9 kwietnia 2010 Redakcja Bieganie.pl Sport

Manual dla przyszłych Ultrasów


zostan_ultrasem_540.jpg

…czyli manual dla przyszłych Ultrasów Arkadiusza Koźmina

ZOSTAŃ ULTRASEM
cz. I

ULTRA PSYCHA

Jestem ewidentnym zaprzeczeniem opinii kolegi Redaktora Yarkowskiego, który wierzy, że wśród biegaczy nie ma podziałów… jestem zadeklarowanym „anty-asfaltowcem” 🙂

Cóż począć… nie lubię biegać po asfalcie, a już szczególnie po płaskim… brrr… po prostu osobiście nie widzę w tym większego sensu na dłuższą metę. Dlatego w moich tekstach skoncentruję się raczej na biegach terenowych, ze szczególnym ukierunkowaniem na górskie biegi ultra.

Tekst ten jest napisany przez amatora dla amatorów, przeznaczony jest przede wszystkim dla tych, którzy dopiero planują start w biegach ultra. Dla już startujących, mających doświadczenie, posłuży bardziej, jako przypomnienie oraz (na co osobiście bardzo liczę), jako materiał porównawczy, w celu wymiany doświadczeń. Wszystkie moje przedziwne teorie wynikają z eksperymentów przeprowadzonych na samym sobie, są pochodną mojego doświadczenia zdobytego podczas wielu treningów, podczas różnych dziwnych imprez oraz na kilkunastu startach na dystansach ultra.

Zaczęło się od trzykrotnego udziału w Selekcji Żołnierza Polskiego. To taka kilkudniowa „zabawa biegowa” na poligonie Drawskim, doszedłem nawet do finału. Potem czterokrotnie startowałem w Sudeckiej Setce, tyle samo razy w Kieracie, potem raz Rzeźnik, Tatra Ultra Magistrala Run oraz Biela Stopa Run na Słowacji i wreszcie Ultra Trail du Mont Blanc 2008 i 2009. Zdarzyło się nawet kilka startów w rajdach przygodowych takich jak ERO czy Bergson. Każdy z tych startów był ogromną lekcją pokory, wiele razy gryzłem trawę, miałem dziesiątki kryzysów, następnie cieszyłem się i płakałem jak dziecko. Poznałem wiele ciekawych miejsc, wielu wspaniałych ludzi, poznałem siebie. Najważniejsze jednak jest to, że okazało się, iż jestem od tego uzależniony. To cudowne przeżycie pokonać samego siebie, własne słabości. Do tego jeszcze te przepiękne widoki na trasie, możliwość obserwowania wschodów i zachodów słońca, nocy rozświetlonej pełnią księżyca, czasami nawet można wypatrzeć jakąś kozicę. No i jak tu nie biegać ultra maratonów? 🙂

 zostanultrasem_zdj_1.jpg

Po każdej imprezie, szczególnie po tych nieudanych, zapisywałem swoje przemyślenia, spisywałem, co mi poszło dobrze, a gdzie nawaliłem, formułowałem na gorąco wnioski na przyszłość. Wiele z tych przemyśleń, z powodów formalnych, nie nadaje się do publikowania. Jednak za namową Redakcji postanowiłem wycisnąć z tego, co się da i podzielić się z Wami moimi skromnymi spostrzeżeniami. Ze względu na kluczowe zagadnienia, które wg mnie powinny być bardzo, bardzo solidnie przemyślane, zanim wystartujecie, podzieliłem tekst na pięć części:

1.    ultra psycha
2.    ultra trening
3.    ultra wyposażenie i logistyka
4.    ultra taktyka
5.    ultra debiut

ULTRA PSYCHA

Zacznę od psychiki, bo wg mnie to jest najważniejszy czynnik na dystansach ultra. Jest nawet teoria, która mówi, że mocna psycha to już połowa sukcesu.

Podstawowa zasada – musicie bardzo chcieć! Nic na siłę nie zdziałacie, jeśli nie będziecie maksymalnie zmotywowani na ukończenie danej imprezy. Szczególnie przed debiutem, już na kilka miesięcy wcześniej musicie mieć w psychice wbite, że ukończycie te zawody. Nikt i nic nas przed tym nie powstrzyma! Skoro realizujecie wszystkie swoje założenia treningowe, skoro czujecie się mocni, macie wszystko przemyślane i bardzo tego chcecie, to po prostu nie ma innej możliwości. Koniec. Kropka. Jeśli jest inaczej, to przegraliście już przed startem. Mięczakom dziękujemy.

