11 listopada 2010 Redakcja Bieganie.pl Trening

Co sprawia, że Kraj Kwitnącej Wiśni jest trzecią, maratońską siłą na świecie?


sevensamurai 540 1

„Najniebezpieczniejszy jest czas, kiedy wydaje się, że zapanował spokój.”


Słowa te ponad pół wieku temu wypowiedział Kambei Shimada, fikcyjna postać z filmu Akira Kurosawy „Siedmiu samurajów”. Jeden z najwybitniejszych obrazów w historii japońskiej i światowej kinematografii kreuje pewien kanon ludzkich zachowań. Sztandarową postacią, będącą odzwierciedleniem przekazu, który niesie film jest wspomniany wojownik Shimada. Wierny określonym, szlachetnym wartościom, kieruje się zawsze zasadami niezmiennymi bez względu na okoliczności. Jest bezkompromisowy w stosunku do bogaczy wyzyskujących lud, żadne przyczyny nie są w stanie zmusić go do kapitulacji na rzecz osób, z którymi podejmuje walkę. Głód, bieda, ból fizyczny czy nawet perspektywa śmierci nie są w stanie zawrócić Shimady od wcześniej podjętych, zawsze świadomych decyzji. Mimo iż walka jest pewnego rodzaju żywiołem i ciężko zachować w niej rozsądek, wojownik ten zawsze kieruje się rozumem. Taktyka, cechy charakteru, system wartości – to wszystko złożone w całość stanowi o prawdziwej wartości wojownika.

Kambei Shimada mógłby być idealnym wzorcem dla biegaczy chcących osiągnąć mistrzostwo w niezwykle trudnej konkurencji, jaką jest 42km i 195m. Mądrość i waleczność, dwa słowa, które w sposób absolutny charakteryzują prawdziwego maratończyka. Nawet słowa Shimady są wciąż aktualne i w sposób idealny komponują się z maratońską batalią. Każdy, kto smakował najdłuższego dystansu olimpijskiego wie, że rywale są tylko drugorzędnym zagrożeniem. „Najniebezpieczniejszy jest czas”, maratończycy o tym wiedzą. Doświadczyli tego wielokrotnie zawisając w sieci czołgających się z trudem sekund w okolicach 35 kilometra. Jak pisał Witold Dudziak w swojej książce „Finisz”, „dostaję się w świat, w którym każda minuta ma swoje sześćdziesiąt sekund, a każda sekunda swoją intensywność i odmienny smak. Jest mściwa, nawet okrutna…”. Zwycięskim będzie ten, kto w tym świecie najlepiej się odnajdzie. A „kiedy wydaje się, że zapanował spokój” nie znamy minuty, która przyniesie ze sobą kolejną porcję cierpienia. Dzisiaj złu, jakie niesie ze sobą płynący czas najlepiej przeciwstawiają się zawodnicy z Kenii. Jednak w skali całej, nowożytnej historii maratonu właśnie potomkowie Samurajów dysponowali największą armią walczącą z sekundami na dystansie maratonu.

Biorąc pod uwagę ilość japońskich zawodników znajdujących się w dziesiątkach najlepszych zawodników świata w każdym kolejnym roku począwszy od 1922 do 2009, kraj ten jest absolutną potęgą. W ciągu 87 lat, wśród 880 nazwisk aż 175 należy do reprezentantów Japonii. Stanowi to 19,88% ogółu! Na 88 omawianych zestawień rocznych przynajmniej jeden zawodnik japoński figuruje w 60.  Dziesięciokrotnie tabele najlepszych zawierają 50% lub więcej maratończyków z tego kraju. Apogeum wystąpiło w roku 1966 gdzie w „top 10” znajdowało się aż 9 biegaczy z Kraju Kwitnącej Wiśni (2:14:05-2:16:06), paradoksalnie jednak liderował nowozelandczyk Michael Ryan. W ostatnim dwudziestoleciu gdzie „maratoning” na świecie poczynił znaczną progresję, zawodnicy z Japonii pojawiają się rzadziej, jednak są widoczni. Ostatnim, który znalazł się w najlepszej „10” podsumowania sezonu był Atsushi Sato w roku 2007 (9-2:07:13).

Jak wiadomo nie zawsze statystyki przekładają się na medalową rzeczywistość. Można jednak powiedzieć, iż posiada Japonia tradycje maratońskie w odniesieniu do międzynarodowych imprez mistrzowskich. Na kartach historii zapisało się 33 „wąskich” finalistów Igrzysk Olimpijskich i Mistrzostw Świata, w tym 8 medalistów tychże imprez:

