neevle - setka w połówce

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Obrazek

Dobry!
Na początek parę suchych informacji o mnie: na imię mi Magda, rocznik 1990, kursuję między Lublinem a Warszawą, studia inżynierskie za mną, a zamiast magisterki póki co piszę tego bloga.

Blogi na tym forum czytuję już od pewnego czasu (szczególnie lubię te kobiet szybszych ode mnie :oczko: ), aż w końcu stwierdziłam, że trzeba wyjść z szafy i założyć własny. Nie będę tutaj raczej wpisywać suchych danych liczbowych na temat każdego pojedynczego wyjścia w butach biegowych (choć i to się pewnie trafi) – bardziej mam potrzebę podzielenia się ze światem moimi spostrzeżeniami okołotreningowymi i okołobiegowymi ogólnie. ;)

Na początek „parę” słów na temat tego, jak to się wszystko zaczęło.

Właściwie zaczęłam biegać przez przypadek, bez wyraźnej przyczyny. Serio. Nie chciałam schudnąć, nie czułam też potrzeby poprawienia kondycji. Po prostu z ciekawości zapisałam się pewnego dnia na zawody.
Swój pierwszy kilometr przebiegłam w 2008 roku. Chociaż nie, to raczej nie był kilometr. Pewnie nie więcej niż pół. Nie miałam wtedy pojęcia o bieganiu, nawet butów, oczywiście biegałam za szybko i równie szybko padałam na pysk. Tak to leciało przez kolejne lata, w okresie od wiosny do jesieni (bo jak to: biegać w zimie?!) zdarzało mi się wyjść na kilka kilometrów. Potrafiłam biegać co dwa dni przez trzy tygodnie, a potem kolejny miesiąc nie robić nic. Ogólnie nie byłam jakimś kanapowcem, było sporo łażenia po górach, trochę roweru, w zimie jakieś fitness. W 2010 zarejestrowałam się nawet na stronie Biegnij Warszawo – ot tak, żeby sprawdzić, czy w ogóle przebiegnę 10km. Nie zapłaciłam, nie pobiegłam, bo cośtam. Brakowało towarzystwa, zapowiadali brzydką pogodę, czy jakoś tak. W 2011 podobnie. Aż w 2012 kolega oznajmił, że się zarejestrował i pyta, czy też spróbuję. Spróbowałam… I tu zaczyna się właściwa część historii.
Miesiąc przed BW zaczęłam trochę biegać, dowiedziałam się w końcu, że zasuwam za szybko i dążenie do 5:30 min/km na każdym treningu to nienajlepszy pomysł. Ogólnie przygotowania wyszły średnio, bo po drodze trafił się wyjazd w góry i przeziębienie, ale wystartowałam. Chciałam dobiec do mety a jeśli da radę, wyrobić się poniżej godziny. Wyszło 55:24. Byłam padnięta, ale szczęśliwa, atmosfera zawodów spodobała mi się na tyle, że niedługo później zapisałam się na lubelską „Drugą Dychę do Maratonu”. Trochę potruchtałam i 18 listopada wykręciłam 52:27. Dzień później zapisałam się na Półmaraton Warszawski – żarty się skończyły ;) od początku grudnia regularne bieganie, konto na run-log.com, kupa motywacji. Zaczęłam dużo czytać o bieganiu, trochę wszystko usystematyzowałam, doszło rozciąganie. W debiucie półmaratońskim natomiast złamałam 2h z zapasem – 1:57:51. Kwiecień z kolei przyniósł złamanie 50min na 10km (48:27 na OWM). Mimo że nie zmieniłam diety, okazało się, że letnie ciuchy są luźniejsze – ubyło mi dobre 3cm w pasie i w biodrach. Wiedziona biegową euforią neofity, wystartowałam w Maratonie Lubelskim, co jak nietrudno się domyślić, z tak krótkim stażem nie mogło skończyć się całkiem dobrze. ;) było trochę walk of shame, do tego upał i mnóstwo podbiegów, i tak skończyłam w 4:46:44. Wynik nie powala, ale cała impreza była świetna, do tego w rodzinnym mieście – na pewno nie żałuję. Potem były jeszcze Parkrun w 23:34 i Samsung Irena Women’s Run, gdzie mimo słabszego wyniku zajęłam 7/167 miejsce w kategorii wiekowej.
Nieco ponad dwa tygodnie temu wystartowałam w Półmaratonie Powiatu Warszawskiego Zachodniego i ukończyłam go z wynikiem 1:50:20. Szkoda tych dwudziestu sekund, ale poprawa życiówki o dobrze ponad 7 minut cieszy.

