór numerów, nowoczesny chip ( plastikowy pasek z numerem, przyczepiany do buta), krótka rozgrzewka i w drogę ;) Trasa była 'interesująca'. Najpierw dość stromo pod górkę, potem płasko i na koniec w dół - i tak 2 pętle. No i te mile nieszczęsne. Pierwszy raz biegłam wg anglosaskich oznaczeń i zdecydowanie wolę nasze kaemy. Co za różnica ?? Wielka. Jak masz kryzys i czekasz na każdą tabliczkę z utęsknieniem, to teraz jeszcze dłużej czekasz na tę kolejną..
Świetna organizacja, wszyscy organizatorzy usmiechnięci i to co zwrociło moja uwagę, to wolontariusze, którzy na każdym zakręcie z uśmiechem kibicowali i wołali np 'Well done, you're doing fab' 'Keep going, you're really fantastic'
Jeden jak zawołał 'Go, go. Just 4 miles and after run' powiedzałam sobie w duchu, że to nie 4 miles tylko 4 km i po biegu :) Trochę pomogło.
A co do biegu mojego, to trochę zbyt askeracyjna dziś byłam. Chyba bałam się że jestem zmęczona, nie znam trasy itd. W okolicach 2 mili skończył się mocny podbieg i byłam tak nim zmęczona, że mi trochę siadła psycha. Więc co zrobiłam ? Uczepiłam się łydek przede mną :hej: Biegły przede mną takie umięśnione, męskie łydki w podobnym tempie, więc jak się nich uczepiłam, tak do 10 mili jak zahipnotyzowana nie puściłam. Góra mnie nie interesowała w ogóle, tylko równe tempo łydek...
W okolicach 8 mili trochę kusiły mnie inne łydki, ciemnoskóre, bo biegły troszkę szybciej i już miałam polecieć za nimi ale pokornie i wiernie postanowiłam zostać przy białych. Nie to żebym była rasistką ;) Biegliśmy w tempie śr 5'45 czasem nawet 5'35. Bardzo mi się tak dobrze biegło, moja 'kadencja' czyli drobne kroczki wiec było ok.

Był moment, kiedy minęły mnie dwie dość atrakcyjne dziewczyny i zaraz minęły też mojego osobistego pacemakera. Myślę sobie, jeśli dobrze znam facetów, to łydki się sprężą i przyspieszą :ojnie: No i co ? Oczywiście, że przyspieszyły :hahaha: Wołam do niego w duchu "Stój, gdzie lecisz, nie dasz rady. Ja tu wierna lecę za Tobą, a ty mi teraz zwiejesz ?". Tak to z nimi jest
Niestety, po 10 mili łydki spuchły i musiałam je zostawić. Trochę miałam wyrzuty sumienia ale niezbyt duże.
Zbyt wolne tempo na początku i potem asekuracyjnie do połowy spowodowało, że nawet jak pod koniec prułam w trupa, czasu nie zrobiłam rewelacyjnego

Wyszlo - 1'59'20 netto/ 1'59'54 brutto.

Czas daleki od życiowki, ale okoliczności też inne ;)
Na koniec jak zwykle bawiłam się w 'zaliczanie'. Na pewno nie jestem jedyna, która tak się niewinnie bawi, zwłaszcza kiedy ledwo już się człapie na koniec biegu, czyli :
'Tego w niebieskiej muszę wziąć' a potem 'teraz tą w zielonej czapce'. No więc trochę dziś Anglików się uzbierało ;)
Na mecie fajna muzyka, owoce i fajna atmosfera.
Warto było przebiec ten bieg, ale nadal nie wiem jak mam zrobić dwa razy taki dystans w Poznaniu :ojnie:

A jutro w końcu do domu. Nareszcie :)
ODPOWIEDZ