IO BARCELONA 1992
2. Koichi Morishita  2:13.45

IO MEKSYK 1968
2. Kenji Kimihara  2:23:31

IO TOKIO 1964
3. Kokichi Tsuburaya  2:16:22

IO BERLIN 1936
1. Sohn Kee-Chung  2:29:19 *
3. Nam Seung-Yong  2:31:42

MŚ HELSINKI 2005
3. Tsuyoshi Ogata  2:11:16

MŚ SEVILLA 1999
3. Nobuyuki Sato  2:14:07

MŚ TOKIO 1991
1. Hiromi Taniguchi  2:14:57

W ostatnich pięciu latach reprezentanci Japonii wciąż zaznaczają swoją obecność. Nobuyuki Sato sięgnął po brąz Mistrzostw Świata w Helsinkach 2005 roku. Dwa lata później startując „u siebie” w Osace maratończycy wywalczyli aż 3 miejsca finałowe. Ogata, Osaki i Suwa znaleźli się na 5,6 i 7 pozycji. Na ostatnich, berlińskich Mistrzostwach Świata Atsushi Sato minął linię mety jako 6-sty zawodnik.

Pięć japońskich nazwisk zapisało się również na liście maratońskich rekordzistów świata:

2:27:49  Fushashige Suzuki  31.03.1935  Tokyo
2:26:44  Yashuo Ikenaka  03.04.1935  Tokyo
2:26:42  Kitei Son  03.11.1935  Tokyo *
2:15:15  Toru Terasawa  17.02.1963  Beppu
2:12:00  Morio Shigematsu  12.06.1965  Cheswick

* – Sohn Kee-Chung i Kitei Son to ta sama postać. Jedyny Mistrz Olimpijski w barwach Japonii był w rzeczywistości Koreańczykiem. Jego kraj był wówczas we władaniu Japoni i Sohn Kee-Chung przyjął z wielkim trudem „zjaponizowaną” formę swojego nazwiska brzmiącą po metamorfozie Kitei Son. Startował dla Japonii jednak do końca swojej kariery toczył wewnętrzną walkę nie mogąc się z tym pogodzić.

W ostatniej dekadzie Japonia dysponowała znakomitą drużyną maratończyków urodzonych w latach 1970 – 1981:

1.    Toshinari Takaoka, ur.1970,  2:06:16  (Chicago 2002)
2.    Fujita Atsushi, ur.1976,  2:06:51 (Fukuoka 2000)
3.    Takayuki Inubushi, ur.1972, 2:06:57 (Berlin 1999)
4.    Atsushi Sato, ur.1978,  2:07:13  (Fukuoka 2007)         
5.    Aburaya Shigeru, ur.1977,  2:07:52 (Otsu 2001)
6.    Kunichika Tombaki, ur.1973,  2:07:52 (Fukuoka 2003)
7.    Suwa Toshinari, ur.1977,  2:07:55 (Fukuoka 2003)
8.    Yoshiteru Morishita, ur.1971,  2:07:55  (Otsu 2001)
9.    Masakazu Fujiwara, ur.1981,  2:08:12  (Otsu  2003)
10.    Takayuki Inubushi, ur.1972, 2:08:16 (Tokyo  2000)
11.    Ojima Tadayuki, ur.1976,  2:08:18 (Lake Biwa 2004)
12.    Sato Atsushi, ur.1978,  2:08:36 (Otsu 2004)
13.    Osaki Satoshi, ur.1976,  2:08:36 (Lake Biwa 2008)
14.    Fujiwara Arata, ur.1981,  2:08:40 (Tokyo 2008)
15.    Ogata Tsuyoshi, ur.1973,  2:08:37 (Fukuoka 2003)
16.    Okutani Wataru, ur.1975,  2:08:49 (Fukuoka 2006)
17.    Onishi Yuzo, ur.1977,  2:08:54 (Lake Biwa 2008)
18.    Hosokawa Michitaka, ur.1976,  2:09:10 (Lake Biwa 2005)
19.    Shimizu Tomowa, ur.1980,  2:09:23 (Lake Biwa 2008)
20.    Irifune Satoshi, ur.1975,  2:09:23 (Fukuoka 2008)

Na podstawie tych suchych faktów i danych statystycznych można śmiało powiedzieć iż Japonia jest jednym z maratońskich mocarstw. Z czego to wynika? Wiemy, co różni np. zawodników kenijskich od europejskich. O 15% dłuższe włókna mięśni podudzia, położenie geograficzne kraju, trening mimo woli od wczesnego dzieciństwa. Reprezentanci Kenii spychają prawie całą resztę świata w otchłań niemocy w biegach średnich i długich. Ich niebotyczne rekordy, mnogość startów na ustabilizowanym poziomie zadziwiają wciąż fachowców, naukowców i wpędzonych w kompleksy rywali. Dominują zarówno na bieżniach jak i na ulicach świata. Właśnie…

Dokonując prostego porównania narodowych rekordów Polski i Japonii w obrębie bloku wytrzymałości na bieżni widać gołym okiem pewną zależność.