Obrazek

W opozycji do zdaje się sporej części biegaczy, zgodnie z tytułem – biegam by jeść. ;) kocham kaloryczne, słone i tłuste jedzenie, oraz colę i piwo. Nie mam oporów przed zjedzeniem połowy ogromnej pizzy i popiciem jej dwoma jasnymi pełnymi. Albo jeszcze lepiej miodowymi. Zrobienie 20km w niedzielę powoduje, że wyrzuty sumienia z tego powodu są jakby mniejsze. :hej:

Obrazek

Cele biegowe? Te dalekosiężne liczbowe trudno jednoznacznie określić. Generalnie chcę poprawiać wyniki na wszystkich dystansach – zgodnie z tym, co wyczytałam w niejednym artykule, na moim poziomie powinno dać radę jeszcze bez specjalnych planów treningowych. Zacznę się tym martwić dopiero w przypadku braku postępów. Z pewnością natomiast chcę… Po prostu biegać nadal. Lubię ten czas, który spędzam samotnie na treningu. Czy to szybkie 8km, czy luźne 20km po lesie.

Mała aktualizacja na jesień 2014: nie, żebym narzekała na brak postępów, ale skusiłam się na realizację pierwszego planu treningowego - konkretnie Danielsa do półmaratonu. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie planowała lekkich modyfikacji i odrobiny biegania po swojemu. Jak ten misz-masz będzie przebiegał i jakie przyniesie efekty, okaże się na wiosnę.

Obrazek

Adidas Duramo 5 - dokonały żywota po ok. 2000km
Crivit Sports 2D-Pro z Lidla
Asics GT-1000
Asics Gel-Hyperspeed 6 - startówki
Adidas Duramo 6

Garmin FR110

Obrazek

5km – 22:10 - czerwiec 2014
10km – 45:54 – marzec 2015
15km - 1:11:04 - styczeń 2015
21,097km – 1:43:45 – sierpień 2014
42,195km – 4:08:19 – kwiecień 2014


Jak widać, jak już mnie najdzie, lubię się rozpisać. Jeśli ktoś przebrnął chociaż przez część, zapraszam do komentowania. :)

Aha, zapomniałabym: inspiracja dla oryginalnego tytułu (I run to eat) wzięła się z komiksu The Oatmeal.
Ostatnio zmieniony 01 mar 2015, 18:16 przez neevle, łącznie zmieniany 17 razy.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Parę słów odnośnie sytuacji bieżącej.

W najbliższej perspektywie przede mną „Pierwsza Dycha do Maratonu” w Lublinie 22.09. W tę sobotę natomiast wybieram się kontrolnie na warszawski Parkrun. Ponieważ ostatnie zawody na 10km pobiegłam w kwietniu, kompletnie nie wiem jakim tempem zaczynać tę dychę – stąd pomysł na przetarcie tydzień przed. Co z tego wyjdzie – zobaczymy. Jakby co, ja to ta w koszulce Maratonu Lubelskiego. :hej:

Aha, po dzisiejszym popołudniu sezon na długie gacie uważam za otwarty ;)
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Obrazek

Parkrun Warszawa-Praga - 5km - ze stopera równo 24 minuty (czyli w praktyce pewnie ze 2 sekundy mniej mi naliczą) - 4:48 min/km

Bez rewelacji, ciężko mi się dzisiaj biegło. Zaczęło się od tego, że się nie wyspałam i zastanawiałam, czy w ogóle iść, no ale skoro już jestem w Wawie i wzięłam te wszystkie biegowe manele... Wczesna jak na mnie godzina, do tego pełno śliskich, mokrych liści pod nogami, no i wyszło jak wyszło.