No, ale jeśli w trakcie przygotowań zdarzą się po drodze jakieś drobne kryzysy (a zdarzą się na pewno!), dopadnie Was kontuzja, jeśli pojawi się zwątpienie we własne siły i możliwości, to, co wtedy? Przede wszystkim nie panikować i nie poddawać się. Prawdziwego mistrza poznać po tym, jak się podnosi po porażce. Każdy mistrz, każdy zawodnik, musi mieć słabsze momenty, przecież nikt nie jest z żelaza. Trzeba tylko zdawać sobie sprawę z tego, że jest to nieuniknione, że na pewno kiedyś się Wam zdarzy, tak jak wszystkim. Jeśli będziecie się tego momentu spodziewać, będziecie się mogli jakoś przygotować i zminimalizować skutki. Kryzysy przychodzą i odchodzą. Ja w chwilach zwątpienia oglądam filmiki z różnych ekstremalnych imprez typu IronMan, Badwater czy mojego ulubionego UTMB. Na Youtubie jest też masa motywujących filmików z treningów największych mistrzów różnych dyscyplin – biegania, kolarstwa, boksu czy lekkiej atletyki. Można sięgnąć po relacje z przeróżnych ekstremalnych zawodów, poczytać jak inni pasjonaci biegania walczyli z trasą i z samym sobą. Nie znam nikogo, kto by po takiej dawce nie nabrał optymizmu i wiary w siebie. Musicie zrozumieć, że kryzysy są nam potrzebne, a każda porażka prowadzi do zwycięstwa. Co nas nie zabije, to nas wzmocni! Każdy pokonany kryzys przybliża Was do ukończenia biegu, ponieważ skoro poradziliście sobie z kryzysem na treningu, poradzicie sobie z nim podczas startu. Trzeba w sobie wytrenować pokonywanie kryzysów. Każdy kolejny kryzys jest łagodniejszy, krótszy, łatwiejszy do pokonania, ponieważ znamy już to zjawisko, znamy reakcje swojego organizmu i swojej psychiki na taką sytuację. Zobaczycie, że każdy kryzys, który pokonacie, doda Wam skrzydeł, da jeszcze większego kopa do dalszych treningów.

zostanultrasem_zdj_3.jpg
foto: Adam Kokot

W ramach przygotowań naszej psyche do danej imprezy, dobrze jest też skorzystać z metody wizualizacji. Brzmi trochę tajemniczo, ale w sumie to prosta sprawa. Trzeba sobie w domu lub w pracy, w widocznym miejscu, powiesić mapkę biegu, profil trasy czy plakat, albo ustawić w komputerze, jako tapetę na pulpicie. Chodzi o to, by kilka razy dziennie pomyśleć o tej docelowej imprezie, by pozytywnie się nakręcać, odliczać dni do startu. Zapach tego biegu musi się unosić w powietrzu, musicie go czuć non-stop. Wieczorem, przed zaśnięciem, trzeba stworzyć w umyśle pewien obraz, taki film o tym jak to będzie wg Was wyglądało. Wyobraźcie sobie trasę, ukształtowanie terenu, okolice, miejsce startu, punkty kontrolne i metę. Próbujcie sobie wyobrazić jak biegniecie, jak przyspieszacie z górki, jak zwalniacie i przechodzicie do marszu pod górę, jak pijecie i korzystacie z punktów odżywczych na trasie. Musicie się pozytywnie nakręcić, tak, że nie będziecie mogli się doczekać startu. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że to naprawdę pomaga i doskonale motywuje do ciężkich treningów.

Dobrze też, jest rozpowiedzieć wśród rodziny oraz znajomych, że wybieracie się na daną imprezę i że zamierzacie ją ukończyć. Na samą myśl o tym jak głupio Wam będzie, jeśli nie ukończycie i będziecie się musieli z tego wszystkim tłumaczyć, nabierzecie dodatkowej energii i zrobicie wszystko by uniknąć tej kompromitacji. Ot taka mała sztuczka psychologiczna.

Zanim się zdecydujecie, zanim wystartujecie, musicie sobie też zadać kilka ważnych pytań.

•    Po co startujecie w tak trudnym biegu?
•    Co was zachęca do takiego wariackiego wyczynu?
•    Dlaczego chcecie świadomie zadać sobie tyle cierpienia?
•    Co Wami kieruje, że decydujecie się na coś, co dla większości nie jest normalne?

Nie oszukujmy się, biegi ultra bolą! Bolą stopy od ciągłego obijania o kamieniste podłoże oraz asfalt, bolą łydki od podbiegania, od zbiegania niemiłosiernie bolą uda, od plecaka bolą plecy i ramiona, a czasami od tego zmasowanego bólu i wysiłku boli też głowa. Skurcze. Rewelacje żołądkowe. W dzień jest za gorąco, w nocy za zimno. Nie ma lekko.

•    Chcecie tego?
•    Sprawia Wam to przyjemność?

Jeśli TAK, to możecie sobie pogratulować, jesteście materiałem na ultrasa 🙂
Powiedzmy sobie szczerze – trzeba być lekko stukniętym żeby biegać 100km 🙂
Popytajcie znajomych, co sądzą o bieganiu takich dystansów. Reakcja jest zawsze podobna:

   A w ile dni?
    -Hmm… no w jeden, non stop, bez przerwy, bez spania…
    -Aha…

I tutaj następuje pukanie się w głowę, przewracanie oczami, podejrzenie o żart, itp. Oczywiście większość naszych znajomych będzie miała problem z przebiegnięciem jednego kilometra a dobiegnięcie do autobusu jest nie lada wyczynem, więc nie ma się co dziwić ich reakcji. Dla wielu z naszych znajomych wyjazd samochodem na 100km to już wyprawa, a co dopiero z buta… Skoro już zdecydowaliście, że spróbujecie się zmierzyć z dystansem ultra i macie zamiar to powtarzać w przyszłości, to musicie się niestety przyzwyczaić do takich reakcji. Ale spokojnie, z czasem i do tego przywykniecie… a rodzina Was w końcu zaakceptuje 🙂

Możliwość komentowania została wyłączona.