3 grudnia 2012 Redakcja Bieganie.pl Lifestyle

Pacemakerzy na wylocie?


W ostatnim numerze magazynu lekkoatletycznego Spikes autorzy poruszyli temat pacemakerów. Świetny bieg Davida Rudishy podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie sprawił, że rozpoczęła się dyskusja o tym czy pacemakerzy w ogóle są potrzebni i czy nie warto, dla dobra rywalizacji, zabronić ich startu.
Przeczytaj artykuł: Przełamując opory powietrza
Przypomnijmy, że David Rudisha w finale olimpijskim ustanowił nowy rekord świata (1:40.91) w biegu na dystansie 800 m. Udało mu się to osiągnąć bez pomocy pacemakera, czym zaskoczył wszystkich ekspertów lekkoatletycznych. Wydawało się, że jest to rzecz niemożliwa do osiągnięcia, wszak niemal wszystkim rekordowym startom Rudishy towarzyszyli dotychczas zające.

pacemakers
Pacemakerzy prowadzą bieg na 5000 m podczas mityngu FBK-Games w Hengelo,
w którym Kenenisa Bekle uzyskał czas 12:58.94 (2008)

Kim tak na dobrą sprawę jest pacemaker? Otóż według terminologii lekkoatletycznej to osoba, która dyktuje odpowiednie tempo. W zależności od tego komu to tempo dyktuje (czy całej grupie, czy tylko jednemu zawodnikowi) zawsze ustawia się na czele (grupy bądź zawodnika) i bierze na siebie trudy prowadzenia biegu. Jakie to trudy? Po części zobrazował to Krzysztof Werner w artykule Przełamując opory powietrza.

Wydaje się, że korzystanie z usług osób dyktujących tempo przynosi dla zawodników same korzyści, dlaczego więc dyskutuje się o banicji pacemakerów? Wszystko rozbija się o atrakcyjność biegu. Wiele osób oglądających relacje z przeróżnych mityngów lekkoatletycznych nie rozumie roli pacemakera. Przypadkowy widz zastanawia się dlaczego zawodnik, pomimo dobrego występu (cały czas biegł przecież na prowadzeniu), nagle schodzi z bieżni. Zasady wydają się niejasne czasami nawet dla komentatorów, którzy nie zawsze dostają informację o tym, kto w danym biegu pełni rolę zająca i prognozują zwycięstwo prowadzącej osoby, która najczęściej biegu nie kończy.

Z drugiej strony pacemaker jest pewną gwarancją. Dzięki niemu zawodnicy mają szansę na uzyskanie wartościowych rezultatów, rekordów życiowych, czyli czegoś, co interesuje także widza i kibica. Mało kto chce oglądać wolne biegi na długich dystansach, rozgrywane w wolnym tempie, gdzie emocje zaczynają się dopiero na ostatnim okrążeniu.

Co na temat pacemakerów do powiedzenia mają sami zainteresowani: zawodnicy i osoby związane z lekkoatletyką? My zapytaliśmy o to Michała Bartoszaka (wywiad: Michał Bartoszak – The StreetFighter), który ma za sobą wiele różnych biegów na wysokim poziomie, a który także wcielił się już rolę pacemakera.

-Kiedy słyszę takie pomysły, to naprawdę nie wiem, kto je wymyśla. Odejście od instytucji pacemakerów to absurd. Jeśli chcemy mieć dobre wyniki to od pacemakerów nie ma odwrotu. Jeśli na mityngach IAAF nie mogłoby być pacemakerów to wszystko zamieniłoby się w jedną, wielką hipokryzje, bo organizatorzy nadal by pacemakerów wynajmowali, tylko wyglądaliby oni jak normalni zawodnicy, a jeśli nie organizatorzy to zawodnicy   umawialiby się między sobą lub składali na jakiegoś pacemakera.