Swoją drogą, wnioskując po wiosennych biegach, kalkulatory nie działają w moim wypadku na krótszych dystansach :hej: tzn. z wyniku na dychę wychodzi, że wynik na piątkę powinnam mieć dużo lepszy - a na obydwu tych dystansach mam tempo bardzo zbliżone. Tak jakbym nie była w stanie biec szybciej (a jak już się "nauczę", to mogę to pociągnąć równie dobrze do 10km). Może jednak po prostu jestem za ciężka? :bum:

Dlatego ciekawa jestem tej dychy za tydzień.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Dla porządku:

Obrazek

niedziela (15.09) - 14,64km na luzie, czyli "długie" wybieganie (nie pasuje mi to określenie, gdy pamiętam czasy, kiedy w niedziele robiłam 25km :P), średnie tempo 6:02 min/km
wtorek (17.09) - 10,05km, ostatni akcent przed zawodami, w sumie jakieś 6km szybko, znaczy "w-tempie-w-którym-jak-mi-się-wydaje-powinnam-biec-10km" z przerwami, takie bieda-interwały :hej:, średnie tempo całości 5:30 min/km
środa (18.09) - 8,13km na luzie, ciężkie nogi były. 6:07 min/km
piątek (20.09) - 5,82km luźno + przebieżki 6x30s. Średnio 5:51 min/km. Była moc, chciało biec się więcej, więc przyjmuję to za dobry znak i wprowadzam w życie starą dobrą, sprawdzoną już przeze mnie metodę lenienia się przed zawodami. ;)

Przyjemna temperatura do biegania jest ostatnio, ale miło by było, gdyby wiatr trochę zelżał do niedzieli. Po ostatniej połówce w Błoniu mam go serdecznie dość.
Niemniej, fajnie będzie zasuwać zawody w terenie, po którym nierzadko toczę się w niedziele.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Obrazek

Pierwsza Dycha do Maratonu - Lublin
Data: 22.09.2013, godzina 11:00
Dystans: 10km
Czas: 48:52
Miejsce wśród kobiet: 15/155
Miejsce K16+: 8/73

Dobra, oficjalnie ogłaszam, że chyba dopadł mnie koniec ciągu początkującego biegacza i wiecznego poprawiania życiówek z niczego. :hej: Konkretnie, życiówki brak. Trzymam się na mniej więcej tym samym poziomie, co wcześniej – 25 sekund różnicy. Przed następnym przystankiem (prawdopodobnie Bieg Niepodległości, chyba że dopieprzą ceną z kosmosu) trzeba będzie coś pokombinować.

Trzeba przyznać, że warunki były idealne – brak słońca i deszczu, wiatr pojawiał się co prawda w porywach, ale bez szału, temperatura powietrza chyba ze dwanaście stopni. Trasa niemal płaska, z ledwo dwoma niedługimi podbiegami. Tym razem ustawiłam się nieco bardziej z przodu niż zwykle, bo moje ostatnie doświadczenia pokazały, że nie doceniam swoich możliwości i muszę wyprzedzać potem zbyt duże ilości bohaterów pierwszego kilometra. ;) Zaczęłam trochę asekuracyjnie, może za bardzo. Pierwsza połowa dystansu w około 24:25 no i przyspieszyć jak widać za bardzo nie dało. W sumie zbyt wiele do opowiadania z tego biegu nie mam. Ani nic na usprawiedliwienie tego, że nie pobiegłam lepiej, może poza kupą stresu w ostatnich dwóch miesiącach. Żadnych łamiących kryzysów, kolki ani rzygania, ale i brak katharsis, szalonego zapieprzania pod wpływem nadmiaru endorfin i takich tam.
Organizacja bez zarzutu, jak zawsze w Lublinie. Wielki plus za gorącą pomidorówkę na mecie :) (szczególnie jak porównam z zimnym wegetariańskim makaronem z PMW ;))

UPDATE: medal - puzzel pasuje do podobnych medali z lubelskich dych z zeszłego roku. :hej:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Obrazek

wtorek 24.09: 9,45km, średnie tempo 5:49 min/km
środa 25.09: 20,28km, średnie tempo 6:09 min/km - wyjątkowo dłuższy dystans w środku tygodnia, bo w ostatnią niedzielę nie było okazji, a w najbliższą sobotę wybywam do Wawy, jak przystało na rasowego słoika i studbazę. A chciałam jeszcze raz zaliczyć kółko wokół Zalewu Zemborzyckiego w klimacie wczesnojesiennym. I chyba dobrze wybrałam dzień, bo już dziś w Lublinie pogoda wręcz listopadowa. Prawie połowa trasy z kolegą jadącym obok na rowerze, tempo wybitnie konwersacyjne - fajnie było. :)

Obrazek

Lidl zawsze w cenie :hej: kupiłam bluzę i rękawiczki. Na rękawiczki jak na mój gust jeszcze za wcześnie, ale bluzę zapewne wypróbuję jutro. W planach była koszulka z długim rękawem, ale jakoś mnie nie przekonała. Kuszą natomiast buty - poprzednią zimę latałam w zwykłych i gdyby udało się je zamienić na czas śniegu/błota/lodu na coś mniej przemakającego i mniej śliskiego w niskiej cenie (wiadomo, biedne studenty itp. ;P), to byłoby miło. Tak na patrzenie wydają się solidne. Z tego co widzę, pierwsze opinie na forum mają przyzwoite, może się skuszę. Albo poczekam aż ta sama kolekcja wróci za kilka tygodni.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Obrazek

piątek, 27.09 - 12,54km po 5:48 min/km
niedziela, 29.09 - 16,48km po 5:59 min/km. "Trasę pani pomyliła" standardowym komentarzem dnia warszawskich przechodniów na widok biegacza.