 Dystans  Polska   Japonia
 800m  1:43,22  1:46,18
 1500m  3:35,62   3:37,42
 3000m  7:42,4  7:41,87
 5000m  13:17,69   13:13,20
 10000m  27:53,61  27:35,09

Na krańcowych dystansach różnice są znaczne, jednak im bliżej środka wyniki są bardzo podobne. Biorąc jednak pod uwagę osiągnięte czasy w biegach długich dość wyraźną różnicę można zauważyć przy biegu na 10000m. Nie jest to przypadek fenomenalnego rekordzisty. Aż 23 zawodników japońskich pobiegło szybciej niż aktualny rekord Polski (3 poniżej 27:40, 17 poniżej 27:50). Te 18 sekund nie stanowi jednak aż takiej przepaści. Na tle obecnych wyczynów zawodników z Czarnego Lądu jest to wynik przeciętny. Zatem można powiedzieć, że w biegach długich na bieżni nasze najlepsze osiągnięcia nie wykazują powalających różnic w stosunku do czasowych zdobyczy Japończyków. Rezultaty uzyskane przez biegaczy japońskich na ulicy budzą już znacznie większy szacunek, poziomem zbliżając się do aktualnej czołówki światowej.

 Dystans  Polska  Japonia
 15km   43:45  42:36
 Półmaraton   1:01:37  1:00:25
 Maraton  2:09:23  2:06:16

Ta przepaść szczególnie widoczna jest na najdłuższym, olimpijskim dystansie. Do dnia dzisiejszego zanotowano aż 113 wyników poniżej 2:10:00 autorstwa reprezentantów Japonii.

Co zatem sprawia, że Kraj Kwitnącej Wiśni jest w skali drużyny obecnie trzecią, maratońską siłą na świecie? Można zacząć od nieco złośliwego stwierdzenia dotyczącego liczby ludności. Japonia jest pod tym względem 10-tym państwem na świecie, istnieją zatem znacznie większe możliwości selekcji potencjalnych biegaczy. Obywatele tego kraju słyną z niezwykłej pracowitości, jednak formułowanie teorii na temat znaczącej roli tej cechy w przewadze maratończyków japońskich nad resztą świata byłoby znacznie na wyrost. Pracowitość jest domeną każdego maratończyka, bez względu na narodowość. Nie można wskazać reprezentantów danego kraju, o których można by powiedzieć, że są mniej solidni i mniej zawzięci w procesie treningowym. Maraton wymusza wykonywanie katorżniczej pracy, nie istnieją tutaj półśrodki, nie ma drogi na skróty. Inną kwestią jest niesamowite zdyscyplinowanie obywateli Japonii. Od najmłodszych lat przyzwyczajeni są do przestrzegania żelaznych zasad. Trening zapowiedziany na 10:00 gromadzi grupę zawodników nie o 9:59, nie o 10:01, a dokładnie o 10:00. Nie ma miejsca na niepotrzebne marnotrawstwo czasu. Czy tak profesjonalne podejście jest kluczem do sukcesu?

A może istnieją znaczące różnice w budowie czy też proporcjach zawodników?
Porównując grupę 30-tu czołowych japońskich specjalistów od 42km z polską elitą ostatniego 15-lecia uwidaczniają się następujące wnioski:

   Polska   Japonia
Wzrost [cm] 179 172
Waga [kg]  63 56,5
Wzrost – waga 116 115,5

Mimo wyraźnych rozbieżności w rozmiarach ciała, różnica wzrostu do wagi jest niemal identyczna.

Obserwując technikę biegu maratończyków różnych nacji właściwie tylko Azjaci odbiegają od przyjętych norm. Europejczycy, Amerykanie, Afrykanie pod względem biomechanicznym nie różnią się zasadniczo. Obserwując krok biegowy zawodnika z Japonii nie można pozbyć się wrażenia niesmaku. Faza przedniego wahadła jest mocno ograniczona, co skraca moment pomiędzy odbiciem, a lądowaniem. Krok wygląda na mało dynamiczny. W istocie jest ekonomiczny, co w przypadku pokonywania maratonu jest jednak czynnikiem jak najbardziej pożądanym. Równie mało estetyczna wydaje się być praca rąk charakteryzująca się wykonywaniem szerokich ruchów w płaszczyźnie czołowej. Kąt pomiędzy ramieniem a przedramieniem jest nienaturalnie rozwarty. Brzydko, ale skutecznie, estetyka gra w tym przypadku drugoplanową rolę. Biomechanika układu ruchu jest zapewne tylko jednym z czynników składających się na końcowy sukces.

Biegacze Japońscy dysponują znaczącą przewagą w postaci bazy, którą jest ukształtowanie terenu. Tamtejsza powierzchnia składa się w 87% z gór i wyżyn. Połowa obszaru tego kraju leży na wysokości powyżej 500 m.n.p.m.. Wymuszone od urodzenia, naturalne ograniczenia tlenowe stanowią trening dla układu oddechowego i krążenia. Jest to kolejny element mistrzowskiej układanki.

A jak wygląda japoński trening maratoński? Tego dowiecie się już za tydzień ….

FORUM DYSKUSYJNE

Możliwość komentowania została wyłączona.