bebej pisze:Nie widziałem jeszcze analizy badań, ich interpretacji i wpływu na trening zawodnika - wszystkie dyskusje na forum to gdybanie i wrózenie z fusów czyli podejrzewam, że to moga być wyrzucone pieniadze - rozmawiałem z paroma pracownikami zakładu fizjologii w Poznaniu, rozmawiałem z pracownikami labolatorium w Austrii - z tych rozmów nic nie wynikało - strata czasu.
Jestem trenerem i podejrzewam ze pracownicy labolatoriów niewiele mogliby mi pomóc - te teorie nijak sie nie przekładają na praktykę, ale moze macie inne doświadczenia.
Przede wszystkim, podchodząc do badań trzeba wiedzieć, czego się chce dowiedzieć. Ważne jest też, kiedy (w jakim okresie treningowym) robi się badania. Często jest tak, że pracownicy laboratoriów nie potrafią powiedzieć, co należy zmienić w treningu. Na podstawie testów można stwierdzić, czy np. ktoś ma dobrą wydolność ogólną (opisywaną pułapem tlenowym, progami metabolicznymi, wentylacją, długiem tlenowym, czy jeszcze czymś innym). Po badaniu pada np. odpowiedź:
"Wartość pułapu tlenowego, opisującego składową sercowo-płucną wydolności kształtuje się na poziomie przeciętnym, jednakże jest ona wspomagana dobrą ekonomiką pobierania tlenu z wentylacji. Próg beztlenowy jest na poziomie wyższym niż w poprzednim badaniu i osiągnął wartość dojść dobrą. Niestety, zaowocowało to wystąpieniem niekorzystnej dysproporcji pomiędzy podstawowymi składowymi wydolności tlenowej, na korzyść komponenty mięśniowej."
Po stwierdzeniu przez trenera, że nie wie co do niego się pisze, dzwoni do laboratorium (lub mailuje) z prośbą o przetłumaczenie. Tłumaczenie brzmi: tlenowo jest przeciętny, ale mięśniowo dobry. Długo nie utrzyma wysiłku, ale za to może uzyskać wysoką intensywność.
I trener sobie myśli: aha, wydolnościowo nie za specjalny, ale to jest zapaśnik w BPS-ie i potrzebuje siły na walkę, więc w tym danym momencie, dla tej konkretnej dyscypliny taki profil wydolności jest korzystny.
Albo sobie myśli: aha, słabawy jest wydolnościowo, a tego potrzebujemy więcej, więc dokładamy mu objętości na treningu, kosztem intensywności.
Naukowcy często nie mają wiedzy trenerskiej, potrafią wykazać słabsze lub mocniejsze strony, ale jak do tego ułożyć trening, to już zadanie trenera. On powinien wiedzieć, jakimi środkami uzyskać zakładane cele.
Nie mówiąc już o tym, że testów wydolnościowych jest dużo i warto wybrać taki, który najlepiej odpowiada profilowi dyscypliny. Czasami już same ustalenie, żeby test robić na bieżni, a nie na rowerku może przynieść dużo korzyści trenerowi.