Obrazek

W tym tygodniu jakoś tak zupełnie niespodziewanie wyszło mi 58,75km (średnio 5:58 min/km) - taki kilometraż to ja ostatnio miałam chyba jeszcze przed Maratonem Lubelskim. I wcale nie było mi ciężko, nie czuję się zmęczona. Domyślam się zresztą przyczyny - te kilometry to same spokojne biegi + przebieżki, żadnych akcentów. Jako akcent pójdę sobie znowu na najbliższy Parkrun. Najbardziej nie pasuje mi w nim to, że odbywa się w sobotę i muszę sobie reorganizować dni treningów. :P

I część beletrystyczna:

Wczoraj z lekkim opóźnieniem co prawda, ale wyszłam poklaskać warszawskim maratończykom w okolicach 34km. Wzruszyłam się aż. ;) Postałam trochę, a krótko po tym, jak minęły mnie baloniki na 4:00 nie wytrzymałam, poszłam się przebrać i stwierdziłam, że też muszę trochę poszurać. Kiedy wróciłam w okolice trasy, widziałam już coraz więcej maszerujących. Wtedy pomyślałam, że nie chcę nigdy więcej maszerować na maratonie, że to strasznie smutno wygląda. Ja wiem, że czasem człowieka łapie kontuzja, skurcze czy coś i wtedy nie ma wyjścia, ale... jeśli wystartuję na wiosnę, to tym razem przyłożę się solidnie. Czasu jest dość. Wyprzedzanie ludzi na drugiej połowie dystansu jest zbyt pięknym uczuciem, by je odpuścić. :hej:

Aha, proces urabiania materiału w osobie mojego mężczyzny dobiegł końca, jadę w grudniu do Torunia na Półmaraton Świętych Mikołajów. :) tym samym mam nadzieję zaliczyć mój pierwszy bieg w pełni zamiejscowy (do tej pory startowałam tylko w Lublinie oraz Warszawie i okolicach). Stąd już prosta droga do korony maratonów, maratonu na każdym kontynencie itp. :hej:
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Obrazek

poniedziałek 30.09 - 8,82km - 5:30 min/km - fartlek. Jak tylko wyszłam z domu już czułam, ze będę ledwo powłóczyć nogami, dlatego porobiłam trochę przyspieszeń w stylu "do tamtego drzewa", "do najbliższego skrzyżowania" i pomogło.
wtorek 01.10 - 6,83km - 5:57 min/km
czwartek 03.10 - 9,26km - 5:54 min/km - luz + przebieżki

Dygresja.
Znowu robi się zimno i szaro. Nie znoszę widoku z mojego warszawskiego okna od jesieni do wiosny. Takie 50 Shades of Grey. Chociaż nie, pewnie nawet pięćdziesięciu nie ma.


Żalę się na zmianę terminu OWM. Wszystko miałam tak pięknie ułożone: w grudniu połówka w Toruniu, potem 2-3 tygodnie roztrenowania, od początku roku trening do maratonu. W marcu połówka w Wawie, 13.04 dycha w Lublinie na przetarcie i za dwa tygodnie maraton. A teraz nie dość, ze są tylko dwa tygodnie przerwy między połówką a maratonem, to jeszcze znowu ominie mnie szansa zaliczenia wszystkich dych z lubelskiego cyklu. No i jeszcze kwestia grudniowego odpoczynku... Muszę pomyśleć co z tym wszystkim zrobić.

