11 stycznia 2011 Redakcja Bieganie.pl Sprzęt

Nowy gadżet treningowy poczęty ze związku Nike i TomTom


Sytuacja na rynku zaawansowanych gadżetów do biegania przypomina trochę sytuację na polskiej scenie politycznej. Są dwie liczące się partie: pulsometry to Polar  (PiS – bo jednak bliżej tradycji) a gps to Garmin (PO) i kilka mniejszych ale posiadających twardy elektorat, np niekwestionowany król wśród klasycznych biegowych zegarków Timex (SLD ? ).

Takie marki jak Nike czy od niedawna też Adidas proponują swoje własne rozwiązania: Nike+ i miCoach.

Mimo, że każda z tych firm produkuje (lub produkowała) fajne biegowe zegarki to teraz koncentrują się one głównie na wspomnianych wyżej systemach.

Chcąc zastosować w treningu któryś z dwóch systemów napotykamy na ograniczenia. MiCoach w wersji Pacer przekazuje informacje biegaczowi tylko za pomocą poleceń głosowych, wersja Zone z minizegarkiem pokazuje minimalny zestaw danych o tętnie, ewentualnie wersja z iPhonem daje pewnie sporo informacji (pewnie bo nie sprawdzałiśmy ale iPhone to średnio wygodne narzędzie do zastosowania na treningu czy na zawodach.

To samo Nike+ SPortBand (minizegarek) daje w danym momencie informacje tylko o jednej danej (np tylko tempie lub tylko dystansie), brak możliwości złapania międzyczasów, brak podświetlania tarczy a iPhone jak to iPhone.

niketomtom all side

Na zdjęciu – nowe dziecko Nike

I wreszcie jakaś zmiana. Nike wprowadza coś co:

1. można używać jak klasyczny zegarek
2. posiada technologię gps
3. współpracuje z monitorem pracy serca
4. zastosowano w nim bardzo wygodny, znany z Timexa Sleek Tap 150 Lap sposób uderzania w tarczę w celu złapania międzyczasu (że w ogóle jest międzyczas to już wielki postęp w stosunku do poprzednich wersji).

Te zmiany wyglądają niezwykle obiecująco. Kilka dni temu nowe dziecko Nike zostało zaprezentowane na głównych targach elektroniki konsumenckiej na świecie w Las Vegas. Nowy gadżet to wspólne dziecko Nike i holenderskiego producenta urządzeń gps: TomTom. Ta współpraca cieszy i martwi. Cieszy, bo oznacza, że nowy gadżet powinien dawać naprawdę dobre wskazania tempa, dystansu, nie mieć problemów z komunikacją z satelitami. Martwi bo pewnie oznacza to, że TomTom sam nie wejdzie na rynek ze swoimi własnymi produktami co zdetronizowałoby królującego w tym sektorze Garmina. Jak wiemy konkurencja jest wskazana. Na pocieszenie możemy zacytować słowa jednego z szefów TomToma i jednocześnie jednego z założycieli, Corinne Vigreux:

„To część strategii TomTom’a wejścia na szybko rosnący konsumencki rynek sportu i fitnesu”

Patrząc na nowy zegarek trudno przypuszczać, że zawiera tak skompilowane technologie, które pozwalają na komunikacje z satelitami. Z ostatnich naszych doświadczeń z Garminem 210 wynika bezspornie, że skończyły się czasy, kiedy zegarek musiał „widzieć” satelitę (a może to były legendy?). To znaczy, że działał dobrze tylko przy bezchmurnym niebie na odkrytym terenie. Jeśli Garmin 210 potrafi (a potrafi) dokładnie wyrysować blisko dwudziestokilometrową trasę pokonaną przy zachmurzonym niebie, z zegarkiem przez cały czas zakrytym rękawem kurtki to miejmy nadzieję, że Nike+ nie będzie gorszy, partnerstwo z TomTomem do czegoś zobowiązuje.

