9 grudnia 2013 Redakcja Bieganie.pl Sport

Dziewczyna, która lubi srebro – rozmawiamy z Sofią Ennaoui


Sofia Ennaoui w pięknym stylu wywalczyła srebrny medal podczas rozgrywanych w Belgradzie Mistrzostw Europy w biegach przełajowych.  „Mała księżniczka” polskich biegów, wyrównała tym samym osiągnięcie Danuty Urbanik z 2007 roku i zapisała się w historii polskiej LA jako druga juniorka w historii z tytułem wicemistrzyni Europy.

sofia__zr__dlo_Atletisme.Facebook.jpg
Sofia Ennaoui druga na mecie. Do zwyciężczyni Emilii Goreckiej straciła 10 sekund.
(źródło fot: Facebook/ Athlétisme (photos – vidéos – infos)

Ogromne gratulacje! To już Twój drugi w tym roku srebrny medal z Mistrzostw Europy juniorów. Jakie to uczucie potwierdzać swoją siłę na arenie międzynarodowej?

To chyba najwspanialsze uczucie jakie może przeżywać sportowiec. Zdobywanie medali na arenie międzynarodowej wiążę się z ogromnymi wyrzeczeniami, ale też z wielką radością, gdy uda nam się osiągnąć zamierzony sukces. Jakby to powiedziała bliska mi osoba : Praca jest ciężka, ale jej owoce są słodkie.

Jak ułożył się dla Ciebie ten bieg? Było ciężko?

Bieg ułożył się całkowicie po mojej i trenera myśli. Był rozgrywany przez pierwsze dwie małe pętle w dość mocnym tempie, więc postanowiłam w pierwszej części biegu trzymać się w środku stawki i biegać dość ekonomicznie, by móc na kolejnych dwóch pętlach wejść w swój rytm i przyspieszać. W czasie biegu czułam się dość komfortowo. Dopiero na ostatnich 500 m poczułam się już bardzo zmęczona, ale moja przewaga była na tyle duża, że mogłam spokojnie dobiec do mety. Po biegu ogromne zmęczenie mieszało się z euforią i wielkim szczęściem ze zdobycia medalu.

Czy spodziewałaś się medalu?

Po robionych przeze mnie treningach przez ostatnie tygodnie spodziewałam się, że będę w bardzo dobrej dyspozycji podczas zbliżających się mistrzostw. Nie mogę powiedzieć, że czułam się że zdobędę srebrny medal. W moim przekonaniu – pewna jest tylko śmierć. A szczególnie u sportowców, nigdy nie ma się przekonania, że jesteś lepszym od innych. Niemniej jednak cieszę się, że się udało. Miałam nadzieję, że ten dzień będzie należał do mnie.

Czy mistrzyni Europy juniorek Emilia Górecka,  z tego względu, że ma polskie pochodzenie (jej dziadkowie są Polakami), gratulowała Ci jakoś specjalnie sukcesu?

Nie były to jakieś specjalne gratulacje. Zamieniłyśmy ze sobą kilka zdań po biegu, pogratulowałyśmy sobie zaraz po nim i na ceremonii oraz życzyłyśmy sobie powiedzenia.

Czy przygotowania do ME wiele Cie kosztowały? Pamiętasz jakiś szczególnie ciężki trening?

Nie przygotowywałam się jakoś szczególnie do startu w Mistrzostwach Europy. Jedyne, co odpuściłam, to kilka treningów w tym tygodniu na rzecz OBW1 (wybieganie – przyp.red.) i OBW2, by złapać trochę luzu i odpocząć od typowo zimowego treningu. Ten start potraktowałam bardziej jako swojego rodzaju mocne przetarcie i łapanie cennego doświadczenia. Co nie oznacza, że nie dałam z siebie wszystkiego, co mogłam dzisiejszego dnia. Nie ukrywam również, że mój trening jest ukierunkowany typowo pod sezon letni i to tam będę chciała pokazać pełnie swoich sił i powalczyć o medal Mistrzostw Świata Juniorów w Eugene.

Jak zapamiętasz tę imprezę?

Myślę, że będę bardzo dobrze wspominała te mistrzostwa. Uważam, że organizacyjnie jak i pod względem atmosfery i rywalizacji sportowej było naprawdę super. Szczególnie w naszym teamie panowała atmosfera wzajemnego kibicowania sobie i wspierania  się. Każdy starał się oglądać swoich kolegów i koleżanki oraz krzyczeć w niebogłosy, by dodać mu choć trochę otuchy.

Jak będziesz świętować sukces?

Sukces będę świętowała w dość małym gronie. Planujemy razem z kolegami i koleżankami z drużyny wybrać się na bankiet kończący European Cross Country Champs. Będzie tam panowała na pewno wspaniała atmosfera i mam nadzieję, że będziemy się świetnie się bawić.

W imieniu redakcji, gratuluję jeszcze raz tobie i trenerowi Szymaniakowi dobrej roboty!

Dziękuję za wiarę we mnie. Pozdrawiam wszystkich czytelników!

Możliwość komentowania została wyłączona.