Zauważyłam jednak postęp w pewnej dziedzinie. Na przełomie lipca i sierpnia zaczęłam robić ćwiczenia stabilności ogólnej. Niedużo, ot, seria 10-15 minut. Na początku niektórych z tych ćwiczeń w ogóle nie potrafiłam zrobić, ograniczałam się wtedy do statycznych kilkudziesięciu sekund w danym podporze. Teraz potrafię wykonać kilka powtórzeń każdego ćwiczenia :]

A, no i... W ten weekend mija równo rok od moich pierwszych zawodów - Biegnij Warszawo 2012 - które uważam właściwie za początek mojego biegania. To jakże osobiste święto zamierzam spędzić na Parkrunie. ;)
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Cholera, tego mi było trzeba.

Obrazek

Parkrun Warszawa-Praga

Data: 05.10.2013
Dystans: 5km
Czas: 23:12
Średnie tempo: 4:38 min/km
Miejsce K: 4/31

No. Tak właśnie ma być. :hej: Nie ogarniam tego mojego biegania, nie wiem jaki był powód tego, że pobiegłam blisko o 50 sekund szybciej niż trzy tygodnie temu. Może dlatego, że pierwszy raz leciałam zawody bez muzyki. I chyba utrzymam ten zwyczaj na piątkach i dyszkach. Jakoś tak… jakby lepiej kontroluję co robię. A może dlatego, że przez jedno kółko biegłam w grupie czterech kobiet (jak się później okazało, czterech pierwszych). Niestety nie wytrzymałam tempa i po pewnym czasie odpadłam, ale taka rywalizacja na pewno dodała mi sporo motywacji, więc dzięki, dziewczyny ;)
Może dlatego, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni prawie nie biegałam akcentów. Może dlatego, że nie patrzyłam na zegarek. Spojrzałam na niego tylko raz – tuż przed skrętem na ostatnią prostą. Zobaczyłam wtedy 21:26 i już wiedziałam, że będzie dobrze.
Może dlatego, że świeciło słońce. Wreszcie, może dlatego, że wczoraj byłam na pizzy i paru piwach z koleżankami :hejhej: (tak tak, poprzedni najlepszy wynik z czerwca zrobiłam też właśnie taką "metodą").

Niby wiem, że to takie nic, ale podbudowało mnie psychicznie.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Latam ostatnio na luzie, bo inaczej mi się nie chce. Miniony tydzień - 49,9km. Zresztą złotojesienna pogoda zachęca raczej do wycieczek biegowych, niż do trzymania tempa z jęzorem na wierzchu. Co by jednak nie zapomnieć jak się biega szybko, zdecydowałam, że póki jesień, trzeba się nachapać startów. Plan wygląda tak:

20.10 - VI Praska Dycha, a dokładniej Szybka Dycha w ramach tejże. Ponieważ wymagane 50 minut łamię z dość niewielkim zapasem, nie mam wątpliwości, że na starcie powinnam ustawić się na końcu i mało kogo wyprzedzę. ;) będzie dobra motywacja. Swoją drogą, odbierałam dzisiaj pakiet i rozważałam możliwość zakupu pamiątkowej koszulki. Po zmierzeniu okazało się, że S-ka jest zdecydowanie za długa i odrobinę za luźna. Zawsze wydawało mi się, że nie jestem aż taka mała. :P
11.11 - Bieg Niepodległości w Warszawie - nigdy nie startowałam w tej imprezie, choć chciałam to zrobić jeszcze zanim zaczęłam na dobre biegać :hej: więc najwyższy czas.
24.11 - Druga Dycha do Maratonu (Lublin) - bieg terenowy, zgodnie z zapowiedzią organizatorów będzie błoto, piach, kałuże, a może i śnieg. Nigdy wcześniej nie brałam udziału w tego typu zawodach, więc - mimo że nie zamierzam tam zapieprzać na maksa - będzie fajnie. :)
8.12 - półmaraton w Toruniu. Nie nastawiam się na mega życiówkę w tym starcie, bo wiadomo, grudzień - może być różnie z pogodą. A czapka mikołajowa może okazać się mniej komfortowa od mojej polarowej opaski. ;) chociaż jeśli warunki atmosferyczne pozwolą, spróbuję rozegrać ten bieg bardziej taktycznie niż ostatnią połówkę, tzn. zrobić jakiś lekki NS, nie wyrwać pierwszego kilometra w 5:05 min jak wówczas i urwać chociaż te nieszczęsne 21 sekund z mojego rekordu na tym dystansie.