Zegarek ma tylko trzy przyciski, dosyć intuicyjną nawigację. Nareszcie przypomniano sobie także o tych biegaczach, którzy traktują zegarki jako urządzenia treningowe a nie tylko fitnesowe i umożliwiono łapanie międzyczasów. I w dodatku w bardzo wygodny sposób sprawdzony już w zegarkach Timex – poprzez uderzenie tarczy zegarka.

Zegarek został od razu obdarowany dwiema targowymi nagrodami „BEST Innovation of 2011” czyli najlepszą innowacją roku 2011 i nagrodą w kategorii "Health and Wellness" (czyli zdrowia i fitmesu). Swoją droga jak to możliwe, że praktycznie nic nie wiadomo czy urządzenie dobrze działa a już sypią się nagrody. Widać Ci w Las Vegas mają swoje źródła. 🙂

Zegarek nadal może pracować z footpodem ale jak rozumiemy raczej do zastosowań na siłowni, na bieżni mechanicznej.

Do tej pory były plusy. Teraz jeden minus, który jeśli nie został poprawiony (a chyba nie został) nadal będzie sytuował ten zegarek jako średnio ciekawą alternatywę dla Polara czy Garmina, przynajmniej jeśli chodzi o analizę treningu po treningu. Chodzi o możliwość zrzucania danych do dowolnego zewnętrznego programu. Po pierwsze jeśli korzystamy z różnych urządzeń treningowych to chcemy mieć możliwość zapisywania danych o treningu w jednym programie. Po drugie nikt nie lubi jeśli ktoś zmusza nas do korzystania z programu, który nie spełnia naszych wymagań. Za Forerunnera 210 płacimy 1000 zł ale z danymi z treningu możemy zrobić co chcemy, załadować gdzie chcemy. Po trzecie strona Nike+ działa wolno, jest przygotowana pod katem raczej mało nastawionego na analizę treningu biegacza i raczej zniechęca do interakcji. Jedyny sposób aby obejrzeć to poza nikeplus.com to skorzystanie z jednego z serwisów typu: runnerplus.com, slowgeek.com czy dailymile.com ale nadal nie jesteśmy w posiadaniu pliku, który moglibyśmy chcieć zaimportować do programu który lubimy, z którego korzystamy.

Podsumowując.

Bardzo ciekawy wizualnie sportowy zegarek, estetyczny
Technologia GPS „zaszyta” w wewnątrz
Współpraca z pulsometrem
Międzyczasy łapane przez uderzenie tarczy (nie wiemy jaką zegarek ma pamięć, ile maksymalnie zapamięta?)
Dosyć łatwa nawigacja, przeglądanie historii treningów
Prawdopodobnie brak możliwości zrzucenia pliku z danymi na komputer

Dodatkowo
dochodzą takie drobiazgi jak: możliwość zapisania własnych życiówek
oraz podobno jakiś ciekawy zestaw motywacyjnych efektów. Z tego co można zrozumieć z opisu na przykład rozpoznawanie nowych
życiówek, przypominanie o zalecanym zrzuceniu treningu na stronę nikeplus.com jeśłi w pięć dni po treningu nadal nie są zrzucone,  oraz cytujemy:  "Post-run acknowledgement and encouragement" – czyli po treningowe słowa uznania i zachęty? 🙂

Tak czy inaczej dobrze, że coś się dzieje i że firmy sportowe
próbują jednak jakoś rozwijać swoje dzieci, bo dotychczasowy Nike+ SportBand to nie jest urządzenie, które można zastosować w zaawansowanym treningu.

Nowy gadżet ma być dostępny w USA i Wielkiej Brytanii od 1 kwietnia a od lipca także w innych krajach. Cena na razie nie jest jeszcze znana, jak można wywnioskować z wydawanych przez Nike oświadczeń, powinien plasować się na rynkowym poziomie cenowym. Nowy Nike+ ma bardzo podobną funkcjonalność do Garmina Forerunner 210 więc cena powinna kształtować się w okolicach nie wyżej niż 300 USD (czy 1000 zł).

A wracając do partyjnych
analogii, to kto to jest ten nowy Nike+? Może PJN? 🙂

Poniżej – reklamówka Nike.

FORUM DYSKUSYJNE

Możliwość komentowania została wyłączona.