IMG 0682
Michał Bartoszak pełnił rolę pacemakera podczas Półmaratonu Warszawskiego
w 2008 roku, wówczas dyktował tempo najlepszym kobietom
(fot. Andrzej Chomczyk, entre.pl)

Pytany o to, czy swoich najlepszych wyników i tak nie zrobił bez pacemakera, odpowiedział: –Może tak, ale jestem pewien, że w czasach, kiedy byłem w najwyższej formie to gdyby bieg był ułożony pode mnie, z dobrymi pacemakerami, to nie mam wątpliwości, że wyniki miałbym zdecydowanie lepsze.
Nie wszystkie opinie na temat pacemakerów są jednak takie same. Poniżej przeczytacie wypowiedzi rozmówców Spikes Magazine.

-Jestem totalnie przeciwnie nastawiony do pacemakerów. Myślę, że korzystanie z ich usług wyłącza myślenie ze sportu, a przecież biegi powinny być rozgrywane w głowach biegaczy, a nie przez facetów w garniturach, którzy ustalili czas przed wyścigiem w hotelu. To burzy esencję sportu i nie lubię biegów z pacemakerami. Nawet wyścig, który kończy się rekordem świata, uzyskany przy pomocy pacemakerów, nie robi na mnie wrażenia – Garry Hill (GBR), redaktor Track and Field News oraz spiker na stadionie olimpijskim.

-Nie chciałabym żeby zabroniono startów w zawodach pacemakerom. Wspaniałe wyniki, rekordy świata i rekordy życiowe są najważniejszą częścią sportu, a bez pacemakerów byłyby wręcz nieosiągalne – Shannon Rowbury (USA), brązowa medalista mistrzostw świata w Berlinie (1500 m).

-Ogólnie rzecz biorąc korzystanie z usług pacemakerow należy ograniczyć. Obecnie jest ono za duże. Istotne jest, aby nauczyć rywalizacji zawodników między sobą. Widzieliśmy przykłady znakomitych sportowców, którzy nie radzą sobie dobrze w biegach taktycznych, bo są zbyt uzależnieni od pacemakerów – Ian Stewart (GBR), brązowy medalista olimpijski z Monachium (5000 m).

-W sezonie musi być mieszkanka biegów. Nie sadzę, żeby każdy bieg mógłby być rozgrywany bez pacemakerów. Oni powalają na osiąganie wartościowych wyników. Jednak, aby nauczyć się wyścigów rozgrywanych na mistrzostwach, potrzebne są też starty bez pacemakerów. Zbilansowanie tych rodzajów biegów byłoby zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem – Andrew Osage (GBR), finalista olimpijski z Londynu (800 m).

Ciekawe zdanie na ten temat ma także Patrick Magyar dyrektor mityngu Weltklasse w Zurychu:

 –W 2007 roku zakazaliśmy startu pacemakerom. Dużo ludzi mówiło wówczas, że w biegach długodystansowych wygrywają zawsze ci sami zawodnicy, a kibice chcieliby widzieć ich w normalnego rywalizacji z pozostałymi biegaczami. Pomysł ten jednak musieliśmy porzucić już po roku, ponieważ reakcja sportowców była negatywna. Zawodnicy będący w bardzo dobrej formie chcieli ją wykorzystać i atakować swoje rekordy życiowe przy pomocy pacemakerów. Wyścig bez pacemakerów zresztą niekoniecznie czyni bieg ciekawym. Wszystko zależy od tego kto w danym biegu startuje. Mając trzech świetnych zawodników, zdecydowanie lepszych od pozostałych, wyścig może być nudny zarówno z, jak i bez pacemakerów, natomiast w przypadku startu ośmiu zawodników będących na tym samym poziomie – może być bardzo ciekawie.

Jak widać zdania są podzielone i trudno jednoznacznie stwierdzić co jest lepszym rozwiązaniem – korzystanie z usług pacemakerów w każdym biegu, czy też zabronienie im startu. Jeżeli głównym problemem, dla którego prowadzi się dyskusję na ten temat jest wpływ na atrakcyjność wyścigów, to tych przyczyn należy szukać także w innych miejscach, ale o tym będziemy pisać w innym artykule.

Źródło: własne, SPIKES Digital magazine Autumn 2012.

Możliwość komentowania została wyłączona.