A, no i trzeba się w końcu zarejestrować na OWM...
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Obrazek

49,5km w ostatnim tygodniu, znowu głównie luźne biegi + przebieżki. Skorzystałam z weekendu w Lublinie i zrobiłam kółko wokół Zalewu. Generalnie wolę biegać w rodzinnym mieście, a oto przykładowe powody:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

... no i nie udało się uniknąć jesiennego przeziębienia. W związku z tym kilometraż bieżącego tygodnia wynosi jak na razie zawrotne niecałe siedem kilometrów. Niby już jest trochę lepiej, ale jeszcze się dzisiaj wygrzeję i ewentualnie jutro spróbuję potruchtać.
Niedzielną dychę pobiegnę raczej na luzie, tak żeby zmieścić się w limicie 55 minut. No chyba że do końca ozdrowieję, a warunki będą idealne, to może spróbuję powalczyć. Ale szanse niewielkie.

Przy okazji, coś na długie wybiegania:

Obrazek

Servants of Silence - Waiting for the End, czyli kawałek solidnego post-rocka. W ogóle ten gatunek świetnie pasuje mi na wycieczki biegowe.
Pretty Lights - Finally Moving - zaskakująco przyjemne wykorzystanie motywu ze starego kawałka (w opozycji do niejednej współczesnej "piosenki").
Johnny Cash - Ghost Riders in the Sky - a to tak abstrahując od moich zwyczajowych preferencji muzycznych, niedawno uznałam, że się nadaje. :hej:
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Bieganie to cholernie niebezpieczny sport.

Poczułam się dziś lepiej, więc korzystając ze słonecznego popołudnia poszłam pobiegać. Ponieważ temperatura niezbyt wysoka, a ja tuż po katarze, założyłam bluzę. Ot taka sobie bluza, wkładana przez głowę z krótkim suwakiem pod szyją. Bieganie wyszło wyśmienicie, słoneczko świeciło, ptaszki śpiewały, pieski srały. Osiem i pół kilometra i kilka przebieżek minęły jak z bicza trzasnął. Wróciwszy do domu rozpięłam zamek pod szyją i chwyciłam dolną część bluzy, by zdjąć ją z siebie jednym płynnym ruchem niczym doświadczona striptizerka.
... wsadziłam sobie suwak w nos. Na szczęście krew nie leciała długo.
:hej:

A tak serio, to jutrzejszy dzień nie zapowiada się tak źle, jak się bałam. Siły wróciły, także tego. Idę poszukać koszulki z Maratonu Lubelskiego. ;)
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Obrazek

VI Praska Dycha

Dystans: 10km
Czas: 51:40
Średnie tempo: 5:10 min/km
Miejsce K: 60/209
Miejsce K20: 24/73

Pierwsze w życiu zawody zaliczone bez wypruwania flaków. To znaczy, zaczęłam nawet szybko, ale siły opuściły mnie po dość krótkim czasie, więc odpuściłam i dobiegłam w tempie średniotrudnym. Coś koło półmaratońskiego, powiedziałabym. Ponieważ zapisałam się na Szybką Dychę (wtedy jeszcze nie spodziewałam się, że będę wówczas zasmarkana) - czyli na zawody dla ludzi z życiówkami poniżej 50 minut - również pierwszy raz dobiegłam w ogonie ;) przez większość biegu byłam przekonana, że jestem ostatnia, ale teraz jak patrzę na wyniki, to za mną było jeszcze kilka osób. W sumie żałuję, że nie zapisałam się na bieg otwarty. Generalnie zakładałam, że lepiej równać do lepszych, ale w tej sytuacji lepiej chyba byłoby mieć towarzystwo w biegu.

Od przyszłego tygodnia mam nadzieję, że będę mogła już zacząć biegać jak człowiek.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Zaczęłam biegać jak człowiek. :hej:
Ale generalnie wstąpiłam tu z pytaniem.

Moja pro bluza z suwakiem jest w praniu i póki co latam w jakiejś takiej zwykłej sportowej. Generalnie na dworze ciepło, ale wiatr potrafi dowalić wręcz lodowatym powietrzem i przydałoby się coś na szyję, bo ciuch kończący się na linii obojczyków to trochę za mało. Jak sobie radzicie z czymś takim? Istnieją jakieś biegowe szaliki? :P Próbowałam owijać się zwykłą arafatką, ale jak nietrudno się spodziewać, robi się toto dość szybko mokre i generalnie nie trzyma zbyt dobrze na miejscu. Niby w Go Sport widziałam jakieś kominy, ale kosztują chyba ze 60-70zł za kawałek materiału, co do którego też nie mam pewności, czy będzie zapewniał jako taki komfort termiczny. Jak biegać, panie premierze, jak żyć?
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
ODPOWIEDZ